Pierwsze problemy

Trenera Radosława Sobolewskiego martwią urazy Vullneta Bashy i Kamila Brody.


Po pierwszej w tym roku, pewnej wygranej z Resovią, w obozie Wisły Kraków nie mogą skupić się wyłącznie na przygotowaniach do sobotniego (początek o godz. 17:30) meczu w Gdyni. Głowy trenerów zajmuje nie tylko analiza gry Arki, jednego z kandydatów do awansu, czy praca nad udoskonalanie elementów, które szwankowały. Na Reymonta szybko wróciła szara rzeczywistość, czyli problemy z kontuzjami. W wyjściowym składzie na Arkę na pewno dojdzie do jednej zmiany.

Bolesny jubileusz

W piątek Vullnet Basha rozgrywał mecz nr 100 w koszulce „Białej gwiazdy”. W latach 2017-2020 zaliczył 82 występy w ekstraklasie i trzy w Pucharze Polski. Po powrocie do krakowskiego klubu przed obecnym sezonem, wystąpił w dwóch meczach pucharowych i 13 na poziomie I ligi. Licznik zatrzyma się na co najmniej dwa-trzy tygodnie, bo Albańczyk naderwał mięsień dwugłowy uda i na początku drugiej połowy meczu z Resovią został zniesiony na noszach. Wstępną diagnozę potwierdziły badania, które we wtorek przeszedł 32-letni zawodnik.

Trener Radosław Sobolewski na pewno nie będzie mógł z niego skorzystać w spotkaniach z Arką i Odrą Opole, a prawdopodobnie także z GKS-em Katowice. Pod warunkiem, że powrót środkowego pomocnika do pełni sił nie wydłuży się. Mówimy niestety o piłkarzu, który jest bardzo podatny na urazy, mówi się, że jest „szklany”. Naturalnym zastępcą Bashy w Gdyni będzie Igor Sapała, który zastąpił go w piątkowym spotkaniu. Były gracz Rakowa Częstochowa po raz ostatni znalazł się w wyjściowym składzie 31 lipca ubiegłego roku, gdy podopieczni Marka Papszuna podejmowali Stal Mielec. Potem długo nie miał klubu.

Szukają bramkarza

W Wiśle mają także ból głowy związany z urazem kolana bramkarza Kamila Brody. Kilka dni temu klub zapowiadał, że wychowanek Wawelu Kraków lada dzień ma wrócić do treningów, ale uraz okazał się poważniejszy. Na tyle, że rozpoczęły się poszukiwania zawodnika, który mógłby uzupełnić kadrę i zabezpieczyć obsadę pozycji na wypadek innych problemów, które mogą się przytrafić do końca sezonu. Z Resovią od początku wystąpił Mikołaj Biegański, ale on niedawno też był kontuzjowany. Po zakończeniu rundy jesiennej skręcił staw skokowy i początkiem grudnia musiał przejść zabieg artroskopii. W piątek rezerwowym był Dorian Frątczak, pozyskany latem z Garbarni Kraków. Jest zdrowy, najwyżej grał II lidze, gdzie był wyróżniającym się zawodnikiem, a w ocenie trenera Macieja Musiała z Garbarni być może najlepszym bramkarzem.

Broda wrócił do Krakowa po rocznym wypożyczeniu do Chojniczanki Chojnice, z którą awansował na zaplecze ekstraklasy. Liczył, że wywalczy miejsce w składzie Wisły, jednak sezon jako „jedynka” zaczął Biegański. Sytuacja zmieniła się na jego korzyść pod koniec rundy jesiennej. Po pucharowym starciu z Puszczą Niepołomice, którego był bohaterem (obronił dwa rzuty karne i przyczynił się do awansu krakowian), otrzymał szansę w lidze i zagrał w czterech meczach. Sobolewski tłumaczył niedawno, że Biegański i Broda bardzo mocno rywalizowali w czasie zimowych przygotowań i prezentowali podobny poziom. – Musiałbym się zastanawiać, który z nich da więcej zespołowi. Życie ułatwiło podjęcie decyzji – mówił trener 13-krotnego mistrza Polski.

Większe problemy ze zdrowiem ma również Momo Cisse, który uszkodził mięsień czworogłowy i do treningów ma wrócić za około dwa tygodnie. Gwinejczyk nigdy nie był wiodącym piłkarzem drużyny, która zimą wzmocniła skrzydła, więc jego absencja nie jest dużym problemem. W grudniu klub wpisał go na listę transferową.


Na zdjęciu: Na początku drugiej połowy meczu z Resovią Vullnet Basha został zniesiony na noszach.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus