Piesiewicz: Wszystko w naszych rękach
Pisze się nowa historia. Nowy zespół zdobył Puchar Polski (Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp – przyp. red.). Wszystkie mecze były bardzo wyrównane i na wysokim poziomie. A jak pan ocenia czterodniowy turniej w Warszawie?
Radosław PIESIEWICZ: – Formuła, że osiem najlepszych drużyn gra w finałowym Suzuki Pucharze Polski, to był dobry pomysł. Obiecałem kibicom, że ją rozbuduję i po Lotto Konkursie Wsadów pojawił się Aerowatch Konkurs Rzutów za Trzy, który został bardzo dobrze przyjęty.
Poziom sportowy rośnie i to każdy widzi. Faworyci, którzy byli rozstawieni w turnieju, odpadli w ćwierćfinałach. Jako prezesa PZKosz cieszy mnie, że w półfinale spotkały się drużyny prowadzone przez czterech polskich trenerów, a trzech z nich blisko współpracuje ze związkiem.
Wracając do finału, myślę że każdy kibic znalazł coś dla siebie. Nie można było wskazać faworyta, a ostatni rzut, który mógł doprowadzić do dogrywki, po prostu nie wpadł. Dzięki temu trofeum powędrowało do Ostrowa Wielkopolskiego. Cieszę się, bo nie ma hegemonii jednego klubu, widać, że każdy może wygrać z każdym. Tym bardziej ciekawa jest Energa Basket Liga. Kibice już nie mogą się doczekać play off.
Zanim do tego dojdzie, już w najbliższych dniach sympatyków koszykówki czekają ogromne emocje: dwa mecze z Chorwacją na wyjeździe i Holandią u siebie, które mogą przesądzić o tak długo oczekiwanym awansie reprezentacji na mistrzostwa świata.
Radosław PIESIEWICZ: – Z pewnością to najważniejszy moment w historii mojej prezesury. Mamy szansę po 52 latach wreszcie zagrać na mistrzostwach świata. Przypomnę, że zmieniła się formuła. Z kwalifikacji do World Cup awansuje 12 drużyn europejskich. Moim marzeniem i myślę, że każdego zawodnika, trenerów i całego środowiska koszykarskiego, jest to, żeby reprezentacja zagrała w Chinach. Mamy szansę, trzeba po prostu ją wykorzystać. Najważniejsze jest to, że wszystko jest w naszych rękach i możemy sami to wywalczyć.
Na piątkowy mecz do Chorwacji lecimy po to, żeby wygrać i już tam awansować; żeby pokazać, że naszych reprezentantów stać na to, żeby zapisać się w dziejach polskiej koszykówki.
Pojawiły się ostatnio spekulacje, czy nie zwrócić się do Marcina Gortata, żeby zagrał w drużynie narodowej. Jest pan za?
Radosław PIESIEWICZ: – Trener Mike Taylor wie najlepiej, kto jest potrzebny, kto buduje atmosferę, jak wygląda kadra. Moim zdaniem, niech grają ci zawodnicy, którzy wywalczą awans, jeśli tak się stanie. Poczekajmy, bo trzeba jeszcze zrobić ten kluczowy krok. Obecny tydzień, jest najważniejszy dla polskiej koszykówki.
Poczekajmy, awansujmy, a później zastanawiajmy się nad sprawami kadrowymi. Jestem szczęśliwy, że przylatuje Maciej Lampe, że wszyscy nasi kadrowicze są zdrowi, chcą walczyć i awansować. Atmosfera panująca w reprezentacji jest niesamowita, niepowtarzalna. Wszyscy za wszystkich, wszyscy za jednego. To obowiązujące hasło.
Na zdjęciu: Radosław Piesiewicz wierzy, że polska koszykówka w najbliższym czasie wzniesie się na wysoki poziom.