Pierwszy raz na murawie

Dominik Nowak remis tyszan w meczu z liderem przyjął z zadowoleniem.


Punkt zdobyty przez tyszan w meczu z ŁKS-em Łódź ma dwa oblicza. Z jednej strony podopieczni Dominika Nowaka na wyjeździe nie dali się pokonać liderowi I ligi. Ba, do 83. minuty prowadzili nawet 1:0 i dopiero rzut karny wypatrzony przez VAR zapewnił gospodarzom remis. Z drugiej jednak strony postawa trójkolorowych, którzy tylko 30 procent czasu gry mieli kontrolę nad piłką, pozostawiła sporo do życzenia.

– Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec GKS-u Tychy. – Trzeba to sobie powiedzieć jasno. Przegrywaliśmy walkę w środku boiska, a szczególnie te „drugie piłki” padały łupem rywali. Nie mogliśmy złapać nawet pół rytmu, a ŁKS dość mocno nas przycisnął. W sytuacjach, w których próbowaliśmy otwierać nasze akcje, to nie wszystko funkcjonowało tak jak sobie zakładaliśmy. Widać było, że organizacja gry ofensywnej była na nikłym poziomie. Sami zawodnicy, co było już słychać w szatni w przerwie też mieli tego świadomość i dlatego zmieniliśmy sposób gry ofensywnej.

Zrezygnowaliśmy z tych otwarć. Nie chcieliśmy już na tej grząskiej murawie grać krótko, bo jeżeli się nie ma pewności to lepiej grać prosto. Przeanalizujemy to jednak na spokojnie i będziemy te elementy doskonalić. W tym okresie możemy zapisać na plus tylko to, że w tych trudnych momentach potrafiliśmy się wybronić. Nie tylko Konrad Jałocha był na posterunku, bo pomagali mu także obrońcy wybijając piłkę z linii bramkowej więc za postawę w grze obronnej mogę wystawić zespołowi dobrą notę.

Dwa karne z VAR-u

Dzięki niej GKS Tychy na przerwę schodził bez strat, a w drugiej połowie zaczął grać lepiej i to wystarczyło, żeby wyszedł na prowadzenie. Nacho Monsalve w starciu z Marcinem Koziną w polu karnym łodzian okazał się minimalnie spóźniony co wychwycił VAR, a Krzysztof Wołkowicz wykonał rzut karny z dużą siłą i precyzją trafiając w górny róg bramki strzeżonej przez Aleksandra Bobka.

– Rzut karny dodał nam wiary, ale także rzut karny odebrał nam zwycięstwo – stwierdził trener tyszan. – Nie będę komentował tych decyzji sędziego, bo od tego są eksperci. Na pewno też sobie te akcje na spokojnie przeanalizujemy, ale na gorąco mam taki końcowy wniosek. Wchodząc pierwszy raz od grudnia, bo wtedy ostatni raz graliśmy na murawie, nie czuliśmy się komfortowo.

Tylko gdybanie

– Choćby ubranie butów, których do tej pory zawodnicy nie używali, bo trenowaliśmy i graliśmy na sztucznej trawie, na której inaczej odbija się piłka, mogły mieć wpływ na naszą grę. Prawda jest jednak taka, że oczekujemy od siebie więcej. Jako zespół musimy lepiej grać i mam nadzieję, że tak będzie gdy już wreszcie zaczniemy trenować na trawie i wtedy zobaczymy czy to co mówię się sprawdzi, bo na razie jest to tylko gdybanie. Życzę więc mojemu zespołowi, żeby jeszcze mocniej mentalnie uwierzył w siebie po tym remisie, bo przecież graliśmy u lidera z dobrym zespołem więc ten wynik w końcowym rozrachunku trzeba przyjąć z zadowoleniem – zakończył Dominik Nowak.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus