Piast Gliwice. Zahartowani przed Legią

Porażki w Gdyni i Gdańsku mogły w ostatnich tygodniach zachwiać pewnością siebie drużyny Piasta, ale trener Waldemar Fornalik stoi na straży tego, by w dzisiejszym meczu z Legią przy Okrzei jego zawodnicy po raz kolejny pokazali dobry i skuteczny futbol.


Kibice Piast w ostatnich latach co pewien czas przechodzi darmowy test kardiologiczny, a serca fanów są sprawdzane przez klub z Gliwic. Piast był już o krok od spadku, by w kolejnym sezonie niespodziewanie zostać mistrzem Polski. Kolejny medal w poprzednim sezonie sprawił, że gra na dwóch frontach trochę wyszła bokiem, bo przez cały sezon Piast musiał gonić i odrabiać starty.

Gdy jeszcze niedawno wydawało się, że gliwiczanie mają realne szanse na pierwszy Puchar Polski i podium Ekstraklasy… to już teraz jeden cel jest niemożliwy do wykonania, a drugi będzie niezwykle trudny, bo Raków przebudził się z wiosennego letargu.

Zimny prysznic w Gdańsku

Mimo tej kolejki górskiej nie zmienia się jedno. Piast robi swoje i chce grać swoje. Dzięki temu porażka z Arką w PP nie odbiła się negatywnie na postawie w derbach Górnego Śląska. Przy Okrzei liczą na to, że stracone, niemal pewne trzy punkty w Gdańsku z Lechią, zmobilizują zespół w starciu z Legią. Czy takie mecze hartują? Zapytaliśmy przed spotkaniem Waldemara Fornalika.

– Szkoda, że nie padają pytania o te wygrane mecze, bo jest ich zdecydowanie więcej. Na osiemnaście gier przegraliśmy jedno ligowe spotkanie… – zaczął szkoleniowiec gliwiczan. – Uważam, że takie wydarzenia mogą hartować zespół, w sytuacji, gdy wygrywa się dużo meczów. Możemy to potraktować jako zimny prysznic i takie małe „opamiętanie”. Wszystko odbywa się wielkim trudem, wielkim wysiłkiem i chwila dekoncentracji może spowodować takie sytuacje – odpowiedział na pytanie trener Piasta.

Zagrali na nosie Legii

Gliwiczanie mają jednak wiele powodów by do meczu z Legią podejść bez strachu i z podniesioną głową. Głównym czynnikiem jest dobra gra, ale również korzystne wyniki z warszawskim zespołem w tym sezonie. – Ostatnie wyniki powodują, że może inaczej patrzy się na te mecze, ale my wiemy, jaka jest wartość drużyny z Warszawy i w dalszym ciągu, aby z nią wygrać musimy zagrać naprawdę bardzo dobre spotkanie.

Zawsze podchodzimy z pokorą do tego, co robimy. Wiemy, że tylko drużyną i dużym wysiłkiem możemy osiągać zwycięstwa. To wcale nie przychodzi bez trudu, a poprzednie mecze nie były łatwe, bo Legia miała przewagę, ale to my byliśmy skuteczniejsi – tłumaczy szkoleniowiec śląskiej ekipy, który spodziewa się zmobilizowanej Legii trenera Czesława Michniewicza. Legii, która na wyciągnięcie ma mistrzostwo Polski.

– Wiemy, o co gra ten zespół i jaka jest jego wartość. Legia to aktualny mistrz Polski, a fakt, że do obrony tytułu brakuje jej kilku punktów na pewno bardzo mobilizuje – mówi szkoleniowiec gliwiczan.

Kilka znaków zapytania

Są też jednak powody do zmartwień. Dotyczą one kadry pierwszego zespołu. W Gdańsku urazu doznał Bartosz Rymaniak, a z czasem walczy Jakub Czerwiński, który ucierpiał w derbach z Górnikiem. Ten drugi bardzo przydałby się w meczu z Legią, bo właśnie błędy obrońców przyczyniły się do tego, że z Lechią mecz skończył się tylko 2:2. – Bartek ma uraz kolana i jego gra jest wykluczona.

Z powodu kontuzji ręki nie zagra Tomek Mokwa, a Patryk Lipski będzie pauzował za żółte kartki. Pod znakiem zapytania nadal pozostaje występ Kuby Czerwińskiego. Reszta zawodników jest do naszej dyspozycji – informuje trener. Niemniej dzisiejszy wieczorny mecz zapowiada się niezwykle frapująco, bo Piast, tak jak wspomnieliśmy, wciąż ma szanse na grę w europejskich pucharach i na miejsce na podium.

Wiele zależeć będzie od gliwiczan, ale i wyników Rakowa Częstochowa oraz Lechii Gdańsk. Końcówka sezonu może być naprawdę ciekawa i gorąca, wbrew pogodzie za oknem.


Na zdjęciu: Tiago Alves jest zdrowi i gotowy, by znów ukłuć Legię. Czy trener Fornalik da mu ku temu okazję?

Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus