Piast Gliwice. Ugasić ten pożar!

Trenera Fornalika nie można nazwać typowym ligowym „strażakiem”, choć też musiał kilka pożarów gasić. Te w Piaście, w porównaniu z okresami w Ruchu, nie wydają się aż tak straszne.


Pożary w Chorzowie

Czy to nie kontrowersyjna teza, bo Piast po 8 meczach ma ledwie 2 punkty na koncie? Nic bardziej mylnego, bo nie tylko o sprawy sportowe chodzi. Komfort pracy przy Cichej kilka lat temu, a komfort pracy przy Okrzei, to jak niebo a ziemia.

2009 rok – Bogusław Pietrzak pełni rolę tymczasowego szkoleniowca, ale nawet tymczasowej poprawy w grze „niebieskich” widać nie było. W dodatku Ruchowi zdarzają się takie wstydliwe wpadki, jak walkower w ćwierćfinale Pucharu Ekstraklasy z powodu zmian dokonanych wbrew regulaminowi. W końcu działacze Ruchu zdecydowali się sięgnąć po konkretnego trenera w osobie właśnie Waldemara Fornalika. Z nim za sterami „niebiescy” w sezonie 2011/12 zdobyli wicemistrzostwo Polski i awansowali do finału Pucharu Polski. Kolejny pożar Fornalik gasił kilka lat później. Kibice uwielbiali Słowaka Jana Kociana, który także zdobył medal z Ruchem, ale w pewnym momencie wyniki były rozczarowujące. Mimo tego miał on poparcie fanów. Przegrane derby z Górnikiem przesądziły sprawę, a jego następcą został Fornalik, któremu przyszło pracować w równie trudnych warunkach, jak za pierwszym razem.

Stoicki spokój i wiara

Co łączy tamten okres w Ruchu z tym w Piaście? Po pierwsze za każdym razem trener tracił najlepszych graczy. Taka jest bowiem kolej rzeczy. I za każdym razem budował ciekawy zespół od nowa. Kryzysy udawało się pokonać (oprócz ostatniego w Ruchu, choć kto wie jak historia by się potoczyła, gdyby Fornalik nie odszedł przed końcem sezonu), ale wymagało to czasu. W Piaście w pierwszym okresie jego pobytu przy Okrzei, gliwiczanie o utrzymanie walczyli do ostatniej kolejki – wiosna 2018. Mimo poprawy gry, poprawa wyników nie nadeszła gwałtownie. Fornalik w Ruchu i Piaście nie narzekał publicznie, zachowywał spokój. Wierzył w drużynę, w pracę i w metody treningowe.

– Wierzę w to, co robimy oraz wierzę w ten zespół – to jego słowa sprzed ostatniego meczu z Wisłą Płock. Wszelkie problemy, spięcia zawsze nie opuszczały murów szatni i były rozwiązywane wewnątrz.


Czytaj jeszcze: I nie zmienia się nicI nie zmienia się nic

Dobrze jak nigdy

Jakie są główne różnice? Przede wszystkim trener Fornalik wraz ze swoim sztabem i piłkarzami mogą skupić się na aspektach piłkarskich i mentalnych. Żadne problemy natury organizacyjno-finansowej nie dekoncertują ich. Pensje, premie, obozy przygotowawcze – to wszystko jest na najwyższym poziomie. Finanse klubu zostały poukładane, co tylko potwierdził najnowszy raport firmy Deloitte pt. „Piłkarska liga finansowa”. Przychody Piasta za 2019 rok wzrosły o 47 proc. i sięgnęły pułapu 36,7 mln zł. Na tę sumę złożyło się 17,4 mln przychodów komercyjnych, 17,3 mln z tytułu transmisji i 2 mln z tzw. dnia meczowego. Struktura przychodów jest więc równomiernie rozłożona na dwa filary. Gliwiczanie nie przepłacają, bo na pensje wydawał w 2019 roku 51 proc. przychodów, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Gdy odliczymy wpływy z transferów, to pensje stanowiły przy Okrzei 63 proc. przychodów, a uznawana przez FIFA i UEFA bezpieczna granica to 60 proc. Wiele innych polskich klubów nie ma tak dobrych danych finansowych. To mocna strona gliwiczan. Warunki do pracy są, a kolejne mecze muszą pokazać, że solidna praca u podstaw sama się obroni w postaci tak oczekiwanych zwycięstw.


Na zdjęciu: W Gliwicach Waldemar Fornalik cieszy się dużym kredytem zaufania.
Fot. Pressfocus