Piątek rusza na Berlin!

 

Temat Herthy pojawił się tak naprawdę znikąd. W kontekście polskiego napastnika wymieniało się głównie kierunek angielski – Tottenham, Chelsea czy Aston Villę. Były to jednak głównie plotki, potwierdzane poniekąd przez ojca samego zawodnika. Najbardziej konkretni okazali się ostatecznie Niemcy.

Bez tajemnicy

O chęciach berlińskiej „Starej Damy” jako pierwszy poinformował w środę uznany włoski dziennikarz, Gianluca Di Marzio. Pisał on, że Milan odrzucił pierwszą ofertę Herthy, oczekując 30 mln euro – czyli 5-8 mln mniej niż zapłacił rok temu.

Ostatecznie jednak, po kilku godzinach negocjacji, oba kluby miały dogadać się na kwotę 27 mln euro plus potencjalne bonusy, choć niemiecki „Bild” – w lekkiej kontrze do Di Marzio – stwierdził, że Piątek kosztował mniej, bo 22 mln euro plus bonusy. Całość poszła więc dość gładko, 24-latek był wczoraj w Berlinie na testach medycznych, z czego nikt robił żadnej tajemnicy, a następnie podpisał kontakt obowiązujący (nieoficjalnie) do 2025 roku, otrzymując numer 7 na koszulce.

Fot. twitter

– Krzysztof to bardzo utalentowany napastnik, który na najwyższym poziomie imponuje zdobywanymi bramkami i jakością, zarówno w Serie A, jak i w kadrze narodowej – mówił wczoraj Michael Preetz, dyrektor sportowy Herthy. Piątek, który w Berlinie miał dostać podwyżkę, dodał: – Cieszę się, że ten transfer się udał. Mam wielką ochotę pomóc moim nowym kolegom i razem z nimi wspiąć się o kilka miejsc w ligowej tabeli.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że transfer Polaka jest rekordem Herthy.

Kilka dni temu stołeczny klub dokonał swojego najdroższego zakupu w historii, wykładając 25 mln euro na Lucasa Tousarta, 22-letniego pomocnika Olympique Lyon, który dołączy do drużyny latem. Pobił on transfer Dodiego Lukebakio, który przyszedł do BSC zeszłego lata i kosztował 20 mln euro.

Ćwierć miliarda od inwestora

Skąd w Hercie nagle znalazły się takie pieniądze, skoro nigdy nie była ona klubem wychodzącym ponad ligową szarzyznę? Berlin jest ewenementem na skalę europejską. W stolicy właściwie każdego kraju jest klub, który przynajmniej na ligowym podwórku jest wyróżniającą się siłą, ale w Niemczech jest wręcz odwrotnie.

Wpływ na to ma oczywiście historia rozdzielonego murem Berlina, zimna wojna, podział kraju na demokratyczną RFN i komunistyczną NRD. Większość firm ma swoje siedziby na terenach dawnych Niemiec zachodnich, tam budowała się obecna siła kraju, także ta piłkarska. Dla przykładu, tylko jeden mistrz świata z 2014 roku urodził się na ziemiach wschodnich – Toni Kroos.

Latem zeszłego roku w Berlinie zjawił się miliarder, który stwierdził, że taka metropolia zasługuje na prawdziwą futbolową potęgę. W ciągu kilku miesięcy wykupił 49,99% akcji Herthy (czyli największą dozwoloną dla zewnętrznego podmiotu ilość) i wpompował w klub ponad ćwierć miliarda euro.

Myśleć o przyszłości

Obecne okienko jest pierwszym, w którym berlińczycy bez większych zahamowań mogą wydawać grube miliony na rynku transferowym. Na razie idzie im to dość opornie. Ich sytuacja w tabeli także nie jest godna pozazdroszczenia, bo w praktyce muszą walczyć o utrzymanie, a styl ich gry nie powala. Najbliższe pół roku będzie więc walką o przetrwanie, ale w dłuższej perspektywie Hertha jest bardzo ciekawym i godnym uwagi projektem – także dla piłkarzy.

Dla Piątka plusem na pewno będzie słaba konkurencja w kadrze i raczej pewny plac do gry. „Stara Dama” ma sporo problemów w ofensywie, ponieważ w Bundeslidze oddaje najmniej strzałów i skupia się głównie na obronie.

Mimo tego polski napastnik będzie mógł pokazać swoje umiejętności w pięciu pierwszych kolejkach (nie licząc dzisiejszego meczu z Schalke), ponieważ Hertha zagra z drużynami… które w Bundeslidze bronią najsłabiej. Jeśli Piątek nic w tych spotkaniach nie strzeli, będzie to spora niespodzianka – nawet przy mało porywającej ofensywie berlińczyków.

Warto także pamiętać o położeniu Berlina, do którego z Polski bardzo łatwo jest się dostać. Hertha swój 75-tysięczny Olympiastadion zapełnia bardzo rzadko, bilety są tam – jak na czołową europejską ligę – stosunkowo tanie, z czego chętnie korzystają futbolowi turyści z naszego kraju. Po transferze Piątka zapewne niejeden polski kibic postanowi odwiedzić niemiecką stolicę, co dla Herthy będzie sporym marketingowym plusem.

 

Na zdjęciu: Milan to klub, w którym panuje ogromny bałagan. Hertha jest pozornym krokiem w tył, ale być może już wkrótce będziemy na nią patrzeć inaczej…

 

Krzysztof Piątek w liczbach

19 goli zdobył dla Genui, która ściągnęła go z Cracovii latem 2018 roku. Potrzebował do tego 21 spotkań.
11 goli strzelił siłą rozpędu po zimowym przejściu do Milanu, dla którego w poprzednim sezonie zagrał 21 razy.
5 goli ma na koncie Piątek w tym sezonie, z tego aż trzy zdobył po rzutach karnych i daleko mu do miana bohatera. Wystąpił w 20 spotkaniach Milanu i po przyjściu Zlatana Ibrahimovicia trafił na ławkę.
5 goli strzelił „Piona” w reprezentacji Polski, w której zadebiutował krótko po transferze do Genui. W biało-czerwonej koszulce zagrał 10 razy.

 

Z kim Piątek będzie rywalizował?

Vedad IBISEVIĆ, ur. 1984, 12 meczów (ligowych), 3 gole, 1 asysta
Kapitan Herthy, który w tym sezonie wyraźnie jest już odstawiany na boczny tor. Latem skończy 36 lat i jak na razie nie widać nikogo, kto mógłby przejąć po nim pałeczkę. W 146 meczach strzelił dla BSC 52 gole.

Davie SELKE, ur. 1995, 19 meczów, 1 gol, 1 asysta
Ponoć utalentowany napastnik, z tym że z reguły tego talentu nie pokazuje i częściej kojarzy się z „potykaniem o własne nogi”. 5 lat temu miał świetne wejście w Bundesligę, ale nie rozwinął się tak, jakby tego oczekiwano. I nagle stuknęło mu 25 lat.

Pascal KOEPKE, ur. 1995, 3 mecze, 0 goli, 0 asyst
W Hercie istnieje tylko teoretycznie.

Dodi LUKEBAKIO, ur. 1997, 18 meczów, 5 goli, 4 asysty
Największa gwiazda w ataku Herthy i piłkarz, którego można określić małą gwiazdą Bundesligi. Daje berlińczykom mnóstwo jakości, z tym że… nie jest napastnikiem. Na szpicy gra z braku innych opcji, bo nominalnie jest skrzydłowym. Piątek będzie mógł liczyć na jego podania.