Piast szuka sił i zwycięstwa

– Sobota, wtorek, piątek. Taki mamy terminarz – zauważył po pucharowym meczu trener Waldemar Fornalik, który z pełną świadomością dokonał siedmiu zmian w pucharowym meczu, by jego zespół podołał w każdym spotkaniu. Nie ma co ukrywać, że liczba roszad w piątkowym ligowym meczu także może być spora.

– To, że ten mecz trwał 120 minut może sprawić, że przeprowadzimy inne zmiany. Zrobimy wszystko, aby piłkarze zregenerowali się do piątku. W meczu z Wisłą Kraków zagra mieszanka tych, którzy zagrali z Legią, z tymi, którzy nie wystąpili w pucharze – stwierdza Waldemar Fornalik.

Bez wymówek

Pewnie gdyby Piast wyeliminował po karnych zespół ze stolicy, to regeneracja przebiegałaby w lepszych humorach. Tak jednak się nie stało, ale piłkarze śląskiej drużyny zapewniają, że w piątkowy wieczór sił im nie zabraknie.

– Liczę, że 120 minut biegania nie będzie miała wpływu na naszą postawę. Nie powinna to być dla nas żadna wymówka. Od środy przygotowujemy się już do tego meczu – zaznacza obrońca Jakub Czerwiński, który jest pewniakiem do tego, żeby rozegrać trzy spotkania w sześć dni. Skoro więc szkoleniowiec gliwiczan otwarcie przyznał, że skład na mecz z „Białą gwiazdą” będzie mieszanką piłkarzy z ostatnich dwóch występów, to kto ewentualnie mógł „namieszać” w głowie szkoleniowcowi dyspozycją w meczu z Legią?

Z pewnością solidny i niemalże bezbłędny występ zanotował Frantiszek Plach, który wybronił kilak groźnych strzałów Legii. Zapytaliśmy więc trenera Fornalika wprost czy ma „ból głowy”, jeśli chodzi o obsadę bramki? – Nie mam, wiem kto zagra w piątek – tajemniczo odpowiedział szkoleniowiec Piasta.

Czytelny sygnał

Solidnie w pucharowym meczu zaprezentował się także Urosz Korun, który potwierdził, że jest poważną alternatywą na środku obrony. Ciekawą zmianę dał Patryk Sokołowski. 24-letni pomocnik, który w tym sezonie w ekstraklasie rozegrał tylko… 3 minuty (w Pucharze Polski 98 min. przyp. red.), nie czuł tremy grając przeciwko klubowi w którym się wychował i strzelając mu gola.

– Wiadomo, jestem wychowankiem Legii. Chciałem się przypomnieć i pokazać, że jest taki zawodnik jak Patryk Sokołowski. Miałem taki cel przed meczem, ale szkoda, że nie poskutkowało to naszą wygraną – przyznał po wtorkowym spotkaniu pomocnik Piasta, który po cichu liczy, że tych minut w lidze będzie otrzymywał znacznie więcej. – Myślę, że tylko codzienna ciężka praca na treningach i pokazywanie się w meczach może przekonać trenera do dania szansy zawodnikowi – dodaje Sokołowski, który jest przekonany, że gliwiczanie sprostają oczekiwaniom w piątkowy wieczór.

– Mamy bardzo wyrównaną kadrę ponad dwudziestu zawodników. Wszyscy są gotowi do gry i każdy aż się pali do tego, żeby grać. W piątek chcemy pokazać kibicom, że potrafimy wygrywać, chociaż myślę, że nasi sympatycy to wiedzą. Mam nadzieję, że z Wisłą Kraków zdobędziemy trzy punkty. Mierzymy się z drużyną, która również jest w czołówce ligi i jest naszym bezpośrednim sąsiadem w tabeli. Myślę, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie, ale mam nadzieję, że przechylimy szalę zwycięstwa na swoją stronę – podkreśla były piłkarz m.in. Olimpii Elbląg czy Wigier Suwałki.

 

Na zdjęciu: Patryk Sokołowski golem z Legią udowodnił, że jako zmiennik może dawać dużo gliwickiej drużynie. W meczu Pucharu Polski strzelił gola, ale Piast i tak odpadł z rozgrywek.