Pierwszy test przed mundialem

Dzisiejszy (18.30) mecz z Włochami w katowickim „Spodku” to kolejny etap przygotowań do styczniowych mistrzostw świata; zarówno dla reprezentantów, jak i organizatorów.


Bilety sprzedają się bardzo dobrze. Widać, że śląscy kibice stęsknili się za piłką ręczną, a to bardzo cieszy – powiedział wiceprezes ZPRP, Grzegorz Gutkowski i dodał, iż do wtorku sprzedało się ponad 6 tysięcy wejściówek. Wczoraj przed południem okazało się, że bilety są już niedostępne.

Oznacza to, iż w pierwszym meczu eliminacji Euro 2024 biało-czerwoni będą mogli liczyć na wsparcie 6500 kibiców, bo do takiej liczby zostanie ograniczona widownia. Ale tylko dziś, bo na mistrzostwa świata trybuny „Spodka” będą dostępne w całości, co zapewni frekwencję na poziomie 11 tysięcy. W legendarnej hali Polacy podejmą kolejno Francuzów, Słoweńców i Saudyjczyków.

– Legenda „Spodka” to sukcesy sportowe nie tylko te sprzed lat, ale również tworzące się na naszych oczach. Przewagą naszej hali jest publika. Zmagania na najwyższym poziomie wymagają zaangażowania kibiców, które widać na każdym meczu reprezentacji Polski, niezależnie od dyscypliny. Atutami obiektu są również lokalizacja i futurystyczna architektura. Nie ma hali tak doskonale skomunikowanej i położonej jednocześnie w centrum miasta – chwali katowicki obiekt wiceprezydent miasta, Waldemar Bojarun. – Jestem przekonany, że „Spodek” pomoże piłkarzom ręcznym nie tylko wyjść z grupy, ale też wejść na drogę do walki o medale – dodaje Bojarun.

Z respektem

Na wsparcie publiczności liczą dziś nasi reprezentanci, którzy od niedzieli stacjonują w katowickim „Novotelu”. By myśleć o występie na dużej imprezie, a taką niewątpliwie będą mistrzostwa Europy w Niemczech, trzeba zdobywać punkty. Włosi do handballowych potęg nie należą (na ME zagrali zaledwie raz), ale istnieje opinia, że od jakiegoś czasu czynią postępy i zaczynają znaczyć coraz więcej. Trudno jednak sobie wyobrazić, by Polacy mieli dziś z nimi jakiekolwiek problemy, jednak na wszelki wypadek dmuchają na zimne.

– To bardzo niebezpieczna, wręcz agresywna drużyna. Kiedy broni, zostawia bardzo mało miejsca, stąd o wypracowanie pozycji w ataku pozycyjnym może być trudno – zauważa Michał Olejniczak. Wiele wskazuje, że to właśnie na barkach środkowego rozgrywającego Łomży Industrii Kielce spoczywać będzie wypracowywanie bramkowych okazji. „Olej” słynie ze zwinności i ma umiejętność znajdywania sobie miejsca do rzutu nawet w największym tłoku.

– Ten mecz sam się nie wygra. Podejdziemy do niego z respektem dla rywala i pełną koncentracją. Chcąc myśleć o zwycięstwie na inaugurację, musimy być skupieni przez pełne 60 minut – podkreśla zawodnik, który – mimo zaledwie 21 lat – ma już długi staż reprezentacyjny i występy na wielkich imprezach.

Wsparcie w rodzinie

Na początku drogi jest natomiast Ariel Pietrasik. Dla lewego rozgrywającego dzisiejszy mecz przeciwko Italii, jak i niedzielny z Łotwą w Rydze, będą stanowiły okazje do podreperowania konta bramkowego. Zawodnik TSV St. Otmar St. Gallen początek sezonu w szwajcarskiej ekstraklasie miał wręcz piorunujący. W dwóch pierwszych meczach zdobył 30 bramek, w pięciu kolejnych dołożył 51. Pozycja lidera klasyfikacji strzelców nie może więc dziwić.

– Czuję się bardzo dobrze, drużyna ma do mnie zaufanie, trener na mnie stawia, biorę udział w praktycznie każdej akcji ofensywnej i większość kończę rzutem – mówi 23-letni szczypiornista, ale wie, że w meczach kadry pełnić będzie nieco inną rolę.

– Już samo powołanie traktuję jako olbrzymie wyróżnienie i cieszę się z każdego treningu w koszulce z orzełkiem. Nie sądzę, bym w najbliższych spotkaniach otrzymał szansę gry od pierwszego gwizdka. Moja pozycja zarezerwowana jest dla Szymka Sićki, ale w każdej chwili mogę go zastąpić – deklaruje Pietrasik, który dzięki dobrej grze w klubie staje się coraz wszechstronniejszym zawodnikiem.

