Piast Gliwice. Wciąż zero

Licznik bramek i punktów Piasta w nowym sezonie ani drgnął. Zagłębie, podobnie jak w poprzednim sezonie, wywiozło z Okrzei trzy punkty, a gospodarze nie byli w stanie nic strzelić nawet grając w przewadze przez prawie pół godziny.


Obie drużyny w tym sezonie jeszcze nie strzeliły nawet gola, więc nic dziwnego, że każdy liczył na pozytywną odmianę przy Okrzei. Gliwiczanie wybiegli z dwójką napastników, a w ekipie „miedziowych” Martina Doleżala mieli wspomagać skrzydłowi i kreatywni pomocnicy. Na papierze nie wyglądało to źle, ale na boisku w pierwszej połowie nie działo się zbyt wiele. Jeśli statystyka goli oczekiwanych (xDG) po 45 minutach była na poziomie 0,15 (Piast) i 0.14 (Zagłębie), to mówi to wiele o tym, jak mało działo się pod oboma bramkami. Będąc skrupulatnym wartych odnotowania strzałów naliczyliśmy zaledwie trzy.

Sporym zagrożeniem w ekipie gości był Gruzin Tornike Gaprindaszwili, który sprawdził dyspozycję Frantiszka Placha. Po drugiej strony dwukrotnie odnalazł się Alberto Toril. Hiszpan z Piasta najpierw główkował wprost w Kacpra Bieszczada, a potem idealnie obsłużył Kamila Wilczka, którego uderzenie zostało zatrzymane przez bramkarza lubinian. Zbyt mało w grze gospodarzy było właśnie tego typu, szybkich podań i akcji, które rozerwałyby „miedziową” defensywę. Jedyni i drudzy mieli problem z przyspieszeniem i zaskoczeniem rywala.

Plach obudził kolegów

Fani z Okrzei liczyli, że sytuację może poprawić Damian Kądzior, który po raz pierwszy tego lata znalazł się w kadrze meczowej gliwiczan. Po przerwie zmianie było, ale szybko wykazać musiał się Frantiszek Plach. Słowak zatrzymał w sytuacji sam na sam Czecha Doleżala, potwierdzając jak ważną jest postacią dla gliwickiej drużyny. Zagłębie na początku drugiej części wyglądało na agresywniejszy i odważniejszy zespół niż w pierwszej połowie.

Piast też ruszał się jakby szybciej, a blisko gola był Wilczek, który próbował strzału… wślizgiem, a piłka o centymetry minęła słupek bramki Bieszczada. Gliwiczanie zaczęli mocniej nacierać, atakując raz z prawej, raz z lewej stronie. Brakowało jednak tego ostatniego celnego podania.

Szaleństwo Gruzina

Po drugiej stronie Plach też na nudę nie narzekał, bo „miedziowi” chcieli się odgryźć gliwiczanom za ich ataki. I szybko udało im się tego dokonać. W zamieszaniu pod bramką Piasta najprzytomniej zachował się Tornike Gaprindaszwili. 25-letniego Gruzina tak bardzo poniosły emocje, że chwilę po golu… zobaczył czerwoną kartkę za ostry faul na Reinerze.

Piast natychmiastowo mógł wyrównać, lecz Wilczek w świetnej okazji fatalnie przestrzelił. Scenariusz na resztę meczu był prosty. Piast desperacko atakował, a Zagłębie musiało się bronić i wybijać z rytmu gospodarzy. Trener Waldemar Fornalik „rzucił” na boisko wszystko co miał najlepszego w ofensywie. Pojawił się i Kądzior, który bardzo chciał, ale widać po nim było brak meczowego rytmu i wyczucia. Okazji do dośrodkowań czy strzałów, ale za każdym razem kończyło się tylko na westchnieniu i zawodzie kibiców.

Zagłębie ostatecznie dopięło swego, podobnie jak w poprzednim sezonie wywożąc cenne trzy punkty. Piast nadal ma ich okrągłe zero, podobnie jak strzelonych bramek i to powód do zmartwienia dla osób związanych z klubem z Gliwic.


Piast Gliwice – Zagłębie Lubin 0:1 (0:0)

0:1 – Gaprindaszwili, 62 min (bez asysty)

PIAST: Plach – Reiner (83. Ameyaw), Czerwiński, Mosór – Pyrka (74. Sappinen), Hateley, Chrapek, Tomasiewicz (67. Kaput), Katranis – Toril (67. Kądzior), Wilczek. Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szymański, Munoz, Vida, Holubek, Kirejczyk.

ZAGŁĘBIE: Bieszczad – Kopacz, Ławniczak, Jach, Giorbelidze (90+1. Woźniak) – Makowski, Łakomy (77. Bartolewski) – Gaprindaszwili, Starzyński (69. Pieńko), Chodyna – Doleżal (77. Adamski). Trener Piotr STOKOWIEC. Rezerwowi: Burić, Lepczyński, Dieng, Hinokio, Bohar.

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 3412. Żółte kartki: Reiner (45. faul), Toril (58. niesp. zach.) – Ławniczak (11. faul), Łakomy (39. faul), Bieszczad (86. niesp. Zach.) Czerwona kartka: Gaprindaszwili (64. faul)

Piłkarz meczu – Frantiszek PLACH


Na zdjęciu: Tornike Gaprindaszwili (w środku) bohater i zarazem antybohater Zagłębia w Gliwicach.

Fot. Foto Lukasz Laskowski / PressFocus