Piast Gliwice. Zostali ostatni Mohikanie

Trzy lata to teoretycznie niewiele, ale w piłce nożnej to wieczność. W ekstraklasie to niemal epoka. Idealnym przykładem jest Piast Gliwice, gdzie z mistrzowskiego składu ostali się nieliczni…


Dlaczego wspominamy mistrzostwo Polski gliwiczan? Bo to największy sukces klubu, którego rocznica miała miejsce nie tak dawno temu, a kilka dni temu Okrzei opuścił kolejny mistrz, czyli Martin Konczkowski. A to wcale nie musi być koniec, ale o tym za chwilę.

Trzy, długie lata…

Wróćmy jednak do mistrzowskiego składu Piasta prowadzonego przez Waldemara Fornalika. Szkoleniowiec, jak i spora część jego sztabu ostała się z tamtych czasów. Zupełnie inaczej wygląda historia drużyny, która osiągnęła niespodziewany i największy sukces w historii. Jak można się domyślać wejście na szczyt otworzyło dla wielu piłkarzy drzwi do lukratywnych kontraktów w lepszych klubach i silniejszych ligach. Część wyjechała za granicę, niektórzy poszukali szczęścia w innych polskich zespołach. No dobrze, ale kto się ostał?

Odliczając Konczkowskiego, który dopiero po wygaśnięciu kontraktu zdecydował się skorzystać z oferty Śląsk Wrocław, takich piłkarzy można policzyć na palcach jednej ręki. Jeśli weźmiemy pod uwagę skład Piasta z ostatniego meczu z sezonu 2018/19, zarówno jeśli chodzi o wyjściowy skład, jak i ławkę rezerwowych, to przy Okrzei nadal występują obrońca Jakub Czerwiński, pomocnik Tom Hateley, Jakub Szmatuła oraz… Tomasz Mokwa. Warto jednak podkreślić, że Anglik odszedł z Piasta i grał na Cyprze, ale postanowił wrócić. W ostatnim meczu tamtego sezonu nie grał bramkarz Frantiszek Plach, który doznał w końcówce rozgrywek kontuzji, ale godnie zastąpił go Jakub Szmatuła.

Co ciekawe obu golkiperów wkrótce może nie być już w Gliwicach. Szmatule umowa wygasa 30 czerwca i być może nie zostanie przedłużona, choć 41-letni bramkarz nie kończy jeszcze piłkarskiej kariery. Plach ma jeszcze pół roku kontraktu, ale chętnych nie brakuje. W tym gronie jest Lech, ale jak na razie gliwiczanie twardo negocjują kwotę odstępnego. Jeśli jednak obu golkiperów by zabrakło, to w klubie z piłkarzy zostałoby tylko dwóch mistrzów – Czerwiński i Mokwa. Ich rola w drużynie jest jakże odmienna. „Czerwo” to kapitan i ostoja drużyny, prawdziwa dusza i serce szatni. Mokwa to żelazny rezerwowy i zadaniowiec. O mały włos, a Czerwińskiego też mogło już nie być przy Okrzei, bo zanim zdecydował się przedłużyć kontrakt z Piastem, miał na stole wiele ciekawych ofert z zagranicznych klubów.

Szczęście znalezione w Gliwicach

Konczkowski w Piaście był 5 lat i czuł się mocno związany z klubem z którym osiągnął największy sukces. Piłkarz nie odszedł jednak w złej atmosferze. Wręcz przeciwnie. – Dziękuję absolutnie każdemu: kolegom z drużyny, z którymi na przestrzeni lat miałem zaszczyt współpracować, sztabom, klubowej administracji, dyrektorom, prezesom oraz panu Kałuży. Jestem Wam bardzo wdzięczny, bo dzięki waszej ciężkiej pracy ja też zostałem mistrzem Polski, ale też szczęśliwym człowiekiem. To będzie dla mnie wielka chwila, móc wrócić na stadion przy Okrzei już jako zawodnik nowego klubu – przyznał „Konczi”, który stał się historią tego klubu. Dalszy jej rozdział pisać już będą inni.

– Przebudowa drużyny była nieunikniona – przyznał jakiś czas temu Waldemar Fornalik i trudno nie przyznać szkoleniowcowi racji.


Na zdjęciu: Jakub Czerwiński (w środku) to jeden z ostatnich graczy z mistrzowskiego składu Piasta, który ostał się jeszcze w Gliwicach.
Fot. Marta Badowska/Pressfocus.pl