Trener Zoltan Cordas stawia na rozwój i pozwala mi występować na obu połówkach rozegrania, a czasami nawet na środku. Twierdzi, że dzięki temu staję się wszechstronniejszy, a to mi bardzo odpowiada. W kadrze takie eksperymenty raczej nie wchodzą w rachubę. Do rzutu karnego pewnie też nie podejdę, po mamy od nich specjalistów – dodaje piłkarz o sportowych genach.

Jego ojciec Grzegorz był bramkarzem łódzkiej Anilany, a mama Katarzyna (nazwisko panieńskie Ekiel) była reprezentantką Polski w piłce nożnej i zasłynęła m.in. zdobyciem dwóch bramek w meczu z Hiszpanią. Ich syn musiał więc pójść w ich ślady, a najbliższymi meczami chciałby ugruntować miejsce w reprezentacji.

– Marzę o występie na mistrzostwach świata, tym bardziej że będą rozgrywane w Polsce, ale do tego daleka droga i wiem, że przez cały czas muszę potwierdzać wysoką dyspozycję. Rodzice mnie wspierają, choć na meczu w Katowicach ich nie będzie, bo mieszkają w Luksemburgu. Przyjedzie za to rodzina z Łodzi – dodaje Ariel Pietrasik. Jego strzeleckie wyczyny zostały dostrzeżone przez kluby ze znacznie lepszych lig europejskich, ale o transferze, do którego dojdzie po tym sezonie, nie chce sobie jeszcze zaprzątać głowy.

Jubileusz trenera

Dziś mały jubileusz obchodził będzie Patryk Rombel. Selekcjoner, który prowadzi kadrę od lutego 2019 roku, w meczu z Włochami zrobi to po raz 50. – Serio? Nawet tego nie wiedziałem… – uśmiecha się trener, co może świadczyć, że do takich wydarzeń nie przywiązuje wielkiej wagi. Idealnie byłoby jednak uczcić jubileusz okazałym zwycięstwem.

– To prawda, ale wszystko zależeć będzie od chłopaków. Oni przeszli już długą drogę, mieli okazję „przecierać się” na dużych imprezach i grać z mocnymi przeciwnikami, co jest niezmiernie ważne dla budowania jakości i ducha drużyny. Za trzy miesiące weźmiemy udział w czwartej wielkiej imprezie w ciągu czterech lat, co uważam za mały sukces – nie ukrywa Rombel, ale on i jego współpracownicy uwagę skupiają na najbliższych spotkaniach – dzisiejszym z Włochami i niedzielnym (godz. 14.10) z Łotwą w Rydze. Z całym szacunkiem dla rywali, trudno sobie wyobrazić, by biało-czerwoni nie mieli po nich dwóch zwycięstw. – Wystarczy jedną bramką – kończy selekcjoner.

Gwiazdorska „dogrywka”

„Spodek” będzie dziś areną dwóch meczów. Krótko po spotkaniu Polska – Włochy na parkiet wybiegnie drużyna śląskich i katowickich samorządowców oraz byli reprezentanci Polski: Iwona Niedźwiedź, Sławomir Szmal, Damian Wleklak, Rafał Kuptel, Zygfryd Kuchta, Damian Drobik, Adam Wiśniewski, Bartosz Jurecki, Radosław Wasiak i Marcin Lijewski. To wydarzenie ma spopularyzować piłkę ręczną i zachęcić kibiców do uprawiania sportu.


270 DNI czekamy na zwycięstwo biało-czerwonych. Ostatnie zanotowali w Bratysławie, gdzie na mistrzostwach Europy pokonali Białorusinów 29:20.

Kadra na Włochy i Łotwę

  • Bramkarze: Mateusz Kornecki (Łomża Industria Kielce), Adam Morawski (MT Melsungen/Niemcy), Jakub Skrzyniarz (Bidasoa Irun/Hiszpania).
  • Rozgrywający: Piotr Chrapkowski (SC Magdeburg/Niemcy), Szymon Działakiewicz (Redbergslids IK/Szwecja), Piotr Jędraszczyk (Piotrkowianin), Michał Olejniczak, Sićko Szymon (obaj Łomża Industria), Arkadiusz Ossowski (HSC Coburg/Niemcy), Ariel Pietrasik (TSV St. Otmar St. Gallen/Szwajcaria), Rafał Przybylski (Azoty Puławy), Damian Przytuła (Górnik Zabrze).
  • Skrzydłowi: Jan Czuwara (HC Vardar Skopje/Macedonia), Michał Daszek, Krzysztof Komarzewski, Przemysław Krajewski (wszyscy Orlen Wisła Płock), Arkadiusz Moryto (Łomża Industria).
  • Obrotowi: Maciej Gębala (SC DHfK Lipsk/Niemcy), Kamil Syprzak (Paris Saint Germain/Francja), Patryk Walczak (Sporting CP Lizbona/Portugalia).

Na zdjęciu: Trener Patryk Rombel będzie dziś apelował o pełną koncentrację.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus