Piast z kompletem punktów, ale łatwo nie było

 

Trener Waldemar Fornalik przed meczem z ŁKS-em był wielokrotnie pytany o to, czy jego drużynę dopadła zadyszka, kryzys czy może dzieje się coś złego. Doświadczony szkoleniowiec szukał pozytywów i nie tracił wiary w swój zespół.

Mało argumentów

Nie stracił jej także w przerwie niedzielnego meczu, gdy z Piastem w pierwszych 45 minutach nie działo się dobrze. Gliwiczanie oddali inicjatywę gościom z Łodzi, nie stwarzali sytuacji, nie oddawali zbyt wielu strzałów. No i przegrywali 0:1, po tym, gdy nieszczęśliwa interwencja, największego pechowca tej jesieni w Piaście, czyli Tomasza Huka, pomogła ŁKS-owi zdobyć prowadzenie. Do tego momentu spotkanie nie zachwycało, ale to łodzianie mogli mieć większe powody do optymizmu. Dobrze grała pomoc beniaminka z Danim Ramirezem na czele, boczni obrońcy łodzian blokowali hiszpańskich skrzydłowych gliwiczan, a stoperzy nie dawali zbyt wiele miejsca Piotrowi Parzyszkowi. Szykowało się kolejne rozczarowanie i porażka mistrza Polski. Na szczęście to piłka nożna, a mecz trwa 90 minut, a nie 45.

Odmienione oblicze

Po przerwie zobaczyliśmy innego Piasta, zdeterminowanego, zadziornego i pełnego entuzjazmu, że uda się odwrócić losy meczu. Nie ma co ukrywać, że wpływ na to miały zmiany dokonane przez trenera Waldemara Fornalika. Po przerwie na murawie nie pojawił się już młodzieżowiec Dominik Steczyk, który po raz kolejny zawiódł, rozczarował i dał do myślenia sztabowi szkoleniowemu. Zastąpił go Sebastian Milewski, który od pierwszych akcji dawał sporo ożywienia na boku pomocy. Później Tomasza Jodłowca zamienił Patryk Sokołowski i gra gospodarzy nabrała rozpędu. W dodatku coraz celniej dośrodkowywał Gerard Badia i obudził się długo niewidoczny Jorge Felix. Te wszystkie elementy złożyły się na to, że przewaga Piasta stopniowo zaczęła rosnąć, aż stały fragment gry zakończył się wyrównaniem. Badia na głowę Parzyszka i napastnik gliwiczan mógł cieszyć się z szóstego trafienia w tym sezonie. Parzyszek po zdobytej bramce poprosił fanów o jeszcze głośniejszy doping i znaczna część kibiców do końca spotkania oglądała mecz nz stojąco. Bo Piast poczuł krew i poczuł słabnącego beniaminka. Gospodarze atakowali, ale także nadziewali się na kontry, przez co ostanie pół godziny było bardzo ciekawe. Kalinkowski czy Trąbka mogli trafić dla ŁKS-e, ale dla Piasta okazje mieli Badia i Sokołowski. Ten pierwszy huknął z całej siły, ale piłka tylko odbiła się od poprzeczki. Mistrz Polski ciągle wierzył, aż w końcu lewą stroną urwał się Badia i zagrał w pole karne, gdzie Jorge Felix nie dał żadnych szans Arkadiuszowi Malarzowi zdobywając dziesiątego gola w tym sezonie.

Radość i ulga

Trybuny oszalały, podobnie jak Badia, który z radości zaczął podrzucać… reklamami wzdłuż linii bocznej boiska. Gliwiczanom bowiem spadł kamień z serca. Przed ostatnim tegorocznym meczem Piast otrzyma odrobinkę spokoju i komfortu, a czarna seria trzech porażek przeszła już do historii. Z kolei sytuacja ŁKS-u, który rozegrał nie po raz pierwszy w tej rundzie dobry mecz, robi się coraz trudniejsza, bo reszta stawki punktuje, a oni tkwią na miejscu spadkowym…

 

Piast Gliwice – ŁKS Łódź 2:1 (0:1)

0:1 – Wolski, 25 min (asysta Pirulo), 1:1 – Parzyszek, 54 min (głową, asysta Badia), 2:1 – Felix, 89 min (asysta Badia)

PIAST: Plach – Pietrowski, Huk, Korun, Kirkeskov – Badia, Jodłowiec (61. Sokołowski), Hateley, Felix – Steczyk (46. Milewski), Parzyszek (80. Tuszyński). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Malarczyk, Konczkowski, Mokwa, Rymaniak, Borkała.

