Piątkowy przełom

Drużyna JKH GKS Jastrzębie po raz pierwszy w tym sezonie wygrała z Comarch Cracovią, chociaż dopiero po rzutach karnych.


Dla gospodarzy był to wyjątkowo prestiżowy mecz, bo wcześniej w tym sezonie podopieczni trenera Roberta Kalabera jeszcze ani razu nie wygrali z Cracovią. Przełom nastąpił w piątek, chociaż zwycięzcę wyłoniły dopiero rzuty karne. Ale w sytuacji JKH w ligowej tabeli to kapitał nie do pogardzenia.

Piątkowy mecz też rozpoczął się fatalnie dla zespołu JKH, bo już w 4 minucie krakowianie objęli prowadzenie. Z niebieskiej huknął Jirzi Gula, Bence Balizs nie zdołał „zamrozić” krążka i Damian Kapica z najbliższej odległości wpakował go do bramki.

Na domiar złego jastrzębianie wkrótce popełnili stary grzech, czyli mieli przez moment sześciu zawodników na lodzie, co skutkowało karą mniejszą. Kilka chwil później na ławkę kar powędrował kapitan JKH, Maciej Urbanowicz (za trzymanie). Kara była bardzo naciągana, a niektóre późniejsze decyzje Przemysława Gabryszaka i Roberta Długiego świadczyły o tym, że obu panom niezbędne są szkła kontaktowe, bo mieli ewidentne zaburzenia wzroku.

Jastrzębianie przez minutę i 23 sekundy bronili się w trzech przeciwko piątce, a gdy „Urban” wrócił na lód otrzymał genialne podanie od Hugo Jansonsa i nie zmarnował sytuacji sam na sam z Davidem Zabolotnym, doprowadzając do wyrównania. Ten wynik był dosyć szczęśliwy dla gospodarzy, bo w strzałach lepsi byli goście (12:7).

Po drugiej tercji przewaga „Pasów” w strzałach była jeszcze większa (31:13), ale wynik wciąż był remisowy. Prowadzenie dla gospodarzy strzelił obrońca Marcin Horzelski, a do wyrównania doprowadził po solowej akcji Patryk Wronka, który z ostrego kąta strzelił w górny róg. O losach pojedynku miała zadecydować trzecia tercja… Ona również nie wyłoniła zwycięzcy, podobnie dogrywka, więc trzeba było sięgnąć po ostateczną broń, czyli rzuty karne. Żaden z hokeistów Cracovii (Wronka, Damian Kapica, Sawicki, Racuk) nie zdołał zaskoczyć Balizsa, natomiast dwóm hokeistom z Jastrzębia ta sztuka się udała. Wprawdzie spudłowali Rajamaeki i Szvec, ale Mikyska i Freidenfelds zmusili Zabolotnego do kapitulacji, wywołując ekstazę na widowni.


JKH GKS Jastrzębie – Comarch Cracovia 4:3 po karnych (1:1, 1:1, 1:1, 0:0) karne: 2:0.

0:1 – D. Kapica – Gula – Wronka (3:42), 1:1 – Urbanowicz – Jansons – Freidenfelds (8:35), 2:1 – Horzelski – Freidenfelds (24:50), 2:2 – Wronka – D. Kapica – F. Kapica (33:01), 2:3 – Nemec – Husak – Tomi (41:22), 3:3 – Paś – Sinegubovs (51:04, w przewadze), 4:3 – Freidenfelds (decydujący karny).

Sędziowali Przemysław Gabryszak i Robert Długi oraz Sławomir Szachniewicz i Wojciech Moszczyński. Widzów 750.

JKH: Balizs; Bryk – Viinikainen, Jansons – Górny (2), Kamieniew – Kostek, Sewczenko – Horzelski; Rajamaeki – Paś (2) – Urbanowicz (2), Szvec (2) – Mikyska – Kaleinikovas, Pelaczyk – Freidenfelds – Ł. Nalewajka (2), Sinegubovs – Onak – Blanik. Trener Robert KALABER.

CRACOVIA: Zabolotny; Jeżek (2) – Kinnunen, Gula (4) – Saur, Graborenko – Husak, Bdżoch – Krejczi; Sawicki – Rac (2) – Kasperlik, D. Kapica – F. Kapica (2) – Wronka, Tomi – Racuk – Nemec, Michalski – Arrak – Brynkus. Trener Rudolf ROHACZEK.
Kary: JKH – 12 min (2 tech.), Cracovia – 10 min.


Na zdjęciu: Raivo Freidenfelds (z prawej) w meczu z Cracovią zaliczył dwie asysty i „wykonał” na rywalach wyrok w serii rzutów karnych.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus