Piękne gole i czarny sześciopak

Czarną serię przedłużyli już do sześciu przegranych, ale chyba jeszcze bardziej kibiców mistrza Polski zmartwiła nieuporządkowana, wręcz chaotyczna gra obronna, co nieszczególnie wróży przed kolejnymi rundami eliminacji Champions League.

Tegoroczna edycja Superpucharu miała być dla legionistów przełomowa, i początek spotkania w wykonaniu zespołu Deana Klafuricia był rzeczywiście piorunujący. Już w 2. minucie Marko Vesović zmusił do błędu – ostrym dośrodkowaniem z prawej strony –Andrija Bohdanowa, który kopnął piłkę do własnej bramki. Tyle że początkowej werwy wystarczyło gospodarzom na kwadrans, potem stołeczna defensywa zaczęła się gubić i popełniać niewytłumaczalne błędy. Efektem był gol wyrównujący w 19. minucie. Kapitalne dośrodkowanie Adama Marciniaka z lewej strony wykorzystał – przepięknym wolejem lewą nogą – Luka Zarandia.

Po 30 minutach gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie, gdy udało się rozegrać ćwiczony na treningach wariant rzutu rożnego. Z narożnika boiska Krzysztof Mączyński wycofał piłkę przed pole karne do Chrisa Philippsa, który z 25 metrów przymierzył dokładnie przy prawym słupku bramki Pavelsa Steinborsa. Tyle że był to łabędzi śpiew legionistów przed przerwą. Osiem minut później Bohdanow fantastycznym strzałem z rzutu wolnego zrehabilitował się za samobója. A już w doliczonym do pierwszej połowy czasie Michał Janota – po podaniu z prawej flanki – przytomnie i efektownie uderzył w tę samą stronę, z której nadleciała piłka i nie dał najmniejszych szans na skuteczną interwencję Arkadiuszowi Malarzowi.

Okazało się, że ustalił w ten sposób wynik. Po przerwie – mimo co najmniej kilku dogodnych sytuacji i zmiany ustawienia z niewygodnego dla siebie 1-3-5-2 – Legia nie zdołała doprowadzić do wyrównania. Skuteczności zabrakło nie tylko debiutującemu w barwach klubu z Łazienkowskiej Carlitosowi, ale także Kasprowi Hamalainenowi, Inakiemu Astizowi oraz Cafu. – Jesteśmy małym klubem z wielkim sercem i dziś po raz kolejny to udowodniliśmy. Po raz kolejny w starciu z Legią, a zatem klubem, który dominuje w lidze, i co roku zdobywa jakieś trofeum. Dlatego tym bardziej cieszymy się, że to my możemy przywieźć Superpuchar do Gdyni – podsumował najlepszy w bardzo dobrej pierwszej połowie gracz na boisku, Zarandia, który najbardziej przyczynił się do obrony trofeum przez Arkę.