Pierwszy trener już zwolniony, a następca blisko

Piotr Stokowiec okazał się pierwszym szkoleniowcem, który w tym sezonie stracił pracę.


Dość niespodziewanie zakończyła się przygoda Piotra Stokowca z Lechią Gdańsk. Kilka godzin po sobotnim spotkaniu z Radomiakiem klub ogłosił, że kontrakt trenera został rozwiązany za porozumieniem stron. Gdyby zrobić ankietę, w której należałoby wybrać, który ze szkoleniowców ekstraklasowych drużyn zostanie zwolniony w tym sezonie jako pierwszy, raczej mało kto oddałby swój głos na 49-latka. A jednak piękna przygoda, która trwała ponad trzy lata, podczas których Lechii udało się sięgnąć po Puchar Polski, Superpuchar i zająć 3. miejsce w lidze, została zakończona.

Początkowo wydawało się, że na decyzji zarządu zaważyło właśnie spotkanie z Radomiakiem. Podopieczni Piotra Stokowca w krótkim czasie roztrwonili dwubramkową przewagę, przez co stracili punkty i tylko zremisowali. Jednak jak informuje portal „SportoweFakty”, sobotni mecz nie miał wpływu na zwolnienie trenera. Zarząd nie miał zamiaru przedłużać umowy Stokowca, która kończy się w czerwcu 2022 roku, dlatego zdecydowano się na pożegnanie.

Samo rozstanie było dość chłodne. Jeszcze na pomeczowej konferencji prasowej wydawało się, że wszystko jest w porządku i nic nie zapowiadało nadchodzącej informacji o rozwiązaniu kontraktu. Dopiero wieczorem na stronie internetowej klubu udostępniony został komunikat, w którym zawarto zaledwie kilka zdań, z przywołaniem statystyk i liczb Stokowca. Szkoleniowiec nie otrzymał szansy powiedzenia ostatniego słowa do kibiców, co wydaje się dość dziwne, zważywszy na to, ile z zespołem w ostatnich latach osiągnął. Wydaje się, że można było rozstać się w lepszy sposób.

Nie trzeba być wybitnym analitykiem, żeby zauważyć, że gdańszczanie nie dysponowali najmocniejszą kadrą w ekstraklasie. Właściwie wszystkie osiągnięcia, jakie udało im się zdobyć w ostatnich latach, mogły zostać odebrane za zaskoczenie. Piotr Stokowiec zdawał sobie sprawę z tego, jakimi piłkarzami dysponuje, ale mimo to, potrafił robić wyniki ponad stan. Gdy przychodził do Lechii w 2018 roku, zespół był zagrożony spadkiem i już wtedy osiągnął sukces, gwarantując utrzymanie. Już w kolejnym sezonie stanął z zespołem na ligowym podium.

Jednak nie wszystko Stokowiec zrobił w Lechii dobrze. Zdarzały się momenty lepszej i słabszej gry. Sam przyznał po poprzednim sezonie, że nie potrafił wykorzystać potencjału Kennetha Saiefa, który miał umiejętności do tego, aby być czołowym zawodnikiem ligi. Być może zarząd zauważył, że Lechia przestaje się rozwijać – w końcu ponad 3 lata w jednym zespole to bardzo dużo jak na polskie realia i każdy znał się już doskonale, przez co nie widać było postępu w tym, jak gra drużyna. Zespołowi z Pomorza brakowało finezji, często grali zachowawczo. Pytanie jednak, czy następca Stokowca, będzie w stanie zrobić coś lepiej, mając taką, a nie inną kadrę.

Najbliżej trenerskiego stołka w Lechii najprawdopodobniej jest Tomasz Kaczmarek. To mało doświadczony trener na polskim rynku. Ostatnio był asystentem Kosty Runjaicia w Pogoni Szczecin. Wcześniej prowadził samodzielnie kilka niemieckich zespołów z niższych lig. Nie wiadomo, jak poradzi sobie w nowym otoczeniu, ale pewne jest, że ciężko będzie mu dorównać do osiągnięć poprzednika. Wchodzi w buty trenera, który osiągnął historyczne wyniki z Lechią i to w dość niedawnej przeszłości, dlatego oczekiwania gdańskiego otoczenia są z pewnością wysokie.