Piast Gliwice. Puzzle do poukładania

Waldemar Fornalik uzyskał negatywny test na koronawirusa i już może bezpośrednio trenować zespół Piasta. Szkoleniowiec z pewnością nie tracił czasu w izolacji i wie, jak poukładać drużynę, by ta zaczęła w końcu wygrywać.


Fatalny początek w ekstraklasie sprawił, że kibice Piasta od dłuższego czasu debatują w mediach społecznościowych na temat potrzeby dokonania wzmocnień jeszcze w tym oknie transferowym. Otwarte okno będzie do najbliższego poniedziałku, więc teoretycznie jeszcze jest czas na transfery.

Wzmocnienia last minute?

Na pytanie, czy one będą, odpowiadamy: raczej nie. Raczej, bo na razie nic tego nie zapowiada, ale wiemy też, że w klubie w ostatnim czasie trwają głębokie analizy na dyskusje. Bo gra i sytuacja w tabeli Piasta jest bardzo zła, wszyscy są rozczarowani tym, co się dzieje z brązowymi medalistami.

Gdy piszemy ten tekst, przeważa jednak opcja, że przynajmniej do zimy skład już nie będzie modyfikowany, a zespół po prostu trzeba odpowiednio poukładać i zgrać. Tak, by gliwiczanie znów przypominali naoliwioną maszynę. Powrót trenera Fornalika do klubu to największe wzmocnienie, bo co prawda szkoleniowiec pracował z domu, ale nigdy nie zastąpi to codziennego przebywania z zespołem i bezpośrednich burz mózgów, jakie miały miejsce w pokoju trenerów i w szatni przy Okrzei.

Piastowskie klocki wydają się kompletnie rozsypane. Pytanie jednak, czy bardziej w sferze sportowej, czy jednak mentalnej. Zmian było sporo, bo do niedawna gliwiczanie grali na dwóch frontach – w lidze i w europejskich pucharach. Ostatni tydzień był pierwszym, w którym śląska drużyna mogła w całości skupić się tylko na jednym przeciwniku – na niedzielnym meczu z Lechem Poznań.

Z kolei po meczu z „Kolejorzem” nastąpi przerwa reprezentacyjna, a wiemy, jak trener Fornalik ceni takie okresy i jak potrafi je wykorzystać. No dobrze, wracając do klocków, które wymagają poukładania, a które utrwalenia?

Zagubiona koncentracja

Na pewno nie jest tak, że wszystko jest źle i trzeba wszystko budować od nowa. Jeśli chodzi o defensywę, to w dobrej formie jest Martin Konczkowski, który dużo daje na prawej stronie w ofensywie. Indywidualne błędy były ostatnio zmorą Jakuba Czerwińskiego i Mikkela Kirkeskova.

Zamknięcie letniego okna transferowego może pomóc im oczyścić głowę. Kluczową kwestią wydaje się dobór ustawienia – trójką lub dwójką środkowych obrońców. Ten pierwszy wariant dawał nowe możliwości w ofensywie, ale w tyłach nie wyglądało to zbyt dobrze.

Rezerwowi czekają

O linii pomocy pisaliśmy bardzo wiele, bo serce drużyny lekko przygasło. W tej formacji widzimy największe rezerwy, które tkwią m.in. na ławce. Do gry bowiem aż palą się Sebastian Milewski, Tiago Alves, czy Arkadiusz Pyrka. Wszyscy dawali już pozytywne zmiany i wydaje się, zasłużyli na swoją szansę. Tym bardziej że ci, którzy otrzymują więcej minut, nie dają aż tyle dobre.

Tutaj wzrok kierujemy przede wszystkim na Kristophera Vidę. W poprzednim sezonie Milewski był przecież podstawowym graczem i pod koniec sezonu prezentował się bardzo dobrze. Alves ma potencjał, by robić różnicę i wprowadzić trochę świeżości.


Czytaj jeszcze: Szlachetne zdrowie Katalończyka

Żyro na plus

No i zostaje linia ataku. Tutaj sytuacja po sprzedaży Piotra Parzyszka do Serie B wydaje się prosta. Liderem ma być Jakub Świerczok, który jest coraz bliżej powrotu do gry. Na razie numerem jeden w napadzie jest Michał Żyro, który był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem gliwiczan w ostatnim meczu ze Stalą.

W Mielcu w końcu przełamał się inny napastnik – Dominik Steczyk. Młodzieżowiec przez cały poprzedni sezon był w ogniu krytyki, ale ostatnio daje coraz więcej sygnałów, że może być bardzo przydatny. Jak widać, nie jest tak, że sztab nie ma w kim wybierać. Problem leżą gdzie indziej i tak doświadczony sztab szkoleniowy powinien znaleźć antidotum na większość bolączek Piasta.


Na zdjęciu: Pora wziąć się w garść. Czy gliwiczanie odbiją się od dna po meczu z Lechem?
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus