Pierwsza czwórka ucieka koszykarzom z Dąbrowy Górniczej

MKS udziału w play offie może być praktycznie pewny. Stawką jest jednak miejsce w pierwszej czwórce, co da przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie. Dąbrowianie do osiągnięcia tego celu mogli się poważnie zbliżyć. Przegrali jednak z Asseco Gdynia, co im mocno skomplikowało sytuację. Na razie są na piątej pozycji w tabeli (47 pkt) ale odskoczyły im BM Slam Stal Ostrów Wlkp. (47 pkt, ale jeden mecz mniej rozegrany) i Polski Cukier Toruń (49 pkt). Z kolei za ich plecami mocno napiera Rosa Radom, która może pochwalić się pięcioma kolejnymi zwycięstwami. – Szczerze mówiąc Asseco było lepsze. Daliśmy dwa razy odjechać rywalom na kilkanaście punktów i potem musieliśmy gonić. Nie udało się. Ale i tak mieliśmy sporo szczęścia, że gdynianie pozwolili nam w końcówce dojść – przyznał Piotr Pamuła, kapitan zespołu z Zagłębia Dąbrowskiego.

Po spotkaniu w Gdyni koszykarze MKS-u mieli sporo pretensji do sędziów. Uważali, że w w ostatniej akcji Przemysław Żołnierewicz faulował pod koszem D.J. Sheltona i powinny być podyktowane dwa rzuty wolne. – Jestem trenerem i nie wolno mi się wypowiadać o pracy arbitrów. Powiem tylko; gratuluję zwycięstwa gospodarzom – krótko skwitował kontrowersyjną sytuację Jacek Winnicki, trener MKS-u.

Przed dąbrowianami teraz trzy bardzo ważne spotkania. Dwa z nich rozegrają u siebie z walczącym o play off TBV Startem Lublin i derby z GTK Gliwice oraz na wyjeździe z BM Slam Stalą Ostrów Wlkp. Tylko trzy wygrane i wpadki najważniejszych rywali, czyli ekip z Torunia, Ostrowa Wlkp., Zielonej Góry i Radomia da im miejsce w czwórce. Do tego dąbrowianie cały czas zmagają się z problemami zdrowotnymi. W Gdyni nie mógł wystąpić Michał Gabiński, a Piotr Pamuła zagrał na własną prośbę. – Michał doznał poważnej kontuzji oka. Z kolei Piotrek przez cały tydzień nie trenował z powodu bólu pleców. Chciał pomóc drużynie i dlatego zagrał – wyjaśnił Winnicki.

Powoli do zdrowia wraca za to Paulius Dambrauskas. Litewski rozgrywający był nawet z drużyną w Gdyni. Czy zatem zobaczymy go jeszcze w tym sezonie na parkiecie? – Pracujemy nad tym i chcemy, aby tak się stało. Musi być jednak w 100 procentach gotowy do gry, nie zaryzykujemy jego zdrowiem. Pamiętajmy też, że sezon jest w pełni a Dambrauskas miał bardzo długą przerwę i bardzo trudno jest wejść od razu do gry. Wprawdzie pracuje bardzo ciężko indywidualnie, ale musi być w pełni sił. Mam nadzieję, że uda się go jeszcze w tym sezonie wprowadzić do gry – zakończył Winnicki.