Pierwsze zwycięstwo za trzy
– My gramy tie-breaki tylko gdy mecze są transmitowane w telewizji – tymi słowami powitał niżej podpisanego trener GieKSy, Dariusz Daszkiewicz. I może w tym coś jest, skoro w arcyważnym meczu dla katowiczan i zespołu z Będzina słowa szkoleniowca się sprawdziły. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy w czterech odsłonach. Siatkarzom z Będzina na otarcie łez pozostały komplementy za walkę.
Z chorobą na parkiet
Grypa jelitowa szaleje w Katowicach, ale również nie ominęła Będzina. Najpierw z chorobą walczył środkowy Jan Nowakowski, podczas weekendu szpital odwiedził Jakub Jarosz, a tuż przed meczem dopadła ona Macieja Fijałka, choć ten stanął w kwadracie dla rezerwowych. Paskudna przypadłość dotknęła też przyjmującego MKS-u, Rafała Sobańskiego, który był przewidywany do wyjścia w podstawowym składzie i cieszył się, że będzie się mógł pokazać swoim byłym kibicom.
Oba zespoły doskonale zdawały sobie sprawę z wagi spotkania. Gospodarzom już czkawką się odbijają przegrane po 5-setowych bojach. Natomiast goście chcieli w końcu zdobyć punkty, wszak od początku „świecą” na czerwono.
W podstawowej „6” GKS-u pojawił się Jakub Szymański i na pewno nie było to zaskoczeniem. W Bydgoszczy, gdy w II secie pojawił się na boisku, walnie przyczynił się do wygranej. I rzeczywiście, w inauguracyjnej odsłonie nie zawiódł oczekiwań. „Straszył” rywali nie tylko silną zagrywką, ale również dzielnie poczynał sobie w ataku. Jednak limit dobrej gry GieKSy, jak się później okazało, wyczerpał się na początku II odsłony. Zespół w owym czasie grał w kiepskim stylu i trener Daszkiewicz musiał szukać nowych rozwiązań personalnych. Miejsce Szymańskiego zajął Kamil Kwasowski.
W I secie dominacja gospodarzy nie podlegała żadnej dyskusji. Szybko zdobyli przewagę dwóch punktów, a następnie ją systematycznie powiększali. Po Jaroszu wcale nie było widać, że walczy z chorobą, bo atakował z odpowiednią siłą. Gospodarze prowadzili już 20:14 i spadła u nich trochę koncentracja. Goście odrobili kilka punktów, ale straty były zbyt duże, by mogli marzyć o wygraniu tej odsłony.
Akcje Jarosza
Zapaść, jaka ogarnęła katowiczan, trzymała ich prawie do połowy kolejnego seta. Przyjezdni prowadzili już 11:4 i nic nie wskazywało, by w grze gospodarzy mogło się coś odmienić. A jednak wejście wspomnianego Kwasowskiego oraz rozgrywającego Fijałka wprowadziło ożywienie i rozpoczęło się „ciułanie” punktów. W końcu katowiczanie doprowadzili do remisu 17:17, ale przy stanie 22:23 najpierw zagrywkę zepsuł Szymura, a po chwili Jan Fornal. Decydujący punkt zdobył Grzegorz Pająk, debiutujący w będzińskim zespole, którego był silnym punktem. Jego doświadczenie w tym meczu i pewnie w przyszłych jest bezcenne i może przynieść drużynie wiele dobrego.
Jedni i drudzy wiedzieli, że trzecia odsłona może być kluczowa dla tej potyczki. I rozgorzał bój niemal o każdy punkt. Ta „zabawa” trwała do stanu 18:18. Wówczas Jarosz zdobył 3 „oczka”, zaś Irańczyk Purya Fayazi posłał piłkę w aut. Przewaga 4 punktów pozwalała na nieco swobodniejsze granie. Jednak goście wcale nie zamierzali rezygnować i zniwelowali stratę do punktu, więc znów sprawę w swoje ręce wziął Jarosz, zaś seta zakończył blokiem do spółki z Nowakowskim. Otwierała się szansa na wygraną za komplet punktów.
Ekipa trenera Jakuba Bednaruka uchodzi za walczącą i znów podjęła rywalizację. Grano punkt za punkt na przewagi i gospodarze za czwartą piłką meczową zwyciężyli za komplet punktów. Bohaterem dwóch ostatnich akcji był Buchowski. Najpierw śmiałym atakiem zdobył punkt, a potem popisał się asem serwisowym. W drużynie GKS-u uzasadniona radość, zaś gościom pozostały komplementy za walkę do samego końca, jednak zdobyczy punktowych nie było.
GKS Katowice – MKS Będzin 3:1 (25:21, 23:25, 25:22, 27:25)
KATOWICE: Firlej (5), Szymański (8), Nowakowski (10), Jarosz (23), Szymura (15), Zniszczoł (5), Watten (libero) oraz Kwasowski (2), Fijałek, Buchowski (3). Trener Dariusz DASZKIEWICZ.
BĘDZIN: Pająk (6), Fayazi (13), Ratajczak (5), Superlak, Fornal (14), Dryja (8), Potera (libero) oraz Buczek, Faryna (18), Gunia (1), Sossenheimer. Trener Jakub BEDNARUK.
Sędziowali Marcin Weiner (Mysłowice) i Wojciech Maroszek (Żory). Widzów 800.
Przebieg meczu
I: 10:7, 15:11, 20:14, 25:21.
II: 4:10, 14:15, 20:18, 23:25.
III: 9:10, 13:15, 20:18, 25:22.
IV: 10:9, 15:14, 20:19, 27:25.
Bohater – Jakub JAROSZ.