Pierwszy awans bez konsumpcji

„Sport” w ośmiu punktach wylicza, co zapamiętamy z kadencji Brzęczka.


1. MOCNI… ZA MOCNI

Pod wodzą Jerzego Brzęczka reprezentacja nie odniosła ani jednego zwycięstwa z wyżej notowanym rywalem – a im dalej w las, tym było gorzej. O ile wyjazdowy remis z Włochami w debiucie można było obrać za dobrą monetę, o tyle potem kadra z rzadka zbliżała się do poziomu, jaki zaprezentowała w pierwszej połowie tamtego meczu w Bolonii. Odważnie, z pomysłem, wysokim pressingiem… Ostatniej jesieni można było to tylko z rozrzewnieniem wspominać, patrząc, jak biało-czerwoni emanują bezradnością na tle Holendrów i Włochów. W poczet najwartościowszych wyników ugranych za Brzęczka zaliczyć można wygraną w Wiedniu na rozpoczęcie eliminacji Euro, wyjazdowe remisy z Włochami i Portugalią w I edycji Ligi Narodów czy w II edycji – zwycięstwa z Bośnią, które przesądziły o utrzymaniu w najwyższej dywizji LN. Ale to trochę mało. Spotkania, które zbudowałoby kadrę Brzęczka tak, jak kadrę Nawałki zbudowała wiktoria z Niemcami, już się nie doczekamy.

2. CELE ZREALIZOWANE

Cokolwiek by mówić o kadencji Brzęczka, oddać mu trzeba, że reprezentacja pod jego wodzą wywiązała się z założonych celów. A że szczęśliwie i w stylu, który nie zapowiadał sukcesu na docelowej imprezie, jak Euro – to już insza inszość. Mało tego – dla byłego selekcjonera może i dobrze, że został zwolniony właśnie teraz. W końcu odpowiedzi na pytanie, czy poniósłby klęskę na czempionacie Starego Kontynentu, już nie poznamy… Można Brzęczka rozliczać tylko z kwalifikacji do Euro, a te przeszedł niemalże suchą stopą, choć prawdą jest oczywiście, że grupa z Austrią, Słowenią, Izraelem czy Macedonią nie należała do najbardziej wymagających. Można też rozliczać z Ligi Narodów. Po dwóch edycjach Polska pozostała w jej najwyższej edycji – nie zapominając, że to pierwsze utrzymanie, w 2018 roku, wywalczyła przy zielonym stoliku. Zdobyła mniej punktów od Portugalczyków i Włochów, ale uratowała ją reforma UEFA zwiększająca liczebność dywizji A. Żadna w tym zasługa Brzęczka, ale fakty są takie, że ostatecznie w Lidze Narodów spadku nie było.

3. NIEWYKREOWANI

Brzęczek stanął przed niełatwym zadaniem przebudowy reprezentacji po nieudanym mundialu 2018. Z kadrą pożegnał się Łukasz Piszczek, swój prime-time mieli już za sobą Grzegorz Krychowiak czy Kamil Glik. To wszystko świadczy o skali wyzwania. Ale po 2,5 roku trudno stwierdzić tak naprawdę, jaka miała być ta „brzęczkowa” kadra i czy coś trwałego zostało zbudowane. Selekcjoner dał szansę debiutu kilkunastu zawodnikom, odmłodził zespół, ale nie było kogoś nieoczywistego, kogo by zbudował; tak jak Adam Nawałka zbudował Arkadiusza Milika czy – przede wszystkim – Krzysztofa Mączyńskiego. Wytykano mu, że foruje byłego podopiecznego z Wisły Płock, Arkadiusza Recę, ale nie stał się on tak ważną postacią dla reprezentacji, co u Nawałki wspomniany „Mąka”.

4. CO I KOMU MA PRZESKOCZYĆ

– Jeżeli wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie – te słowa Jerzego Brzęczka, wypowiedziane po bezbramkowym remisie z Austrią we wrześniu 2019, będą ciągnęły się za (byłym) selekcjonerem i Piotrem Zielińskim jeszcze długo i zostaną po tej kadencji w świadomości kibiców. Ale bywały i inne, choć nie tak popularne. Jak choćby słowa o tym, że piłkarze dobrze trenują na zgrupowaniach reprezentacji i potem strzelają gole w klubach. „Szyderki” nie brakowało też po wystąpieniu Krystiana Bielika po porażce w Słowenii. Na pytanie, jakie wskazówki otrzymał od selekcjonera przed wejściem na boisko, odparł: „Krystian, próbuj!”.

