Podsumowanie. Piast Gliwice – Huśtawka nastrojów
To był jeden z najdziwniejszych sezonów w historii gier Piasta w Ekstraklasie. Gdyby nie dwa mecze, sezon można by ocenić jako świetny, a tak gliwiczanom należy się ocena: dobry +.
Szóste miejsce w lidze i półfinał Pucharu Polski. Gdyby we wrześniu 2020 roku ktoś zaproponował kibicom i piłkarzom Piasta taki finisz sezonu, ci z pewnością… wzięliby w ciemno. Wczesną jesienią bowiem śląska drużyna borykała się z nieskutecznością i brakiem szczęście.
W efekcie czego była ostatnia w ligowej tabeli. Nikt jednak nie wierzył, że walka o spokojne utrzymanie będzie jedynym celem gliwiczan. Nikt jednak nie sądził, że do ostatniej minuty ostatniego meczu Piast będzie miał szansę gry w europejskich pucharach.
Jesienny niefart
Ostatnie sezony to pasmo sukcesów Piasta. Mistrzostwo Polski dwa lata temu, brązowy medal rok później. Po każdym sukcesie z drużyny odchodzili kluczowi gracze, a mimo tego Waldemar Fornalik niczym „Bob budowniczy” dodawał nowe elementy i skręcał je na nowo, tworząc naprawdę dobrą maszynę. Wróćmy do tego, dlaczego ten sezon zasługuje na miano najdziwniejszego. Zaczęło się od najlepszego występu w Europie do tej pory. Piast przeszedł dwie rundy i powalczył jak równy z równym z faworyzowaną Kopenhagą (wynik był mylący).
Ten fakt plus transferowe roszady sprawiły jednak, że w lidze gliwiczanom szło źle, albo nawet fatalnie. Gra nie była najgorsza, ale wyniki już tak. Ekipa z Okrzei prawie nie punktowała aż… niemal cała kadra przechorowała koronawirusa. Miesięczna przerwa okazała się zbawienna, bo Piast wrócił silniejszy. I konsekwentnie zaczął odrabiać starty. Punktował i piął się w ligowej tabeli w końcówce roku i wiosną. W dodatku świetnie radził sobie w Pucharze Polski, gdzie odprawił z kwitkiem Legię i Pogoń.
Puchar i puchary na wyciągnięcie ręki
I dochodzimy do momentów kluczowych, czyli dwóch meczów o których wspomnieliśmy. Pierwszy to półfinał PP z Arką. W Gdyni Piast był zdecydowanym faworytem, ale ta rola dodała presji gliwiczanom. Mimo gorszej niż zwykle gry i tak powinni oni wygrać z Arką w 90 minutach. Tak się nie stało i przegrali w rzutach karnych. Szansa na historyczne trofeum przeminęła. No i drugi mecz.
Przed ostatnią kolejką Piast był czwarty i musiał „tylko” wygrać swoje spotkanie z Wisłą, nie oglądając się na innych. Przegrał 2:3, choć ostatecznie okazało się, że gol na 3:3 dałby śląskiej ekipie czwarte miejsce i grę w pucharach. Oczywiście Piast wcześniej zgubił wiele punktów, które pozwoliłby ze spokojem grać w ostatniej kolejce. To jednak musi wpłynąć na ocenę tego sezonu.
Decyzje strategiczne
Co teraz? Wydaje się, że przed klubem z Okrzei ważne miesiące. Wszelkie ruchy transferowe będą miały wpływ na najbliższą i dalszą przyszłość. Jeśli uda się zbudować kolejną co najmniej solidną drużynę, to będzie dobrze. Jeśli jednak popełnione zostaną błędy, to kolejny sezon już tak udany może nie być. Przed najważniejszymi osobami w klubie bardzo ważne, wręcz strategiczne decyzje. Miasto Gliwice reklamuje się m.in. na stadionie hasłem: „Przyszłość jest tu”. Przyszłość Piasta jest w szatni i gabinetach…
6. PIAST GLIWICE
STRZELCY: (39) 15 – Świerczok, 5 – Alves, 4 – Steczyk, Żyro, 2 – Milewski, Malarczyk, Sokołowski, 1 – Chrapek, Czerwiński, Lipski, Vida; samobójczy: Evangelou (Górnik)
PLUS
Jakub Świerczok i Frantiszek Plach
Wskazaliśmy dwóch piłkarzy, bo bez jednego i drugiego nie byłoby takiego powrotu w tym sezonie. Świerczok strzelał, a Plach bronił. Jeden i drugi wiele razy pomagał zespołowi, wręcz ratował z opresji. Kibice zapamiętają i piękne lub ważne bramki oraz wspaniałe interwencje. Gol z połowy Świerczoka w meczu z Zagłębiem był niezwykle popularny, podobnie jak kapitalna interwencja Placha w meczu z Lechem. Obaj zasłużyli na najwyższe noty w tym sezonie i obaj… mogą zmienić pracodawcę tego lata, bo zainteresowanych nie brakuje.
MINUS
Kristopher Vida
Ten sezon ostatecznie pokazał, że Węgier nie jest i raczej nie będzie wartością dodaną gliwickiej drużyny. Jeśli w poprzednim sezonie Vida miewał dobre momenty, niezłe zagrania, to w tym nie tylko prezentował się jeszcze słabiej, ale w pewnym momencie chyba cierpliwość stracił sam trener Waldemar Fornalik. Szkoleniowiec pomocnikowi dawał wiele szans, aż Węgier stracił miejsce w wyjściowym składzie i jedyne na co mógł liczyć, to epizody w końcówkach spotkań. Piłkarz ma wciąż ważny kontrakt, ale w klubie muszą się zastanowić nad jego przyszłością.
Na zdjęciu: Jakub Świerczok dołożył najwięcej cegiełek do tego, jak wyglądał ten sezon w wykonaniu Piasta.
Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus