Piłka ręczna. Jak wyglądają fryzury górników
Jeżeli będzie nieparzysta liczba graczy, to dołączę do zespołu, żeby siły były równe. Czasem też pokopię, ale ważne, że się w ogóle spotkamy, zobaczymy, jak wyglądają nasze fryzury po dwóch miesiącach bez fryzjera – mówił nam w poniedziałkowe południe trener piłkarzy ręcznych NMC Górnika Zabrze. Marcin Lijewski był w drodze na Śląsk z Gdańska, gdzie mieszka. Pierwsze spotkanie szkoleniowca z zespołem od początku marca miało rozpocząć się kwadrans przed 19. na odkrytym boisku Orlik nieodległym od hali Pogoni. W planie był mecz… piłki nożnej.
Grozi kontuzjami
Co prawda rząd od wczoraj zezwolił sportowcom i amatorom na zajęcia pod dachem, ale Lijewski nie planuje treningów specjalistycznych czy taktycznych.
– Po dwóch miesiącach wspólnego nicnierobienia i na cztery miesiące przed startem nowego sezonu, którego terminu wciąż nie znamy, piłka ręczna jest zbędna, mogłaby nawet być niebezpieczna i grozić kontuzjami. Będziemy ćwiczyć na siłowni, skupimy się na sile i motoryce. Jak długo? Jeżeli zobaczę, że zespół jest fit, a zawodnicy dbali o kondycję, wystarczy nam tydzień. Będę miał ogląd, zrobię zawodnikom testy, rozpiszę plan indywidualny na wakacje. Jeżeli jednak będzie zapuszczenie, będziemy trenować do końca maja, a urlopy zaczniemy dopiero od 1 czerwca – informuje popularny „Lijek”.
Czas na piwko?
Z racji obostrzeń wynikających z pandemii zabrzanie nie mieli okazji świętować wywalczenia, po pięciu latach przerwy, brązowego medalu ligi.
– Jak chłopcy będą chcieli, to znajdzie się i czas na jakieś piwko z tej okazji – zapowiada szkoleniowiec.
Spółka zarządzająca superligą wciąż wstrzymuje się z ogłoszeniem choćby orientacyjnej daty rozpoczęcia nowego sezonu, choć planowany jest tradycyjnie na początek września.
– Na razie nic nie wiemy o terminie startu ligi. Jak poznam datę pierwszego meczu, wtedy ustalę, kiedy zaczynamy docelowe przygotowania. Orientacyjnie to będzie 15 lipca plus-minus tydzień – dodaje Lijewski.
Kłopoty „bogactwa”
Szkoleniowiec ucieszył się z przedłużenia kontraktu z Górnikiem Iso Sluijtersa.
Przeczytaj jeszcze: „Keczup” wypływa z Opola
– „Oranje” daje nam pewność, można na niego zawsze liczyć, jego poziom to jest constans – podkreśla Lijewski, który w nowym sezonie na prawym rozegraniu będzie miał do dyspozycji także Pawła Dudkowskiego z Zagłębia Lubin. To zaś oznacza, że klubu szuka inny mańkut, Ignacy Bąk.
– Podejrzewam, że Ignacy dostanie od nas wolną rękę, ale najpierw muszę spotkać się z prezesem Bogdanem Kmiecikiem. Jeżeli Igi i Górnik się dogadają, wtedy mamy kłopot bogactwa na prawej stronie. Gorzej po drugiej – zauważa szkoleniowiec.
Atak menedżerów
Na lewym rozegraniu niejasna jest przyszłość leczącego bark od września Michała Adamuszka, podobnie jak będącego po przejściach zdrowotnych Aleksa Tatarincewa, a zwłaszcza najlepszego zawodnika minionego sezonu w superlidze Szymona Sićki. Dwaj pierwsi negocjują nowe umowy, a Sićko jest formalnie zawodnikiem PGE Vive Kielce. Kłopoty właściciela mistrza Polski Bertusa Servaasa sprawiają, że reprezentant Polski może stać się dla niego towarem, na którym można zarobić i załatać jedną z dziur w budżecie.
– Już słyszałem, że Szymon jest dogadany i zostaje z nami, teraz okazuje się, że nie jest załatwiony. Ale nasz prezes ma swój rozum, piłka jest cały czas w grze – mówi „Lijek”.
Zgłaszają się do niego menedżerowie, którzy proponują graczy, m.in. z drugiej ligi portugalskiej.
– Takich przeciętniaków to mamy też i w Polsce. Poza tym ja wolę sam zobaczyć zawodnika na oczy, dopiero wtedy mogę się na niego zdecydować i zaopiniować prezesowi – podkreśla trener NMC Górnika, który przyznaje też, że upadł „temat” pozyskania rozgrywającego Azotów Puławy Bartosza Kowalczyka oraz obiecującego rozgrywającego z I-ligowej Siódemki Miedzi Legnica.
– Okazało się, że trzeba za niego zapłacić, a dzisiaj nas na to nie stać – ucina temat Marcin Lijewski.
Na zdjęciu: Nareszcie razem! Piłkarze ręczni z Zabrza spotkali się wczoraj po ponad dwóch miesiącach przerwy…
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus.pl