5. WYŁĄCZCIE MIKROFONY

Dla mediów i kibiców Jerzy Brzęczek pod jednym względem był początkowo miłą odmianą od Adama Nawałki. Selekcjonera, który głos zabierał wyłącznie na konferencjach prasowych, opanowując do perfekcji sztukę lania wody, głoszenia banałów i mówienia tak, by niczego nie powiedzieć, zastąpił selekcjoner otwarty na media. Taki stan nie trwał jednak długo. Im dłużej trwała kadencja Brzęczka, tym więcej pojawiało się głosów krytyki – przecież bardzo długo przyszło nam poczekać na pierwsze zwycięstwo – i tym bardziej na świat zamykał się Brzęczek, z czasem również – jak jego poprzednik – ograniczając się do oficjalnych wystąpień na konferencjach. Nie było to nic, czego kibice by nie znali; presja Szeregu indywidualnych wywiadów udzielił dopiero ostatniej jesieni, po zakończeniu Ligi Narodów. Jak się okazało – ostatnich w roli selekcjonera.

6. OSIEM SEKUND CISZY

– Jak mieliśmy grać, jak mieliśmy Włochów pokonać? Jakie były wskazówki, co mieliście robić? – pytał Roberta Lewandowskiego na antenie TVP red. Jacek Kurowski po poniesionej w katastrofalnym stylu porażce z Włochami.
Odpowiedź kapitana reprezentacji? Lekki uśmieszek, 8 sekund ciszy, a potem apel, by wykorzystywać każdy trening na maksa, że przy odrobinie słabszym przygotowaniu do meczu trudno będzie rywalizować z innymi drużynami. Niedługo potem, podczas spotkania z Holandią, echem odbiła się scenka wyłapana przez kamery w trakcie pierwszej połowy, gdy Lewandowski słuchając wskazówek selekcjonera w końcu machnął ręką i odwrócił się. Oczywiście, wszyscy potem stanowczo odcinali się od tego zdarzenia przekonując, że nie miało drugiego dna, ale…. Niesmak i tak pozostał.


Czytaj jeszcze: Jerzy Brzęczek nie jest już selekcjonerem reprezentacji

7. DO POCZYTANIA I POOGLĄDANIA

Podczas kadencji Jerzego Brzęczka światło dzienne ujrzała książka i film. Biografia trenera „W grze” autorstwa Małgorzaty Domagalik oraz 3-odcinkowa produkcja PZPN „Niekochani” prezentująca kulisy jego pracy z kadrą ukierunkowane były na wspólnego wroga – piłkarskie społeczeństwo, kibiców, którzy wątpią w warsztat Brzęczka i perspektywy kadry pod jego wodzą. Biografia momentami była iście kuriozalna, bohatera nazywano „Górskim na nowe czasy”. Mogło niepokoić, że selekcjoner autoryzuje taki obraz rzeczywistości. Swojego Wembley nie doczekał, nie mówiąc o medalu na wielkiej imprezie…

8. JAK SIĘ ZACZĘŁO, TAK SKOŃCZYŁO

Czyli bardzo zaskakująco. Nie było przecieków świadczących, że to właśnie Brzęczek latem 2018, po mundialu w Rosji, zastąpi Adama Nawałkę. Nie było też przecieków świadczących, że Brzęczek zostanie zwolniony. Jeszcze kilka dni temu gościł na zgrupowaniu młodych piłkarzy w ramach projektu Talent Pro. Prezes Zbigniew Boniek przekazał informację o podjętej decyzji wiceprezesowi Markowi Koźmińskiemu w niedzielny wieczór, a w poniedziałkowy ranek nieliczni w PZPN wiedzieli o spotkaniu Bońka z Brzęczkiem – nie mówiąc już o celu tego spotkania. Przed faktem dokonanym zostało postawione całe (zaskoczone) środowisko, zarządu związku nie wyłączając. Zaskoczone, być może nawet zbulwersowane, ale bardziej formą tego rozstania niż rozstaniem samym w sobie. Przecież wielu z nas na finały Euro, na rozpoczynające się wiosną eliminacje mundialu, czekało z niepokojem i wiarą topniejącą wraz z każdym kolejnym zgrupowaniem. Teraz nadzieje mogą odżyć. A Brzęczkowi na osłodę pozostaje fakt, że właśnie w kadrze wywalczył pierwszy w trenerskiej karierze awans. Nie wyszło z Rakowem, nie wyszło z GKS-em Katowice, nie wyszło – jeśli mowa o awansie do europejskich pucharów – z Lechią czy Płockiem. Wyszło z kadrą, ale ten awans skonsumuje już ktoś inny.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus