Pierwszy „polski” półfinał dla ZAKSY

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nadspodziewanie łatwo pokonała Jastrzębski Węgiel i pierwszej batalii o finał CEV Champions League.


Początek pierwszego starcia o finał Ligi Mistrzów pomiędzy dwiema polskimi drużynami był bardzo wyrównany, a jako pierwsza większą przewagę zyskała ZAKSA. Głównie dzięki bardzo dobrej grze w obronie. Po ataku Semeniuka ze skrzydła zrobiło się 14:9 dla przyjezdnych, ale jastrzębianie również wyjęli kilka piłek, popracowali zagrywką i zmniejszyli straty do jednego punktu. Warto podkreślić, że przeważnie grano długie akcje, rzadko kończono je w pierwszym tempie, co jedynie świadczyło o tym, że ekipy są sobie doskonale znane. Kędzierzynianie nieco lepiej spisywali się jednak na siatce i po wygraniu kontry, atak skończył Śliwka, było 21:17 dla gości. Pierwszego seta mieli zatem kędzierzynianie w zasięgu ręki i tak doświadczony zespół odsłony tej nie wypuścił.

Gospodarze, w początkowej fazie drugiej odsłony, stracili co najmniej dwa punkty na własne życzenie. Dwa razy podbili bowiem piłkę lecącą w aut, a że zespół z Kędzierzyna-Koźla cały czas grał skutecznie w ataku i dobrze w obronie, szybko zyskał niemałą przewagę (13:8 i 15:9). Trener Gardini starał się reagować i zdjął z boiska Clevenota, a w jego miejsce wpuścił Szymurę. Niewiele to jednak zmieniło. Kędzierzynianie, szczególnie Śliwka i Huber, czuli się na boisku coraz pewniej, a gospodarze nie rozgrywali dobrego meczu. ZAKSA wyglądała na zespół lepiej nastawiony na ten mecz mentalnie i po wygraniu partii do 14, co można nazwać wręcz masakrą na tym poziomie, była już o krok od triumfu w całym meczu.

Boyer, który w drugim secie zastąpił Hadravę, próbował pociągnąć zespół. Ale wobec bardzo dobrze grającej ZAKSY było to zadanie wręcz karkołomne. Warto podkreślić, że Jakub Popiwczak, musiał zmagać się nie tylko z rywalami, ale też z chorobą, a wiadomo, że zawodnik ten jest ważnym ogniwem zespołu. 11:8 prowadzili kędzierzynianie po kiwce Semeniuka, a kolejny punkt zdobyli po nieudanym ataku Fornala i kolejny raz zaczęli „odjeżdżać” jastrzębianom. Gospodarze próbowali coś wskórać, nieco strat odrobili, ale doświadczenie ZAKSY znów wzięło górę. Tym bardziej że „pomarańczowi” popełniali tak proste błędy, jak atak Boyera w antenkę.

Ekipa z Kędzierzyna-Koźla wygrała pierwszą batalię „polskiego” półfinału Ligi Mistrzów nadspodziewanie łatwo. Rewanżowe spotkanie rozegrane zostanie w przyszły czwartek w Kędzierzynie-Koźlu o godz. 20.30 i ZAKSA do awansu potrzebować będzie wygrania dwóch setów. Wcześniej jednak oba zespoły zmierzą się jeszcze w ramach Plus Ligi, w Jastrzębiu-Zdroju. W niedzielę o godz. 14.45.

Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (20:25, 14:25, 19:25)

Sędziowali Paul Szabo-Alexei (Rumunia) i Maciej Twardowski (Polska). Widzów 3000.

JASTRZĘBIE: Toniutti, Fornal, Wiśniewski, Hadrava, Clevenot, Macyra, Popiwczak (libero) oraz Boyer, Tervaportti. Trener Andrea GARDINI.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz, Śliwka, Huber, Kaczmarek, Semeniuk, Smith, Shoji (libero) oraz. Trener Gheorghe CRETU.

Przebieg meczu

I set: 8:10, 13:15, 17:20, 20:25.
II set: 7:10, 9:15, 12:20, 14:25.
III set: 8:10, 13:15, 15:20, 19:25.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus