Piast Gliwice. Wyjdzie na zero?

Siedem punktów w pięciu meczach to nie taki zły start, ale… przy odrobinie szczęścia dorobek mógł być naprawdę okazały. W Gliwicach liczą, że pech w końcu opuści Piasta.


Co by było gdyby… Piłkarscy kibice, piłkarze i trenerzy lubią tego typu opowieści. Gdybanie jest popularną formą tłumaczenia, ale w przypadku Piasta coś jest jednak na rzeczy. Oto przykłady.

Punktów powinno być więcej

Inauguracja z Rakowem. Prowadzenie 2:1 i nietrafiony rzut karny. Zamiast 3:1 po chwili było 2:3, ale to gliwiczanie mieli świetną okazją na 3:3. Spokojnie był to mecz do wygrania lub przynajmniej zremisowania, a tak zespół trenera Waldemara Fornalika nie zapisał sobie żadnego meczu. Trzecia kolejka i mecz w Szczecinie z Pogonią. Piast ma dwie świetne okazje, tzw. patelnie. Zamiast 1:0 jest 0:1 po rykoszecie który kompletnie zmylił bramkarza Frantiszka Placha. Znów bez punktów, a remis był spokojnie w zasięgu.

Tak tracić nie można

No i mecz ze Śląskiem. Żadne, wielkie widowisko, ale przy prowadzeniu 1:0 wydawało się, że gliwiczanie skutecznie „dowiozą” trzy punkty. Jak było, wszyscy gliwiccy kibice pamiętają. Przewrotka Fabiana Piaseckiego w ostatniej akcji ofensywnej wrocławian. Zamiast pełnej puli tylko jeden punkt.

– Zawodnik oddał strzał życia z przewrotki z dalszej odległości, co nie zdarza się codziennie. Na pewno można było tego uniknąć i przez to jest duży niedosyt. Uważam, że rozegraliśmy ciekawe spotkanie, zwłaszcza w drugiej połowie kontrolowaliśmy jego przebieg, jednak nie zdobyliśmy kompletu punktów – kręcił głową obrońca Piasta Martin Konczkowski. Inni gliwiczanie też nie mogą pogodzić się z brakiem zwycięstwa przy Okrzei.

– Jeśli prowadzi się do 94. minuty, to na pewno pozostaje niedosyt i szkoda sytuacji ze straconym golem, bo w takim spotkaniu, zwłaszcza kiedy gramy u siebie, musimy sięgać po trzy punkty – uważa Damian Kądzior, skrzydłowy śląskiej drużyny.

Los zabiera, los oddaje

Lekko więc licząc Piast mógł mieć co najmniej cztery punkty więcej, a nawet i sześć oczek więcej. Gdyby tak było to byłby w czubie ligowej tabeli. A przecież przy Okrzei od dawna podkreślano, że start w nowym sezonie Ekstraklasy będzie kluczowy. „Trzeba punktować, to potem będzie łatwiej” – powtarzali piłkarze. Na razie jednak punkty uciekają zdecydowanie za łatwo. Na trzy mecze u siebie Piast wygrał tylko raz. Trener Waldemar Fornalik uważa jednak, że gra drużyny nie jest zła, oczywiście są aspekty do poprawy, ale na razie najwięcej do powiedzenia ma tzw. piłkarski los.



– Mam nadzieję, że suma pecha i szczęścia wyjdzie w tym sezonie na zero. W meczu ze Śląskiem bramka stadiony świata, ale ciągle będę powtarzał, że reakcja powinna być zupełnie inna. Wierzę, że w kolejnych naszych meczach będzie mniej takich sytuacja, ale w ogóle nie będą się powtarzać – odpowiedział szkoleniowiec Piasta pytany przez „Sport” o pecha w pierwszych kolejkach nowego sezonu.

Przed gliwiczanami wyjazdowe derby z Górnikiem i przerwa reprezentacyjna, podczas której będzie można popracować nad mankamentami. To będą więc bardzo ważne dni dla zespołu z Okrzei.


Na zdjęciu: Kapitan Jakub Czerwiński w meczu ze Śląskiem dał z siebie wszystko. Remis na pewno go nie zadowolił.

Fot. Tomasz Kudała/Pressfocus