Piast Gliwice. Szykują się na agresję

Mobilizacja w szeregach Podbeskidzia to dla Piasta jasny sygnał, żeby także szykować się na trudny bój w piątek. Gliwiczanie chcą podtrzymać punktową passę i zapewnić sobie spokojniejszą przerwę świąteczno-noworoczną.


Lekki kac po „tylko” zremisowanym meczu u siebie z Zagłębiem Lubin już minął. Teraz wszystkie siły kierowane są na piątkowy wieczór w Bielsku-Białej. Nikt w gliwickim obozie nie ma złudzeń, że będzie łatwo, bo w Podbeskidziu po laniu z Lechem wielka mobilizacja przed dwoma ostatnimi meczami w tym roku. W drużynie brązowych medalistów poprzedniego sezonu doskonale zdają sobie sprawę, że to może być jeden z trudniejszych meczów w tym sezonie.

Świerczok = punkty

Trener Waldemar Fornalik za długo siedzi w ekstraklasowej piłce by nie zdawać sobie sprawy, jak trudno gra się z podrażnionym przeciwnikiem. Bielszczanie mocno zawiedli z Lechem, ale teraz w beniaminku panuje wielka mobilizacja. Jak na to wszystko patrzą z Okrzei?

– Podbeskidzie jest zespołem bardzo groźnym, szczególnie na swoim terenie, gdzie gra dynamicznie i agresywnie, dlatego czeka nas z pewnością niełatwy mecz. Widzieliśmy ich spotkanie z Lechem Poznań, gdzie w pierwszej fazie postawili się rywalowi – mówi Waldemar Fornalik. Szkoleniowiec Piasta również chciałby do końca roku dołożyć jeszcze punktów, by móc ze spokojniejszą głową myśleć o zimowych przygotowaniach.

– Chcemy przede wszystkim punktować, a jeśli to nam się uda, to i sytuacja w tabeli będzie bardziej komfortowa, ale też taka, która pozwoli skrupulatnie i mocno pracować w okresie przygotowawczym – dodaje trener gliwiczan, który ma jednak powody do optymizmu. Jednym z nich jest świetna dyspozycja Jakuba Świerczoka.

– Oczekiwaliśmy przede wszystkim od niego zdobywania bramek i Kuba to robi. Należy tylko żałować, że zawodnik wypadł na dość długi okres, bo tych trafień miałby więcej, a my z kolei mielibyśmy więcej punktów – przyznaje szkoleniowiec.

Bałagan w przygotowaniach

Jesień mocno dała się we znaki zespołowi Piasta. Najpierw kilka rund w eliminacjach Ligi Europy, potem falstart w Ekstraklasie, a do tego „covidowa” przerwa w graniu. Dopiero pod koniec listopada gliwiczanie zaczęli wychodzić na prostą. Jak szkoleniowiec, który sam jak jeden z pierwszych musiał przejść domową izolację, patrzy na rundę z perspektywy czasu?

– Musimy sobie radzić w tych warunkach. Do każdej sytuacji można się przyzwyczaić, ale ta aktualna z pewnością nie jest naturalna. Bardzo liczymy, że na wiosnę kibice pojawia się na stadionach – mówi trener Fornalik, który przecież zarządza ponad dwudziestoma zawodnikami, a do każdego trzeba podejść indywidualnie. Jak można się domyślać, nie jest łatwo.


Czytaj jeszcze: Świerczok to za mało

– Pod względem fizycznym różnie zawodnicy reagują na powrót do trenowania i grania po okresie przymusowej przerwy. Dlatego też zestawienia i składy się zmieniają, to jest naturalne. Czasami w meczu robi się dwie zmiany, a czasami trzeba wykorzystać wszystkie pięć. Jest przez to trochę „bałaganu” w przygotowaniach, bo jeśli ktoś się dokładniej przyjrzy, to policzy, że mieliśmy trzy-cztery mniejsze lub większe okresy przygotowawcze – zwraca uwagę szkoleniowiec, który pewnie ma nadzieję, że zimą uda się przepracować okres przygotowawczy bez przeszkód.


Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus