Piast Gliwice. Trzy miliony – i nie więcej

Pandemia nie wpłynęła znacząco na poziom finansowania klubu z Okrzei przez miasto. Podobnie jak w poprzednich półroczach, gliwiczanie mogą liczyć na 3 miliony złotych.


Większościowym akcjonariuszem klubu z Okrzei jest miasto, a klub od dawna opiera się na kilku filarach: miejskich dotacjach, wpływów od sponsorów i transferów, wpływów od Canal + i Ekstraklasy, oraz tzw. dnia meczowego i – generalnie – kibiców.

Ten ostatni kurek w minionym roku z powodu pandemii, lockdownu i braku kibiców został zakręcony. Na szczęście pozostałe źródła nie wyschły, a rozsądne i oszczędne zarządzanie sprawiło, że nawet ze zmniejszoną dotacją Piast byłby na sporym plusie.

Rekordowy zysk

– Zamknęliśmy rok obrotowy, liczony od 1 lipca do 30 czerwca, po raz pierwszy z dużym wynikiem dodatnim. Mamy niemal 2,5 mln zł zysku – mówił nam w 2018 roku Paweł Żelem, ówczesny prezes Piasta. Niedawno, żegnając się z gliwickim klubem, mógł czuć satysfakcję z niemal 10 milionów zysku netto za ostatni rok obrotowy. Nowy prezes, Grzegorz Bednarski, otrzymał więc w „spadku” dobrze poukładaną firmę i finanse.

Wyzwaniem będzie jednak utrzymanie lub zwiększenie jakości sportowej, nie pogarszając zbytnio finansów. A do kieszeni trzeba będzie głębiej sięgnąć, co pokazał przykład Jakuba Czerwińskiego. Zatrzymanie kluczowego gracza i zaoferowanie nowego kontraktu rzecz jasna oznaczało podwyżkę, bo sam zawodnik miał ciekawe oferty z zagranicznych klubów.

Budżet rośnie, kluczowe wydatki latem

Piast może jednak sobie pozwolić na ciut większe wydatki, bo po prostu go na to stać. Za poprzedni sezon, w którym gliwiczanie stanęli na najniższym stopniu podium, zarobili więcej niż za mistrzostwo Polski. Do klubowej kasy wpłynęło niemal 21 mln złotych, a całoroczny budżet klubu przed tamtym sezonie oscylował wokół 30 mln zł.

Do tego doszły pieniądze za w miarę niezły występ w europejskich pucharach. Pokonanie Dynama Mińsk i TSV Hartberg oraz gra z faworyzowanym FC Kopenhaga zasiliło klubowy budżet kwotą ok. 750 tys. euro, co jak na warunki polskie i gliwickie, jest sumą nie do pogardzenia. Oczywiście to nie tak, że przy Okrzei nie było dodatkowych wydatków. O jednym już wspomnieliśmy, warto pamiętać o premiach czy transferach. Dlatego Piast wiosną ma o co walczyć, im wyższa lokata na koniec, tym mniejsza będzie „dziura” od Ekstraklasy w porównaniu do poprzedniego sezonu.

Kurek trochę przykręcony

W sprawie miejskiego wsparcia nic się od dłuższego czasu nie zmienia. Ostatnio co pół roku Piast może liczyć na sumę 3 milionów złotych, co stanowi niemal 50 procent kwoty przeznaczanej przez Urząd Miasta na dotacje dla lokalnych klubów. Wcześniej, a konkretnie do mistrzowskiego sezonu, klub z Okrzei regularnie mógł liczyć na roczne dofinansowanie w kwocie 10-12 mln zł.

Różnica kilku milionów jest znaczna, ale jak widać, da się ją zniwelować. Na pewno jednak najbliższe miesiące będą istotne w kwestii wpływów i wydatków, a stwierdzenie, że „pieniądze leżą na murawie” jest jak najbardziej trafne.


Miejskie dotacje dla Piasta
  • I połowa 2021 – 3 mln zł
  • II połowa 2020 – 3 mln zł
  • I połowa 2020 – 3 mln zł
  • II połowa 2019 – 6 mln zł
  • I połowa 2019 – 6 mln zł
  • II połowa 2018 – 5 mln zł
  • I połowa 2018 – 7 mln zł
  • II połowa 2017 – 5 mln zł
  • I połowa 2017 – 7 mln zł
  • II połowa 2016 – 5 mln zł
  • I połowa 2016 – 7 mln zł
  • II połowa 2015 – 4,9 mln zł
  • I połowa 2015 – 5,5 mln zł
  • II połowa 2014 – 4,5 mln zł
  • I połowa 2014 – 5 mln zł
  • II połowa 2013 – 4,38 mln zł
  • I połowa 2013 – 3,5 mln zł

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus