Piast Gliwice skutecznie goni czołówkę

Piast specjalnie nie musiał się żyłować, żeby wygrać z Cracovią. Przyczynił się do tego szybki gol Jakuba Świerczoka, żywiołowy Gerard Badia oraz nieporadny przeciwnik, którego czeka walka o utrzymanie.


Piątkowy mecz zapowiadał się ciekawie, bo trenerzy obu drużyn znają się doskonale, ale i tak próbują się zaskoczyć. Trener Waldemar Fornalik dokonał kilku zmian w składzie, ale jak sam przyznał przed meczem, wszystkie były wymuszone. No może poza jedną, bo do zdrowia wrócił najlepszy strzelec drużyny, Jakub Świerczok i wiadomo było, że to on zagra na szpicy. Problemy zdrowotne dopadły Martina Konczkowskiego i Arkadiusza Pyrkę.

– Mam nadzieję, że wrócą po przerwie reprezentacyjnej – stwierdził szkoleniowiec gospodarzy. Michał Probierz również nie miał pewnego komfortu. Niemal w ostatniej chwili wypadł mu Sergiu Hanca. – Wiele drużyn musi się z tym mierzyć. Takie życie – rozkładał bezradnie ręce szkoleniowiec Cracovii, który dość nieoczekiwanie na ławce posadził wyróżniającego się Jakuba Koseckiego.

Konkretni do bólu

Goście z Krakowa zaczęli z animuszem, chcąc dyktować warunki gry, ale szybko zostali skarceni. Jedna strata, perfekcyjne podanie Gerarda Badii i Jakub Świerczok z zimną krwią umieścił piłkę w bramce, zdobywając dziewiątą bramkę w tym sezonie. Idealny początek, więc Piast mógł przyjąć komfortową i lubianą przez siebie strategię – wyczekiwania i wybijania z rytmu rywali.

Cracovia próbowała, ale niedokładność rządziła. Widać było wyraźnie, że zespół jest pod formą, bo na jedno dobre zagranie, przypadło jedno złe. Piast skupiał się na defensywie, ale gdy od czasu do czasu mocniej zaatakował, to od razu był konkretniejszy. Świetną okazję miał Patryk Sokołowski, a mocne uderzenie Badii wpadło wprost w ręce bramkarza „Pasów”.

Rogal Steczyka

Po zmianie stron Cracovia znów zaatakowała, trener Probierz wprowadził na boisku kolejnych ofensywnych zawodników, ale gola wyrównującego nie było. Najlepszą okazję miał Marcos Alvarez, ale po raz pierwszy tego dnia zmuszony do wysiłku został Frantiszek Plach. Gdy wydawało się, że jeszcze może być ciekawie przy Okrzei, najbardziej pomysłowy w ofensywie gliwiczan – Gerard Badia – świetnie zagrał na lewą stronę do Steczyka, a ten popisał się precyzyjnym strzałem. Młody golkiper „Pasow” był bezradny. 2:0 nie podłamało gości, którzy starali się, jak mogli, żeby zagrozić bramce Placha. A że mogli tylko trochę, to tylko trochę nerwów czekało kibiców gospodarzy.

Prawda jest taka, że groźniejsze były kontry gliwiczan niż ataki Cracovii. A ta, po raz ostatni Cracovia nie wygrała dziewięciu meczów z rzędu w 2018 roku, na przełomie dwóch różnych sezonów ligowych. We wszystkich tych „czarnych” seriach trenerem Pasów był oczywiście Michał Probierz. W Gliwicach dużo lepsze humory, bo Piast nawet nie grając na swoich najwyższych obrotach, spokojnie zainkasował 3 punkty.


Piast Gliwice – Cracovia 2:0 (1:0)

1:0 – Świerczok, 7 min (asysta Badia), 2:0 – Steczyk, 62 min (asysta Badia)

PIAST: Plach – Rymaniak, Huk, Czerwiński, Holubek – Badia (86. Vida), Sokołowski, Jodłowiec, Chrapek (77. Lipski), Steczyk (85. Winciersz) – Świerczok (77. Żyro). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Mokwa, Hyjek, Borkała, Malarczyk

CRACOVIA: Niemczycki – Rapa (46. Ferraresso), Szymonowicz, Marquez, Rocha – Rivaldinho (68. Piszczek), Dimun, Fiolić (68. Thiago), van Amersfoort, Siplak (59. Kosecki) – Alvarez (77. Loshaj). Trener Michał PROBIERZ. Rezerwowi: Hrosso, Budziński, Dytiatjew, Strózik.

Sędziował – Paweł Raczkowski (Toruń). Żółte kartki: Holubek (20. faul), Rymaniak (29. faul), Czerwiński (49. faul) – Dimun (49. faul)

Piłkarz meczu – Gerard BADIA


LICZBY MECZU

27 RAZ trener Waldemar Fornalik mierzył się z drużyną Cracovii. Do wczoraj bilans był równy, bo wynosił 12 zwycięstw, 2 remisy i 12 porażek. Wczoraj szala przechyliła się na korzyść szkoleniowca Piasta.

12 KILOMETRÓW przebiegł… najstarszy piłkarz na boisku. To najwięcej ze wszystkich zawodników piątkowego meczu. Mowa o „wiecznie” młodym Tomaszu Jodłowcu, który harował na boisku za dwóch. Mógł też strzelić gola na 3:0.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus