Piast Gliwice. Tak być nie może

Gliwiczanie przyzwyczaili do solidności i trzymania poziomu. Od początku tegorocznych rozgrywek w defensywie zaskakują jednak in minus. Błędy w meczach z BATE Borysów, w Superpucharze Polski i w czwartkowym spotkaniu z Ryga FC sprawiły, że wiele osób zaczęło się zastanawiać, co takiego dzieje się z niektórymi zawodnikami, którzy byli uznawani za filary drużyny.

Niepokojące sygnały?

Szukaliśmy więc wśród gliwiczan odpowiedzi na pytanie: skąd się biorę takie wpadki? – Trudno znaleźć przyczyny tych błędów, ale fakt jest taki, że strzeliliśmy Rydze trzy gole i sami jeszcze sobie dwa – mówi trener Waldemar Fornalik, który po spotkaniu był bardzo zły. I trudno się dziwić. – To jest niepokojące, bo w całym poprzednim sezonie nie popełniliśmy tyle błędów, ile teraz. Rywal głęboko się bronił i bramką na 0:1 ułatwiliśmy im granie i zrobiło się w naszych szeregach nerwowo. Po meczu chciałem od razu porozmawiać z drużyną – stwierdził szkoleniowiec mistrzów Polski. Jak owe wpadki widzieli piłkarze z poziomu boiska?

– Jestem niesamowicie zły i bardzo rozczarowany jak skończył się ten mecz. To było podanie do bramkarza, nie pierwszy raz tak chciałem zagrać, ale brak komunikacji doprowadził do straty gola. Szkoda, że wydarzyło się to w takim momencie. Z BATE było podobnie, mieliśmy mecz pod kontrolą i dostaliśmy nagle dwie bramki. Musimy być czujni w następnych meczach – stwierdził Urosz Korun, który we wcześniejszych meczach prezentował się bardzo dobrze. Czwartkowe nieporozumienie z bramkarzem Frantiszkiem Plachem będzie mu się jednak długo śniło.

Liga Europy. Gdyby nie te błędy…

– Nie wiem z czego to wynika… Brak koncentracji albo nadmierne przekonanie, że wszystko się ułoży po naszej myśli, tak jak to było w poprzednim sezonie. Musimy robić swoje i pracować w taki sposób, do jakiego przyzwyczailiśmy. Nie możemy sądzić, że wszystko przyjdzie łatwo, aczkolwiek pierwszy mecz wygraliśmy. Wynik jest niezły i patrzymy optymistycznie przed rewanżem – szuka odpowiedzi i pomysły na poprawę Martin Konczkowski. Jego wejście z ławki należy ocenić na plus.

Nie szukają winnych

W czwartkowy wieczór w szatni Piasta było nerwowo, bo… inaczej być nie mogło. Być może jednak taki zimny prysznic pozytywnie wpłynie na zespół. Z drugiej jednak strony mistrz Polski w końcu wygrał mecz w tym sezonie i na rewanż wybierze się z jednobramkową zaliczką. Zawodnicy Piasta zapowiadają, że żadnego „polowania na czarownice” w szatni nie było i nie będzie. – Za dużo w ostatnim czasie popełniamy tak prostych błędów. Wszyscy jesteśmy drużyną, razem wygrywamy i przegrywamy. Piast to rodzina i na pewno nie będziemy wytykać sobie błędów, każdy wie co zrobił źle – przyznał obrońca [Jakub Czerwiński], który podsumował też mecz z Rygą. – To nie jest duża zaliczka, ale jednak jest. Nie byliśmy sobą, nie mogliśmy złapać odpowiedniego rytmu. Nie potrafiliśmy sforsować defensywy. Uspokoiliśmy sytuacje trzema bramkami, ale niestety znów popełniliśmy błąd. Sam zastanawiałem się przerwie czemu tak wyglądaliśmy. To nie był nasz dzień, oby to był ostatni taki występ – dodał środkowy obrońca gliwiczan, który znów należał do najlepszych na boisku.

Na zdjęciu: Urosz Korun będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o meczu z Rygą.

***

Prezenty dały im nadzieję

Piłkarze i trener Ryga FC po meczu w Gliwicach przyznawali, że wiedzieli czego się spodziewać po Piaście. Z drugiej strony, gdyby nie błędy obrońców mistrzów Polski w rewanżu Łotysze nie mieliby czego szukać.

W barwach Rygi wystąpiło kilku piłkarzy z przeszłością w ekstraklasie. Deniss Rakels jest jednym z nich. Nie był on do końca zadowolony po końcowym gwizdku arbitra. – Strzeliliśmy gola na 1:0 po błędzie Piasta i dobrze graliśmy w defensywie. Gospodarze nie stwarzali sobie dobrych okazji do wyrównania, ale utrzymywał się przy piłce. Szkoda, że po przerwie Piast zaczął grać lepiej i szybko strzelił nam trzy bramki. Na szczęście na koniec dostaliśmy prezent w postaci trafienia samobójczego, więc przed rewanżem jesteśmy w grze – przyznał były piłkarz m.in. Cracovii czy GKS-u Katowice. Z kolei polski napastnik Kamil Biliński uważa, że nie wszystko jeszcze stracone. – W Rydze będą emocje. W rewanżu będziemy musieli zaryzykować, bo jesteśmy na minus jeden. Trzeba będzie zagrać odważniej i wygrać. Mamy tydzień na analizę i zrobimy wszystko, żeby wyciągnąć odpowiednie wnioski – stwierdza zawodnik, który na boisku przy Okrzei pojawił się w końcówce czwartkowego spotkania.

Na najbardziej spokojnego i zadowolonego z rezultatu wyglądał trener gości z rygi. – Plan był taki, żeby dobrze bronić i szybko kontrować. Obrona swój plan wykonała bardzo dobrze, ale gorzej to wyglądało z przodu. Piast niczym mnie nie zaskoczył. Widziałem cztery ich mecze. Nie zagrało u nas dwóch podstawowych obrońców i to miało wpływ na nasze błędy w końcówce spotkania, gdy straciliśmy gole. W rewanżu gramy u siebie i wiemy czego się spodziewać – przyznał Mihalis Konevs. – My w lidze łotewskiej też tak nie gramy, nie jesteśmy nastawieni tak defensywnie. Zdecydowanie częściej atakujemy i gramy ofensywnie. Piast jest wciąż mocny i zobaczymy, co przyniesie mecz w Rydze – dodał szkoleniowiec Ryga FC.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