Piast musi „zerwać” z przeszłością

W czwartek gliwiczanie zagrają w Mińsku z tamtejszym Dynamem. Dla ekipy z Okrzei będzie to czwarte podejście w eliminacjach Ligi Europy. W przeszłości na obcym stadionie wygrać nie potrafili. Teraz by awansować trzeba tego dokonać, bo rewanżu nie będzie.


We wtorek gliwicki klub poinformował, że cała drużyna przeszła kolejne testy obecność wirusa SARS-CoV-2 i wszystkie wyniki były negatywne. Dzięki temu bez problemów wczoraj zespół Piasta wyleciał do Mińska.

Kolejną dobrą wiadomością jest niezła sytuacja kadrowa, bo tylko Patryk Lipski był mocniej poobijany po meczu ligowym, ale powinien być do dyspozycji sztabu szkoleniowego. Jeśli chodzi o mniej pozytywne rzeczy, to Piast musi „zerwać” z przeszłością, bo na obcych stadionach w europejskich pucharach szło im kiepsko.

Z BATE najlepiej

Bilans 0 zwycięstw, 2 remisy i 2 porażki mówi niemal wszystko. Niemal, bo tak naprawdę tylko jeden mecz wyjazdowy w Europie zasługiwał na pochwały. I od niego zaczniemy wspominki. Chodzi o zeszłoroczny mecz z BATE Borysów w ramach el. Ligi Mistrzów. Po losowaniu par nikt nie dawał Piastowi, ówczesnemu mistrzowi Polski szans. Gliwiczanie jednak sumiennie się do tego meczu przygotowali. I zaprezentowali się bardzo dobrze.

Nie tylko w pierwszym meczu w Borysowie, ale i w rewanżu. Gości prowadzili po golu Piotra Parzyszka, ale mieli więcej okazji i mecz niemal pod kontrolą. Niemal, bo jednak z niewielu akcji BATE zakończyła się golem wyrównującym. Niedosyt był, ale remis 1:1 wydawał się dobrym wynikiem. W rewanżu Piast znów dominował, prowadził, ale błędy w końcówce zaprzepaściły wszystko…

Stypa po Rydze

Po el. LM przyszły eliminacji Ligi Europy. Poprzeczka poszła w dół, bo zespół z Rygi nie wydawał się mocnym przeciwnikiem. Piast leciał do rygi po wygranej u siebie 3:2. Tak naprawdę tylko dzięki swoim błędom gliwiczanie ledwo wygrali.

W Rydze przed meczem nie czuć był napięcia. Miejscowi na trybunach urządzili sobie… party. Był dj, był saksofonista i głośna muzyka. Piast szybko objął prowadzenie i… zabawa przemieniła się w tragedię. Gliwiczanie przestali grać, kompletnie nic im nie wychodziło, a Łotysze zdobyli dwie bramki. Polski zespół dobił… Polak, Kamil Biliński.

Szkoda Karabachu

W 2016 roku Piast zagrał w Goeteborgu i był to mecz bez jakichkolwiek emocji. Po wicemistrzostwie Polski gliwiczanie zagrali pierwszy mecz z IFK u siebie i dostali sromotny łomot. Porażka 0:3 przyśpieszyła zmianę trenera i odejścia Radoslava Latala.

W rewanżu śląską ekipę poprowadził już jego asystent Jirzi Neczek. Czech wystawił mocno eksperymentalny skład, bo w Szwecji nie było już „co zbierać”. Bezbramkowy remis i tak należy uznać za dobry wynik, bo rywal był lepszy, choć pewnie już nie tak zdeterminowany, skoro awans przypieczętował przy Okrzei. Lepiej ułożyć mógł się pierwszy europejski wyjazd Piasta. Zespół prowadzony przez trenera Marcina Brosza swoją przygodę zaczął w Baku.


Czytaj jeszcze: Zimny prysznic podziała?

Szkoleniowiec nie mógł skorzystać z kilku kontuzjowanych piłkarzy, m.in. podstawowego bramkarza Dariusza Treli i sprowadzonego latem obrońcy Krzysztofa Króla. Mimo tego Marcin Robak dał prowadzenie gościom i wydawało się, że śląski zespół będzie w stanie przed rewanżem wypracować sobie zaliczkę.

Tak jednak nie było, bo gospodarze tuż przed przerwą wyrównali, a w drugiej połowie mocno atakowali i wygrali w końcówce 2:1. W rewanżu emocje były jeszcze większe, ale awans osiągnął Karabach. Oby w Miśku historia w końcu wyglądała zupełnie inaczej!


Na zdjęciu: Piłkarze Piasta mają już doświadczenie z grą na Białorusi. Oby teraz z lepszym efektem końcowym.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus


Dynamo Mińsk – Piast Gliwice

Środa, 27 sierpnia, godz. 17.00

Sędzia – Lazar Lukić (Serbia)

Transmisja – TVP Sport

Wyjazdowe mecze Piasta w pucharach

Karabach Agdam – Piast Gliwice 2:1 (Robak)

IFK Goeteborg – Piast Gliwice 0:0

BATE Borysów – Piast Gliwice 1:1 (Parzyszek)

Ryga FC – Piast Gliwice 2:1 (Felix)


Tylko jedna szansa

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus

Rozmowa z Waldemarem Fornalikiem, trenerem Piasta

Tylko jeden mecz i to na wyjeździe. Zadanie w tym roku wydaje się jeszcze trudniejsze niż w przeszłości. Zgodzi się pan z tym?

Waldemar FORNALIK: – Jest tylko jeden mecz, więc nie ma szansy rewanżu i nie ma remisów. Trzeba będzie podejść do tego spotkania w taki sposób, by tam rozstrzygnąć rywalizację na swoją korzyść. Drugiej szansy nie będzie.

Dynamo Mińsk jest w trakcie sezonu, wy dopiero zaczęliście granie. Kolejny atut po stronie rywali?

Waldemar FORNALIK: – Na pewno im to pomaga. My dopiero rozpoczęliśmy rozgrywki i to w takim dość nietypowym okresie, bo po takim krótkim odstępie między sezonami.

A napięta sytuacja polityczno-społeczna na Białorusi? Piast wysłał pismo do UEFA…

Waldemar FORNALIK: – Staramy się o tym nie myśleć, ale każdy z tyłu głowy ma to, co tam się dzieje. Trudno się do tego odnieść, bo telewizje w różny sposób przedstawiają sytuację na miejscu. Dostaliśmy zapewnienia o bezpieczeństwie, ale zawsze jakiś margines wątpliwości pozostaje.

Da się porównać Dynamo Mińsk z BATE Borysów, z którym rywalizowaliście rok temu? Który zespół wydaje się panu silniejszy?

Waldemar FORNALIK: – Dynamo to zespół mocny fizycznie, który jest zdyscyplinowany i traci stosunkowo mało bramek w swojej lidze. Różnice dotyczą systemu gry i w ustawieniu zawodników, ale nie chciałbym wchodzić w szczegóły. BATE zdominowało w poprzednich latach ligę białoruską, a teraz ta liga się wyrównała. Także zespół Dinama Mińsk jest porównywalny, ale nie stwierdzę czy jest lepszy lub gorszy, bo nie o to chodzi.

W kilka dnia da się poprawić wszystkie elementy, które szwankowały na inaugurację ze Śląskiem Wrocław?

Waldemar FORNALIK: – Pracowaliśmy nad wieloma aspektami naszej gry, też nad elementami, które nie były najlepsze w spotkaniu ze Śląskiem. Na pewno będą też zmiany w składzie.