Piast walczący

Piast dość szybko wyszedł w Krakowie na prowadzenie. Gol był całkowicie przypadkowy, jednak goście zasłużyli na tę bramkę. Drużyna Waldemara Fornalika wyszła na to spotkanie jakby to oni byli gospodarzem. Od początku spotkania mieli miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki (w pewnym momencie nawet 62%), a gra toczyła się głównie na połowie Wisły.

Pierwszą naprawdę dobrą sytuację mieli co prawda gospodarze (niesamowite pudło Sławomira Peszki), ale chwilę później na prowadzenie wyszedł Piast. Było w tym sporo przypadku. Patryk Dziczek uderzył z rzutu wolnego, a Mateusz Lis popełnił fatalny błąd. Fakt, piłka odbiła się od murawy tuż przed nim i mogła go zmylić, niemniej był to typowy babol, bo bramkarz Wisły miał futbolówkę już praktycznie w rękach.

Piast mógł iść za ciosem, rozgrywał w Krakowie kolejne dobre spotkanie. Martin Konczkowski miał dwie świetne okazje, ale tym razem Lis dwukrotnie stawał na wysokości zadania. Przy tej drugiej okazji był już remis, bo po wrzutce Vukana Savićevicia piłkę do siatki strzałem głową posłał Matej Palczicz. Piast miał też sporo szczęścia, bo Rafał Pietrzak zmarnował rzut karny. Strzelił za słabo i Frantiszek Plach zdołał odbić piłkę do boku.

W drugiej połowie mecz był nieco bardziej wyrównany, a nawet zarysowała się przewag Wisły. Bramką efektowny strzałem szczupakiem udokumentował ją Palczicz (znów asystował Savićević). Dla Palczicz to był niezapomniany wieczór, bo on nigdy wcześniej nie zdobył dla Wisły choćby jednej bramki! A teraz dwa tak ważne gole, które mogły praktycznie dać awans do górnej ósemki. Zimą, gdy kolejni piłkarze uciekali z Wisły, Matej Palczicz spokojnie siedział w szatni i czekał na to, co się wydarzy. – Nie było łatwo, bo nawet moi bliscy mówili mi, bym uciekał z Krakowa – wspominał niedawno. Został na przekór wszystkiemu i teraz z pewnością nie żałuje

W meczu z Piastem zagrał nieco z przypadku. Pewnie siedziałby na ławce, ale akurat za żółte kartki pauzował Łukasz Burliga. Słoweniec wyszedł więc na boisko i został bohaterem.

Te gole mogły dać wiele, a tak naprawdę nie dają prawie nic. Wisła – jeśli chce grać w grupie mistrzowskiej – musi wygrać w ostatniej kolejce z Zagłębiem Lubin. Mogłoby być inaczej, gdyby nie Lis. Bramkarz Białej Gwiazdy także w drugiej połowie popełnił prosty błąd. Wypuścił piłkę z rąk i goście mieli rzut rożny po którym rezerwowy Papadopulos ustalił wynik spotkania na 2:2.

Wisła Kraków – Piast Gliwice 2:2 (1:1)

0:1 – Dziczek 19 min (rzut wolny), 1:1 – Palczicz 34 min (asysta Savićević), 2:1 – Palczicz 57 min (asysta Savićević), 2:2 – Papadopulos 78 min (asysta Jodłowiec)

WISŁA: Lis – Palczicz, Klemenz, Sadlok, Pietrzak – Boguski (87. Brożek), Basha, Savićević, Peszko (77. Wojtkowski) – Drzazga (90. Balicki), Kolar. Trener: Maciej Stolarczyk. Rezerwowi: Weinzettel, Szot, Plewka, Słomka.

PIAST: Plach – Mokwa (66. Badia), Sedlar, Czerwiński, Kirkeskov – Jodłowiec, Dziczek – Felix, Valencia (87. Hateley), Konczkowski – Parzyszek (63. Papadopulos). Trener: Waldemar Fornalik.b Szmatuła, Pietrowski, Mak, Korun.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Asystenci: Paweł Sokolnicki (Płock), Michał Pierściński (Warszaw). Widzów: 26 010. Czas gry: 96 (47 + 49). Żółte kartki: Sadlok (25. niesportowe zachowanie), Basha (51. faul)