Piast wybity z rytmu

Gdy po udanym początku wiosny zawodnicy gliwiczan udawali się na dwutygodniową przerwę w ligowych zmaganiach, najczęściej słyszeli pytanie o to, czy to dobrze, że w takim momencie nadeszła ta przerwa. Odpowiedzi były różne, ale np. Joel Valencia bez chwili zawahania odpowiedział, że to źle, bo wolałby grać non stop, bo drużyna prezentuje się coraz lepiej, a ich pewność siebie rosła.

Okazało się, że niewysoki Ekwadorczyk miał rację, bo kibice gliwiczan oglądają po przerwie gorszą odmianę Piasta. W Płocku śląski zespół dał się zaskakiwać przy stałych fragmentach gry, co wcześniej było nie do pomyślenia i stracił gola w końcówce mecze, co także dawno się nie przydarzało. W sobotnie popołudnie Piast w drugiej połowie nie potrafił zaatakować rywala, przegrywał pojedynki jeden na jednego i dał się zepchnąć do obrony, tracąc znów gola w końcówce. – Musimy powiedzieć sobie, co było nie tak i przede wszystkim to poprawić, bo bardzo źle wyszliśmy na drugą połowę. To była zupełnie inna drużyna i muszę powiedzieć, że nas nie poznawałem, bo to całkowicie nie był nasz styl. Musimy wrócić do tego, co prezentowaliśmy w pierwszej połowie i w poprzednich meczach – szczerze przyznaje obrońca Jakub Czerwiński, po którym takiej obniżki formy widać nie było.

Ale reszta kolegów wyglądała słabiej. Kibice zastanawiają się co może być tego powodem. Z jednej strony zespół gliwiczan notując serię sześciu meczów bez porażki i bez straconego gola mógł poczuć się zbyt pewnie. – Być może przegraliśmy ten mecz w głowach. Musimy się nad tym zastanowić – stwierdził wspomniany Czerwiński.

Po drugie być może podczas ligowej przerwy sztab szkoleniowy Piasta zaordynował drużynę większe obciążenia podczas treningów, tak aby zespół najlepiej prezentował się w meczach grupy spadkowej, czyli de facto najważniejszym momencie sezonu. Czasem bywa tak, że „skutkami ubocznymi” są właśnie jedno lub dwa słabsze spotkania po ciężkich treningach. – Słabo to wyglądało w tych meczach. Za krótko też utrzymywaliśmy się przy piłce. Za szybko się jej pozbywaliśmy i przez to nakręcaliśmy rywali. Skomplikowaliśmy sobie sytuację. Różnice w tabli jednak są  małe. Trzeba jak najszybciej zacząć wygrywać i zapewnić sobie utrzymanie – podkreśla inny obrońca Piasta, Martin Konczkowski.

Czy to tylko chwilowy dołek pokaże najbliższy, sobotni mecz z Cracovią. Jedno jest pewne, żarty się skończyły i nie ma już czasu na momenty słabości. – W lidze nie ma miejsca dla słabeuszy, tylko dla odważnych i pewnych siebie – powiedział nam ostatnio Józef Drabicki, były prezes gliwiczan. Trudno się nie zgodzić.

 

Dwa pierwsze mecze po przerwach reprezentacyjnych

WRZESIEŃ (0 punktów)

1:2 z Lechią (d) i 0:2 z Wisłą Kraków (w)

PAŹDZIERNIK (2 punkty)

2:2 z Sandecją (d) i 2:2 z Zagłębiem (w)

LISTOPAD (4 punkty)

1:0 z Cracovią (d) i 2:2 z Pogonią (w)

MARZEC (1 punkt)

0:1 z Wisłą Płock (w) i 1:1 z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza (d)