Piast zdobył Warszawę!

Nie było łatwo, a sukces zawdzięcza defensywnej organizacji i… Artemowi Szabanowowi. Piast Gliwice wyeliminował z Pucharu Polski Legię i awansował do półfinału!


Gospodarze w Pucharze musieli radzić sobie bez swojego podstawowego snajpera. Tomas Pekhart w ostatnim meczu z ŁKS-em Łódź zobaczył czerwoną kartką, za którą został zawieszony na trzy spotkania. Na swoje szczęście Piast Gliwice ze swojej ofensywnej gwiazdy, Jakuba Świerczoka, skorzystać mógł i zrobił to – już w 8. minucie.

Przewaga bez konkretów

To właśnie 28-latek znalazł się pod bramką Legii, prostym zwodem wywiódł w pole Artema Szabanowa oraz Bartosza Slisza, a następnie pewnie umieścił piłkę w siatce, nie dając szans Cezaremu Miszcie. Świerczok w Warszawie już w tym sezonie strzelał, kiedy w listopadowym pojedynku obu ekip dał Piastowi cenny remis 2:2.

Tak naprawdę gol przyjezdnych był ich jedyną sytuacją z pierwszej połowy. Przez większość czasu piłkę przy nodze miała Legia, nie potrafiąc jednak spożytkować tego w żaden sposób. W 18. minucie minimalnie obok bramki główkował Paweł Wszołek, cztery minuty później delikatnie nad poprzeczką uderzył Andre Martins, a w 28. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w słupek trafił Mateusz Wieteska i… to by było na tyle. Tak jak Miszta nie miał wiele roboty, tak niewiele bardziej zaangażowany był Frantisek Plach. Inna sprawa, że Piasta należało pochwalić za jego bezbłędną i przemyślaną grę w defensywie.

Rajd Alvesa

Po przerwie prawie nic się nie działo, a to głównie dlatego, że przyjezdni – jak to się mówi – zaparkowali we własnej „szesnastce” autobus. Piast bronił całą drużyną i tylko Jakub Świerczok zwolniony był z przesuwania, spacerując głównie w okolicach linii środkowej boiska, absorbując uwagę stoperów i licząc na jakąś długą piłkę. To wszystko działało niemalże perfekcyjnie – niemalże, bo w 66. minucie Filip Mladenović, po ograniu Arkadiusza Pyrki, dograł ostro w pole karne, gdzie Jakubowi Holubkowi urwał się Rafael Lopes, głową pakując futbolówkę do siatki. Ten jeden raz gliwiczanie zaspali.

Mecz wchodził w decydującą fazę, kiedy drużynom zaczynało brakować sił i zaczęły pojawiać się błędy. Taki w 78. minucie popełnił Szabanow, który za słabo podał do Mateusza Wieteski, dzięki czemu piłkę przejął Tiago Alves, ruszając samotnie na bramkę Miszty. Portugalczyk minął bramkarza Legii i wyprowadził Piasta na prowadzenie! Chwilę później wyrównać mógł Bartosz Kapustka (zaczęło się od straty Holubka), ale zatrzymał go Plach.

Można by napisać, że warszawiacy rzucili się do ataku, ale… atakowali przez większość meczu i po golu Alvesa wiele się nie zmieniło – nadal nic z tego nie było. Organizacja Piasta przerosła wczoraj legionistów.

Legia Warszawa – Piast Gliwice 1:2 (0:1)

0:1 – Świerczok (8), 1:1 – Lopes (66), 1:2 – Alves (78)

LEGIA: Miszta – Jędrzejczyk (46. Juranović), Wieteska, Szabanow – Wszołek (61. Rusin), Slisz, Martins (56. Gwilia), Mladenović – Kapustka, Kostorz (61. Lopes), Luquinhas (81. Muci). Trener Czesław MICHNIEWICZ.

PIAST: Plach – Konczkowski, Czerwiński, Huk, Holubek – Sokołowski, Jodłowiec (75. Alves) – Pyrka, Chrapek (64. Lipski), Steczyk (64. Winciersz) – Świerczok (75. Żyro). Trener Waldemar FORNALIK.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Żółte kartki: Slisz – Chrapek, Winciersz.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus