Piast Gliwice. Umiarkowanie zadowolony
Kamil Wilczek wydatnie pomógł Piastowi tej wiosny, ale jego dorobek mógł być lepszy, co odczuwa sam zainteresowany. Snajper może go jeszcze powiększyć. – Termalice jeszcze gola nie strzeliłem, bo… nigdy z nią nie grałem – mówi.
Jesienią Piast potrzebował solidnego wsparcia w ataku, bo Alberto Toril mimo chęci, nie dawał tego, co zespół trenera Waldemara Fornalika potrzebował. Stąd zimą władze klubu z Okrzei sięgnęły po reprezentanta Estonii Rauno Sappinena i przekonali do powrotu z Danii do Polski doświadczonego Kamila Wilczka.
Chciałby strzelić w Niecieczy
Ten drugi z miejsca wywalczył sobie miejsce na szpicy i od pierwszych meczów wydatnie pomagał drużynie w zwycięstwach. Jego pięć goli za każdym razem dawało punkty, ale Wilczek pomagał też drużynie na boisku, biorąc udział w akcjach bramkowych. Napastnik nie ukrywa, że gole nadal sprawiają mu sporą radość, ale wyniki drużyny są ponad wszystko.
– Z dyspozycji zespołu wiosną jestem bardzo zadowolony. Do ostatniego meczu z Lechem Poznań (1:2) przegraliśmy tylko z Pogonią Szczecin. Mieliśmy dobrą serię, która niestety została przerwana (po 11 spotkaniach bez porażki). Indywidualnie jestem zadowolony umiarkowanie, mogło być lepiej, ale nie ma dramatu. Patrzę w przyszłość pozytywnie. Nadal lubię strzelać bramki i każda z nich bardzo mnie cieszy. Jednak jeżeli i bez moich goli będziemy wygrywać, radość będzie podobna – opowiada przed meczem w Niecieczy Kamil Wilczek, który akurat tego rywala chciałby „ukąsić”. Dlaczego?
– Bo jeszcze nigdy im gola nie strzeliłem. Z prostej przyczyny, nigdy nie grałem przeciwko Termalice – uśmiecha się 34-latek. Jeśli zdobędzie jeszcze dwa gole w dwóch ostatnich meczach, to rzutem na taśmę stanie się najlepszym strzelcem gliwiczan w tym sezonie ligowym.
Lepiej niż kiedyś
Wilczek gra w Piaście po raz trzeci, ale tym razem wrócił do Gliwic i ekstraklasy po kilku latach przerwy. Może więc pokusić się o porównania dotyczące poziomu ligi, jak i zmian, jakie zaszły w klubie z Okrzei.
– Ekstraklasa jest podobna do tej, jaką pamiętam. Na pewno więcej jest teraz w niej piłkarzy o lepszych umiejętnościach, niż wtedy, kiedy wyjeżdżałem. To się rzuca w oczy – mówi snajper, który bardzo chwali organizację w Piaście.
– Klub mocno poszedł do przodu, rozwinął się i jest silniejszy. Co do aspektów sportowych, to gdy przychodziłem, nasza przewaga nad strefą spadkową była niewielka, presja pojawiła się więc duża. Nikt z zewnątrz nie zakładał, że my do końca sezonu będziemy walczyć o czwarte miejsce. To pokazuje potencjał drużyny. Od pierwszego treningu widziałem dużą jakość w zespole i byłem spokojny, że wejdziemy do górnej ósemki – podkreśla Wilczek, który jako były król strzelców z ciekawością obserwuje walkę o to trofeum w tym sezonie.
– Ivi Lopez czy Mikael Ishak? Obaj to świetni piłkarze. Ivi nie jest napastnikiem, to ofensywny pomocnik, dlatego należy mu się szacunek. Ishak z kolei to bardzo dobry i skuteczny napastnik – dodaje Kamil.
Fot. Tomasz Kudala / PressFocus