Piast Gliwice. Rozmów jeszcze nie było

Frantiszek Plach jest prawdziwą ostoją Piasta. Bramkarz gliwiczan trzyma równą i wysoką formę oraz śrubuje rekord kolejnych meczów ligowych rozegranych „od deski do deski”. W piątek zagra po raz 98. z rzędu!


Na razie licznik zatrzymał się na 97. kolejnych meczach rozegranych w pełnym wymiarze czasowym. Jeśli słowackiemu golkiperowi nie przytrafi się kontuzja ani czerwona kartka, to jeszcze w tym sezonie przekroczy barierę stu meczów z rzędu w wyjściowym składzie.

Setka na wyciągnięcie ręki

Frantiszek Plach należy jednak do gatunku bardzo spokojnych bramkarzy. To nie typ „wariata”, który lubi szokować i prowokować. Wręcz przeciwnie. Czy więc taka seria i możliwe osiągnięcia robią na nim wrażenie?

– W poprzednich klubach takiej serii nie miałem. Kiedy przychodziłem do Piasta nie wiedziałem co będzie, nie wiedziałem czego się spodziewać. Ale przekonałem się, że kiedy w jednym sezonie zespół walczy o utrzymanie nie znaczy to, że w innym nie może walczyć o mistrzostwo – mówi Słowak, który niedawno zadebiutował wreszcie w dorosłej reprezentacji swojego kraju. – To był dla mnie ważny dzień. Spełniło się jedno z moich marzeń – mówi Plach.

Nie chcieli go puścić

Być może innym marzeniem jest spróbowanie swoich sił w zagranicznym klubie. Szansa ku temu może się nadarzyć na koniec roku, gdy wygaśnie kontrakt Plachowi z Piastem. Czy jest szansa na jego przedłużenie? – Jeszcze nie było żadnych rozmów. Uważam, że mamy czas. Na razie skupiam się na końcówce tego sezonu – odpowiada zapytany o swoją przyszłość Frantiszek. Wiele jednak wskazuje na to, że dla bramkarza to ostatni moment na przejście do silniejszego klubu i ligi.

W poprzednich okienkach, a dokładnie od momentu zdobycia z Piastem mistrzostwa Polski, Plach znajdował się na celowniku innych klubów. O Słowaku mówiło się w kontekście gry w Szwajcarii, Turcji, czy też… Lecha Poznań. Za każdym jednak razem nie było satysfakcjonującej oferty, ale też władze klubu i sztab przekonywali golkipera do pozostania. Być może teraz marzenie się ziści.

Trochę się naczekał

W Gliwicach Plach ma za sobą świetne lata. Oprócz medali w ekstraklasie, Słowak był wybierany najlepszym bramkarzem ligi, został też zauważony przez selekcjonera reprezentacji. A trzeba pamiętać, że nie od razu stawiano na niego po transferze na Okrzei. Plach na debiut w ekstraklasie czekał 226 dni.

– Przez pierwsze pół roku w Piaście broniłem tylko w sparingach. Czekałem na swoją szansę długo, ale tak to bywa w piłce. Bramkarz może bronić tylko jeden, a Kuba Szmatuła prezentował się bardzo dobrze. W końcu dostałem swoją szansę i bardzo zależało mi na tym, a by ją wykorzystać – opowiadał nam swego czasu bramkarz, który geny odziedziczył po dziadku, też Frantiszku i też bramkarzu! Na Górnym Śląsku „Fero” wraz z żoną i dzieckiem czują się komfortowo. Być może to kwestia charakteru i stylu bycia.

– Wiem, że mówi się, iż bramkarz powinien być trochę szalony. Myślę, że jak byłem młodszy, to byłem takim trochę wariatem, ale teraz gdy jestem trochę starszy i bardziej doświadczony, to się zmieniłem i jestem spokojniejszy – przyznaje. – Wolny czas spędzam głównie z najbliższymi, przede wszystkim z narzeczoną. Jak tylko mam wolne, to jadę do domu. Jestem typowym domownikiem, najlepiej u siebie – nie ukrywa Plach, który w marcu skończył 30 lat, a w tym sezonie zachował dziesięć czystych kont.


Fot. Adam Starszyński/PressFocus