Piłka lekarstwem dla duszy

Argentyńczykowi na początku marca zmarł syn Leon. Rodzinna tragedia spowodowała, że piłka zeszła na dalszy plan, a chorzowski klub pozwolił piłkarzowi przebywać z najbliższymi, jak długo będzie taka potrzeba.

W ostatnich dniach prawy obrońca zdecydował się jednak na powrót na Cichą, choć jak można się domyślać nie było i nie jest mu łatwo.

– Cały czas byłem w kontakcie z Ruchem. Przedstawiciele klubu pytali się, kiedy wrócę. Od kilku dni trenuję z zespołem i zobaczymy, czy trener da mi zagrać w piątkowym sparingu. Trudno mi powiedzieć w jakiej jestem dyspozycji i jak się zaprezentuję na boisku – powiedział Santiago Villafane.

– Jestem w Chorzowie sam i nie jest mi łatwo z tego powodu. Muszę jednak wrócić do normalnego życia i wziąć się w garść. Robię to przede wszystkim dla mojej żony i synka Dantego – mówi Argentyńczyk.

Piłkarz może liczyć na pomoc i wsparcie kolegów z drużyny, którzy niedawno pokazali, że myślami byli przy cierpiącym defensorze. Przed meczem z Drutex-Bytovią cała drużyna na rozgrzewkę wyszła w specjalnych koszulkach wspierających Santiago, a po zwycięskim spotkaniu zespół zrobił sobie zdjęcie z wielkim transparentem, który został wywieszony przez fanów „Niebieskich” przy Cichej „Fuerza Santiago estamos con vos” czyli „Jesteśmy z tobą Santiago”.

– To dla mnie trudny czas, ale treningi i gra w zespole mogą mi tylko pomóc w dojściu do siebie – przyznaje Villafane.