Pięć setów w Jastrzębiu-Zdroju. „Pomarańczowi” wyrwali dwa punkty.

Pierwszy set sobotniej rywalizacji, przynajmniej jego początkowa faza, toczyła się zgodnie z przypuszczeniami. To jastrzębianie byli stroną przeważającą, ale w pewnym momencie coś się zacięło. Konkretnie w chwili, kiedy w polu zagrywki pojawił się Rafał Szymura. Było 15:13 dla Jastrzębskiego Węgla, ale przyjmujący GKS-u Katowice spowodował, że to jego zespół objął dwupunktową przewagę. W szeregi gospodarzy wkradł się chaos. Podopieczni Slobodana Kovaca zaczęli popełniać niewymuszone błędy, a grający swobodnie goście budowali swój kapitał. W drużynie ze stolicy Górnego Śląska wyróżniali się wspomniany Szymura, a także Kamil Kwasowski. Zawodnik ten nie był może zbyt efektowny w ataku, ale kapitalnie przyjmował. Seta, który padł łupem katowiczan do 20, 29-letni siatkarz skończył na skuteczności przyjęcia na poziomie 90 procent!

Na początku drugiej odsłony wydawało się, że jastrzębianie złapali wreszcie właściwy rytm gry. Dawid Konarski był skuteczny w ataku i gospodarze zyskali dwa, trzy punkty przewagi, ale chwilę później ją roztrwonili. Niesamowita akcja w obronie, kiedy to katowiczanie wyciągnęli dwa razy niemal beznadziejną piłkę spowodowała, że to goście objęli prowadzenie 12:11. Następnie trwała wymiana ciosów, w której ewidentnie lepiej czuli się katowiczanie. Znów wygrali bardzo długą i ważną akcję, po której trener Kovac zdecydował się na challenge. Okazało się jednak, że to sędziowie mieli rację i słusznie przyznali punkt gościom. Zrobiło się 21:19 dla GKS-u i takiego kapitału, jeszcze go powiększając, katowiczanie nie wypuścili z rąk. Wygrali seta do 21 i zapewnili sobie przynajmniej jeden punkt w tym spotkaniu.

Szkoleniowiec jastrzębskiej drużyny dostrzegł już w drugim secie, że dzieje się coś niedobrego. Zdjął z boiska Christiana Fromma, którego zastąpił Dominik Depowski. Ponadto źle wyglądał Jurij Gładyr, a w jego miejsce pojawił się na parkiecie Michał Szalacha. Zmiany dobrze podziałały na drużynę. Można powiedzieć że od pewnego momentu jastrzębianie przejęli kontrolę nad setem, a kiedy wspomniany Depowski skończył przechodzącą piłkę po zagrywce Konarskiego, zrobiło się 19:15 dla JW. Następnie zaistniały dwie kontrowersje, po których punkty trafiły na konto jastrzębian. W pierwszym przypadku trener Dariusz Daszkiewicz sprawdzał, czy piłka po zagrywce Szymury wpadła w boisko. Po challenge’u sędziowie uznali, że był aut, choć wydawało się, że piłka drasnęła linię końcową. Następnie Kwasowski, grający zresztą świetny mecz, przekroczył linię środkową. W tym przypadku nie było żadnych wątpliwości, że zawodnik GKS-u popełnił błąd.

Tym razem jastrzębianie sprawy nie pokpili i pewnie seta wygrali do 20. Nie było jednak tak, że wszystko zrobili idealnie. Proste błędy przytrafiały im się również w czwartej odsłonie. Na przykład w sytuacji, kiedy Depowski, na niemal czystej siatce, uderzył – atakując z drugiej linii – w aut. Po tym błędzie zrobiło się po 15. Chwilę później Kwasowski zaserwował asa i to goście byli nieznacznie z przodu. Gospodarze zdołali jednak rywala przełamać. Lukas Kampa wystąpił, po sytuacyjnej akcji, w roli atakującego i zupełnie zaskoczył rywala. Chwilę później Tomasz Fornal skończył niezwykle ważną kontrę i było już 22:19 dla „pomarańczowych”. A ojcem zwycięstwa jastrzębian w czwartej odsłonie śmiało można nazwać Jakuba Buckiego. Który po raz pierwszy pojawił się na boisku i posłał na katowicką stronę dwie „bomby” z zagrywki. W obu przypadkach rywale nie poradzili sobie w przyjęciu, choć w tym elemencie imponowali na przestrzeni całego spotkania.

Tomasz Fornal, blokując Jakuba Jarosza na 8:5 w tie breaku, dał jastrzębianom pewnego rodzaju komfort. Chodziło jednak o to, aby gospodarze nie uwierzyli zbyt wcześnie, że mecz już jest wygrany. Zadbał o to duet Konarski – Depowski. Pierwszy z wymienionych pewnie skończył atak ze skrzydła, a drugi zablokował Szymurę i zrobiło się 10:6. Goście stracili wówczas wiarę w to, że mogą wygrać ten mecz. „Pomarańczowi” doprowadzili sprawę do końca. Wykorzystując już pierwszą piłkę meczową. Ewidentnie w realizacji zadania pomógł gospodarzom Kwasowski, który wpakował ostatnią w tym meczu piłkę w siatkę.

Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice (20:25, 21:25, 25:20, 25:20, 15:10)

JASTRZĘBIE: Kampa, Fornal, Gładyr, Konarski, Fromm, Vigrass, Popiwczak (libero) oraz Lyneel, Depowski, Bucki. Trener Slobodan KOVAC.

KATOWICE: Firlej, Szymura, Zniszczoł, Jarosz, Kwasowski, Nowakowski, Watten (libero) oraz Fijałek, Musiał, Buchowski. Trener Dariusz DASZKIEWICZ.

Sędziowali Wojciech Maroszek (Żory) i Marek Legierski (Czeladź). Widzów 2000.

Przebieg meczu
I set: 10:8, 15:12, 18:20, 20:25.
II set: 10:8, 15:14, 19:20, 21:25.
III set: 10:8, 15:12, 20:16, 25:20.
IV set: 10:9, 15:13, 20:19, 25:20.
V set: 8:6, 10:6.