Piast Gliwice. Złość przekuć w gole i punkty
W maju 2018 roku Piast zagrał mecz pod niewiarygodną presją. Gdyby gliwiczanie przegrali z Niecieczą, to spadliby z ligi. Wygrali 4:0, a Jakub Czerwiński był uczestnikiem tego widowiska.
Obecny kapitan Piasta przeżył sporo nie tylko przy Okrzei, bo oprócz walki o utrzymanie, w sensacyjny sposób zdobył też mistrzostwo dla gliwiczan. Sam w przeszłości grał w ekipie Termaliki (lata 2011-15).
Najważniejszy mecz?
Można powiedzieć, że tam pokazał się w polskiej piłce pracując na transfery do zdecydowanie lepszych klubów. – Moje wspomnienia z Termaliką są bardzo dobre, spędziłem w Niecieczy cztery lata jako zawodnik tego klubu, dlatego jest sentyment, ale w piątek na pewno go nie będzie, bo mamy swój cel. Potrzebujemy zwycięstwa i przeciwnik również potrzebuje punktów.
W ostatnich trzech meczach Termalika punktowała, więc ma jakąś małą serię, jednak to my musimy narzucić swój styl i przede wszystkim chcemy, żeby wynik tej rywalizacji na końcu był korzystny dla nas – mówi Jakub Czerwiński, który oczywiście został zapytany o mecz z 2018 roku i efektowne zwycięstwo dające Piastowi pozostanie w piłkarskiej elicie. – Tak oczywiście, zaryzykuję stwierdzenie, że wspomniany mecz był jednym z moich najważniejszych w Piaście – dodaje „Czerwo”.
Temat do rozmów
Sytuacja gliwiczan w tabeli nie jest aż tak zła jak wtedy, ale mogłaby być o wiele lepsza, gdyby nie kilka ostatnich meczów. Piast przegrał m.in. dwa ostatnie spotkania. Jaka atmosfera panuje w drużynie?
– Jestem zły i wszyscy jesteśmy źli, bo nie tak wyobrażaliśmy sobie te spotkania i rezultaty. Oczywiście, biorąc pod uwagę jak mocnym zespołem jest Lech, liczyliśmy na zdobycz punktową w Poznaniu. Nie udało się, ale też mieliśmy do siebie zastrzeżenia po naszym ostatnim meczu domowym z Wartą i już dziś będziemy mieli okazję do tego, żeby się za to zrehabilitować – dodaje Czerwiński, który doskonale widzi gdzie tkwią największe mankamenty gliwiczan.
– Zdajemy sobie sprawę, że w dwóch ostatnich meczach mało stworzyliśmy sobie sytuacji i na pewno jest to temat do rozmów i zastanowienia się, dlaczego tak było. Liczymy, że to wszystko się odwróci i zaczniemy kreować sobie szanse, lepiej prowadzić grę oraz operować piłką, co przełoży się na skuteczność i zdobyte bramki. Wcześniej to było na wysokim poziomie i pracujemy na to, by stwarzać sobie okazje i je wykorzystywać – dodaje obrońca.
Trener Waldemar Fornalik również był pytany o ofensywę, która nie wygląda ostatnio najlepiej, bo po prostu drużyna nie strzela goli. Od meczu z Jagiellonią (3:3), coś się zacięło w ataku śląskiej drużyny.
– My zawsze chcemy grać do przodu. Tu się nic nie zmieniło od kilku lat. W sezonie mistrzowskim, czy też następnych, zawsze wpajałem i będę wpajał zawodnikom, że musi być zachowany balans. Na bazie solidnej defensywy chcemy kreować sytuacje i zdobyć bramki – mówi szkoleniowiec gliwickiej jedenastki.
Fot. Rafał Rusek/PressFocus