Piast Gliwice. Worek rozwiązany na dobre?

Ostatni raz Piast różnicą co najmniej czterech goli wygrał w grudniu 2020 roku. W ostatnich sezonach wielkich pogromów nie było zbyt wiele, dlatego demonstracja siły i potencjału na Stali Mielec była potrzeba drużynie trenera Waldemara Fornalika.


W poprzednim sezonie najwyższą wygraną był triumf u siebie z Legią 4:1. Wtedy „dzień konia” miał hiszpański napastnik Alberto Toril. W grudniu 2020 roku gliwiczanie przyjechali do Bielska-Białej i rozbili Podbeskidzie wygrywając 5:0. Był to najwyższy triumf w ekstraklasie w ostatnich pięciu sezonach.

Mogło być jeszcze wyżej!

Niektórzy mogą więc czuć się niepocieszeni, bo nie trudno się pozbyć wrażenia, że w niedzielnym meczu ze Stalą wygrana 4:0 była najniższym wymiarem kary dla mielczan. Spokojnie mogło jeszcze paść kilka bramek. Zabrzmi to absurdalnie, ale nawet wygrana 7:0 nie byłaby w pełni zasłużona. Ale przy Okrzei nikt nie narzeka, tylko się cieszy, bo prawda jest taka, że fani dawno nie widzieli drużyny tak dobrze grającej, mającej ciąg na bramkę i głód goli.

Kamil Wilczek mógł strzelić nie trzy, a nawet pięć goli. Dorobek Damiana Kądziora również mógł być okazalszy. – Jesteśmy dumni z całej drużyny i z tego jak wyglądaliśmy na boisku. Kamil strzelił trzy gole po dłuższej przerwie, a to również bardzo cieszy – przyznał Kądzior.

Wyniki dają wiarę

Koszmarny początek sezonu Piasta został dzięki takiemu meczowi zamazany, ale do jego pełnego wymazania wciąż potrzeba punktów. Taka wygrana powinna być jednak wielkim, pozytywnym kopem dla gliwiczan. Dało się to odczuć w pomeczowych rozmowach i komentarzach. – Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem, który chciał narzucić swój styl gry. Mieliśmy swoje sytuacje, mecz się bardzo dobrze ułożył, dlatego zasłużenie zdobyliśmy trzy punkt – stwierdził pomocnik Grzegorz Tomasiewicz, który rozegrał najlepszy do tej pory występ w barwach Piasta.

– Mamy punkty, które zostały zdobyte po dobrej grze, a to jest najważniejsze. W dalszym ciągu będziemy pracować intensywnie i w dobrych nastrojach. Nie da się ukryć, że wygrane mecze budują atmosferę. Można robić wszystko jak najlepiej, ale jeśli nie ma wyników to można powątpiewać w sens tej pracy. Wyniki dają tę wiarę i potwierdzają słuszność obranej drogi – ocenił z kolei trener Waldemar Fornalik.

Pokora a nie fantazja

Przy Okrzei nikt jednak nie zamierza popaść w hurraoptymizm i w to, że teraz będzie już tylko z górki. Zresztą kolejny mecz, czyli wyjazd do Poznania będzie pewnego rodzaju testem na dyspozycję Piasta. – Zagraliśmy dobre spotkanie, ale teraz musimy do tego podejść z pokorą. Na razie mamy sześć punktów po pięciu meczach. To nie jest współmierne do tego jaki ta drużyna ma potencjał. Każdy kolejny mecz jest ważny – podkreśla Kądzior.

– Po meczu w Krakowie powiedzieliśmy sobie, że musimy kontynuować to, co zaczęliśmy. Znaleźliśmy się w trudnym położeniu, wygraliśmy w meczu z Cracovią i chcieliśmy potwierdzić dobrą formę na boisku – dodaje inny bohater niedzielnego meczu, czyli Kamil Wilczek. Kontynuacja, to słowo klucz w gliwickiej szatni. Nic tylko czekać na następną odsłonę…


Najwyższe wygrane Piasta w ostatnich sezonach

  • 2021/22 – 4:1 z Legią Warszawa (dom)
  • 2020/21 – 5:0 z Podbeskidziem Bielsko-Biała (wyjazd)
  • 2019/20 – 4:0 z Wisłą Kraków (d)
  • 2018/19 – 4:0 z Lechem Poznań (d) i 4:0 z Koroną Kielce (d)
  • 2017/18 – 4:0 z Niecieczą (d) i 5:1 z Arką Gdynia (w)

Na zdjęciu: Tak skutecznego Piasta kibice z Gliwic dawno nie widzieli…

Fot. Tomasz Kudała/PressFocus