ŁKS: Malarz – Grzesik, Rozwandowicz, Sobociński, Piątek – Trąbka (64. Sekulski), Wolski (77. Pyrdoł), Kalinkowski, Ramirez – Pirulo. Trener Kazimierz MOSKAL. Rezerwowi: Budzyński, Rozmus, Ratajczak, Juraszek, Sajdak, Srnić.

Sędziował – Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 3892.
Żółte kartki: Huk (42. faul), Hateley (51. faul) – Klimczak (62. faul), Sobociński (64. faul). Pirulo (73. faul)
Piłkarz meczu – Gerard BADIA.

 

Czy wiesz, że…

Sędzią asystentem w Gliwicach była Paulina Baranowska. Poochodząca z Kijewa Królewskiego pani arbiter w zeszłym roku została międzynarodowym sędzią asystentką FIFA. 11 listopada tego roku Baranowska zadebiutowała w meczu ekstraklasy. W spotkaniu Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin także biegała z chorągiewką. Co ciekawe w środowisku sędziowskim spekuluje się, że może ona być wyznaczona do sędziowania podczas mistrzostw Europy w 2020 roku.

Nie pierwszy raz

We wczorajszym meczu nerwom dał się ponieść… kierownik Piasta. Adam Fudali to pozytywny duch zespołu, ale także charakterny człowiek, który nie tylko w tym sezonie był już wiele razy napominany przez arbitrów. Wczoraj najpierw otrzymał żółtą kartkę za niewybredne komentarzy, by po chwili zobaczyć drugie napomnienie, a czerwona kartka skutkowała odesłaniem na trybuny. Fudalego zabraknie na ławce w meczu z Wisłą w Płocku.

Trudna murawa

Grudniowy okres jest zazwyczaj niekorzystny dla murawy na stadionie przy ul. Okrzei. Nie należy on do najlepszych w ekstraklasie i w przeszłości były z nią kłopoty. Nawierzchnia nie była wymieniana od początku istnienia nowego obiektu Piasta. Trzeba przyznać, że mimo padającego deszczy większość boiska nieźle wyglądała. Źle było jedynie w narożnikach z jeden strony stadionu i tam piłkarze musieli biegać w błocie.

LICZBY

1 BRAMKĘ w ekstraklasie strzelił Maciej Wolski. 22-latek od dwóch lat broni barw ŁKS-u.

336 MINUT trwała passa bez gola w ekstraklasie w wykonaniu piłkarzy Piasta. Przerwał ją w końcu napastnik Piotr Parzyszek.

Po meczu powiedzieli:

Kazimierz MOSKAL (trener ŁKS): Nie wiem czy graliśmy dobry, czy przeciętny mecz, ale do bramki na 1:1 graliśmy lepszy futbol od Piasta. Obawialiśmy się stałych fragmentów Piasta i tak niestety się stało. Kto wie, jak skończyłby się ten mecz, gdyby nie pan sędzia, który nie oddał nam piki, po tym jak dwóch piłkarzy się zderzyło, a piłka została wybita na aut. Takiego meczu nie mieliśmy prawa przegrać.

Waldemar FORNALIK (trener Piasta): Na pewno bardzo ważne zwycięstwo w kontekście porażek. Trzy przegrane sprawiły, że było widać trochę nerwowości, brak swobody. Przypadkowa bramka jeszcze ją spotęgowała. Spodziewaliśmy się trudności ze strony ŁKS-u. Nie gra się z nimi łatwo. To my wygraliśmy. To bardzo poprawia nastroje. Wszyscy myślą, że mocne i męskie słowa muszą paść w szatni w przerwie, gdy się przegrywa. Tak nie musi być. Ja znam tę drużynę, znam zawodników wiem, jak oni reagują na konkretne słowa.Nie powiem co mówiłem w szatni, ale powiem, że były wskazówki, były zmiany personalne, które ruszyły naszą grą. Wyglądaliśmy lepiej, jako zespół w drugiej połowie.

Tomasz HUK (obrońca Piasta): Źle wyglądała w naszym wykonaniu pierwsza połowa. Nieszczęśliwie interweniowałem przy golu dla ŁKS-u. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że stać nas na zwycięstwo, tylko musimy grać swoje. Druga połowa była lepsza, stwarzaliśmy okazje i odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo, na którym bardzo nam zależało, po ostatnich porażkach. Przed ostatnim spotkaniem w tym roku na pewno nam ulżyło.