Piłka ręczna. Chłopaki nie płaczą?

Orlen Wisła Płock w PGNiG Superlidze oraz FC Porto i Montpellier – to drużyny, które w ostatnich trzech tygodniach znalazły sposób na mistrzów Polski. O ile strata punktów na krajowym podwórku jeszcze o niczym nie świadczy, o tyle ledwie 3 punkty po czterech kolejkach Ligi Mistrzów dla triumfatora z 2016 roku oznacza czerwone i alarmowe światło. Zespół Tałanta Dujszebajewa prezentuje się znacznie gorzej niż na starcie sezonu, gdy wygrał z Motorem Zaporoże i wyrwał punkt w Kilonii z liderem grupy B.

– Przegraliśmy trzy kolejne ważne spotkania. To dla nas bardzo trudna sytuacja. Musimy zmienić to jak najszybciej, dać z siebie jeszcze więcej na treningach i podczas spotkań. Przecież mamy bardzo dobry zespół, ale ostatnio nie graliśmy zbyt dobrze. Jestem przekonany, że teraz może być tylko lepiej – stwierdził Andreas Wolff, bramkarz i kapitan kieleckiego zespołu.

Po porażce z Montpellier (27:29) kielczanie spadli na 6. miejsce w grupie, ostatnie premiowane awansem do fazy pucharowej. Przed poniedziałkowym treningiem, zawodnicy mistrza Polski we własnym gronie przez godzinę rozmawiali w szatni. – Chcieliśmy sytuację wyjaśnić we własnym gronie. Było nam to potrzebne, musi pomóc – przekonuje niemiecki bramkarz. – Może problem leży w naszych głowach? Być może zabrakło nam odpowiedniej koncentracji? Mam nadzieję, że kiedy uda się nam to poprawić, znowu zaczniemy wygrywać. Nie lubię, kiedy przegrywam. Nie jestem też zadowolony ze swojej postawy w tych spotkaniach. Musimy jak najszybciej wrócić na odpowiednie tory – zaznacza Wolff.

Nad przyczyną gwałtownego spadku formy zastanawia się też sztab. – O naszych porażkach zadecydowały błędy własne. Nie potrafiliśmy do końca utrzymać mentalności zwycięzców – przedstawia swoją analizę Tałant Dujszebajew. – Myślę, że największy problem jest w głowach zawodników. Mają jakąś blokadę. Musimy podnieść głowy do góry i walczyć, tym bardziej że przed nami arcyważne spotkanie w Brześciu. Później będzie przerwa na mecze reprezentacji. Jednak po deszczu przychodzi słońce, wierzę, że zaświeci również naszej drużynie – dodaje z kolei II trener Urosz Zorman.

– Nie możemy płakać. Jak prawdziwi mężczyźni, musimy zacisnąć zęby i walczyć dalej. Nie ma co narzekać, bo sezon jest jeszcze długi – mówi Dujszebajew. – Kiedy jesteś z tymi chłopakami i widzisz, jak oni pracują, jaka jest atmosfera, to nie możesz mieć do nich żadnych pretensji. Ja po prostu muszę zadbać o poprawę tych aspektów, na które mam wpływ – zapowiada kirgiski trener.

Czy kielczanie podnieśli głowy, przekonamy się w sobotę, kiedy o 17.00 w Brześciu grają z Mieszkowem? Nie będą mogli liczyć na jednego ze swoich liderów Igora Karacicia – Chorwat odczuwa skutki silnego uderzenia w klatkę piersiową w Płocku…

Liga Mistrzów

Sobota – grupa B: Mieszkow Brześć – PGE Vive Kielce (17.00).

Niedziela – grupa D: Orlen Wisła Płock – Dinamo Bukareszt (16.00).

Liga Mistrzyń

Sobota – grupa B: CSM Bukareszt – MKS Perła Lublin (17.00)

Na zdjęciu: Nie cierpię przegrywać i wierzę, że szybko wrócimy na właściwe tory – przekonuje kapitan kielczan Andreas Wolff.