Pierwsza, ale piękna porażka

W walce wieczoru, która była finałowym eliminatorem do federacji, WBA w nowojorskiej Barclay’s Center, pokazywanej przez HBO, wystąpili Amerykanin Daniel Jacobs (34 zw. – 29 KO, 2 por.) i Maciej Sulęcki (26 zw. – 10 KO, 1 por.). Oczywiście, to ten pierwszy był głównym bohaterem i wielkim faworytem; to on ściągnął ludzi na trybuny i przed telewizory. Dla Polaka była to ogromna szansa na sprawienie sensacji w postaci zwycięstwa nad byłym mistrzem świata. I niewiele zabrakło, żeby stało się to faktem. Ba, dla wielu – w tym m.in. Artura Szpilki w studio TVP – to nasz bokser był lepszy i powinien wygrać. Padły nawet słowa o sędziowskim oszustwie. Rzeczywiście, punktacja dwójki arbitrów 117:110 i 116:111 jest zbyt wysoka, trzeci dał 115:112 dla Sulęckiego i można się z nim, choć z trudem, zgodzić. Bo chyba najsprawiedliwszy byłby remis.

Aktywność kontra precyzja

To była bardzo dobra i emocjonująca walka od pierwszej do ostatniej rundy. Pierwsze starcie było na pewno dla Sulęckiego, który był szybki i zadał sporo celnych ciosów. Drugie raczej też, bo choć obaj ciągle byli ostrożni w ringu, to jednak aktywniejszy był nasz bokser. W następnych dwóch, zwłaszcza w trzecim, Jacobs imponował znakomitymi unikami, zadając przy tym celne i mocne uderzenia. Jego precyzja ataków była godna podziwu. Kilka razy doszło do kapitalnych wymian, które wygrał raczej Amerykanin. Po czwartej rundzie zdenerwowany Andrzej Gmitruk nakrzyczał na Maćka. „Kurczę blade, nie będę klął… Nie ma bitki, masz szansę go wykończyć! Nie wchodź w takie wymiany!”. A w kolejnych przerwach dodawał: „Dalej boksuj swoje. Podskocz, zadaj lewy, lewy, prawy, lewy i odskocz. Pracuj na nogach także w defensywie…”.

Kolejne rundy, do ostatniej, były raczej wyrównane i choć serce mówiło, że to Sulęcki jest lepszy, to jednak rozum podpowiadał, że jednak Jacobs potrafi wykorzystać każdą szansę na zadanie mocnego ciosu. A w ostatniej potrafił nawet posłać Polak na deski. Ten jednak wstał i… poszedł do ataku, co przyjęte zostało wielkimi brawami.

Oszustwo?

Po ostatnim gongu spodziewano się bardzo ciasnego werdyktu, w którym różnica będzie wynosiła jeden, może dwa punkty. Dlatego tak bardzo oburzyły te, które dały Jacobsowi wygrane w ośmiu i siedmiu rundach. Co Gmitruk skomentował krótko: „Punktacja była tragiczna”. Ale czy ogólny wynik był skandalem, a nawet oszustwem? Na pewno nie. Nie byłby pomyłką remis, który dałby okazję do stoczenia rewanżu, ale jednak trzeba się zgodzić i z tym, że to jednak Amerykanin pokazał więcej klasy niż Polak.

Sulęcki przegrał – po raz pierwszy w karierze – jednak w pięknym stylu i udowodnił, że wymienianie jego nazwiska obok czołowych pięściarzy świata w wadze średniej jest w pełni zasadne. I z pewnością szybko dostanie ciekawą i atrakcyjną finansowo ofertę.