Pieniądze na koncie

Piłkarze ŁKS raczej nie będą mieli spokojnych świąt.


W łódzkim klubie trwają przygotowania do meczu w Łęcznej. Trenerem Górnika jest obecnie Ireneusz Mamrot, który prowadził ŁKS przez kilka tygodni od marca do maja 2021 roku. Zostawił po sobie niewiele wspomnień, między innymi takie, że zdążył w tym czasie wygrać właśnie z Górnikiem 3:1 (gole Pirulo 2 i Trąbka dla ŁKS oraz Krykun dla Górnika). Krótko potem odszedł do Jagiellonii i z innym meczem z Górnikiem nie ma już nic wspólnego. Teraz, po przegranym meczu w 1/2 Pucharu Polski szykuje zespół do starcia z liderem I ligi.

Co do ŁKS, to w tym tygodniu trenował już w pełnym składzie. Wznowił zajęcia Mateusz Kowalczyk, Kelechukwu Ibe-Torti zagrał już nawet przez chwilę przeciwko Chojniczance. Wracający po kartkowej przerwie Nacho Monsalve znów wyrzucił ze składu oficjalnego kapitana drużyny Macieja Dąbrowskiego. Jeżeli trener [Kazimierz Moskal] uzna, że Kowalczyk jest już w pełni zdolny do gry, musi poszukać dla niego miejsca w drugiej linii. Akurat ta formacja w składzie Pirulo – Trąbka – Ochronczuk – Mokrzycki – Szeliga spisywała się ostatnio dobrze, a nieoczekiwanie mocną pozycję zapewnił sobie Władysław Ochronczuk, który po zwycięskiej bramce w meczu ze Stalą Rzeszów (jeszcze jako rezerwowy) rozegrał dwa solidne mecze w wyjściowej jedenastce. Po spotkaniu z Chojniczanką kibice wybrali go nawet na piłkarza meczu w ŁKS, bo bardzo im się podobała twarda, bezkompromisowa gra tego piłkarza, niebezpieczna dla rywali i dla… własnej drużyny, bo na pograniczu fauli, które mogły się skończyć nie tylko żółtą, ale i czerwoną kartką.

Swój ostatni mecz z Chojniczanką ŁKS wygrał niby łatwo, ale tylko 2:1 po stracie gola w ostatniej fazie gry. – W takim meczu ostatni zespół w tabeli nic nie ryzykuje, zwłaszcza gry przegrywa już 0:2. Nie mieliśmy kontroli w środku pola – mówił po tym spotkaniu trener Moskal, co świadczy, że grą Ochronczuka nie był jednak zachwycony. – Straciliśmy w tym sezonie aż cztery bramki z rzutów karnych na własnym boisku. To jest niepokojące – skarżył się też na brak koncentracji w swoim zespole w końcówkach spotkań, wywołując jednak mimo woli skojarzenia z dawnym zwyczajami, gdy kierownicy drużyn „staranniej” opiekowali się przyjeżdżającymi na mecz sędziami.

Na święta dziura finansowa w ŁKS, o której ostatnio znów było głośno, została zasypana – gaże piłkarzy są już na ich kontach. Zasypał ją po raz kolejny większościowy udziałowiec spółki Tomasz Salski, bo zapowiadane od kilku miesięcy wejście do klubu amerykańskiego milionera Philipa Platka niepokojąco się odwleka. Ale dział marketingu ŁKS uspokaja: proces badania ksiąg finansowych ze szczególną starannością („due diligence” – mówią na to księgowi w USA) właśnie się zakończył i obecnie trwają rozmowy na tematy ściśle inwestycyjne – słyszymy. Mówiąc krótko: pieniędzy na razie nie ma, ale wkrótce mają być…


Na zdjęciu: Starcia łodzian z Górnikiem z Łęcznej mają swoją temperaturę.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus