Piłka ręczna. Komisarz dmucha na zimne

Działamy w interesie klubów, a one muszą czuć się współodpowiedzialne nie tylko za siebie. Liga jest ważniejsza od sparingów – przekonuje Piotr Łebek, który „zabronił” zabrzanom udziału w turnieju w Mielcu.


Przypomnijmy: w środę do klubu z Zabrza dotarła pisemna rekomendacja wydana przez Komisarza PGNiG Superligi Piotra Łebka dotycząca wykonania testów na koronawirusa przez wszystkich zawodników NMC Górnika oraz członków sztabu, którzy w piątek wybierali się do Mielca na silnie obsadzony Memoriał Weryńskiego. Powód? Dwa tygodnie wcześniej jeden z graczy (Iso Sluijters) miał kontakt z osobą zarażoną.

Łebek zalecał zabrzanom rezygnację z udziału w turnieju w obawie przed rozsianiem wirusa wśród sześciu innych zespołów superligi na trzy tygodnie przed startem ligi; nieoficjalnie wiadomo, że przestrzegał, iż to na śląski klub mogą spaść koszty ewentualnego opóźnienia sezonu.

Gorąca wymiana

W Zabrzu zrobiło się nerwowo; na przestrzeni kilkunastu godzin trwała gorąca wymiana argumentów z Komisarzem „za i przeciw” udziału zespołu w turnieju oraz jego konsekwencji, włącznie z tymi finansowymi i prawniczymi. Górnik przekonywał, że następnego dnia od momentu zgłoszenia przez zawodnika kontaktu z osobą zarażoną miał on przeprowadzony test i jego wynik był negatywny, a on sam poddał się natychmiastowej samoizolacji; nikt inny nie miał z nim kontaktu. Od tego czasu minęły ponad dwa tygodnie. Komisarz pozostał jednak nieugięty…

Ostatecznie na testy – ich koszt wyniósłby około 10 tys. zł – było już za późno i mocno sfrustrowani górnicy zostali w domu.

– Zarazić można się wszędzie, choćby na zakupach w Lidlu, i mogło trafić na każdego z pozostałych uczestników turnieju w Mielcu. Czy wszyscy mieli się badać? Ale my nie gramy, a reszta żyje sobie w szklanej bańce. Absurd – irytował się trener Marcin Lijewski.

Za duże ryzyko

Łebek w rozmowie ze „Sportem” podkreśla, że nie zakazał Górnikowi wyjazdu do Mielca, ale po prostu woli dmuchać na zimne.

– Rekomendowałem przeprowadzenie testów i to nieprawda, że dopiero w środę, bo już w poniedziałek. Czasu więc było wystarczająco. Działamy w interesie klubów, a one muszą czuć się współodpowiedzialne nie tylko za siebie, a liga jest chyba ważniejsza od sparingów. Nie wymyślam sobie tych procedur, opieramy się na protokole medycznym przygotowanym dla ligi przez powołany specjalnie zespół wysoko kwalifikowanych specjalistów z dziedziny epidemiologii i wirusologii. Przypomnę, że działamy w szczególnych warunkach, wystarczy spojrzeć na problemy ligi piłkarskiej i innych. W sytuacji klubu z Zabrza na trzy tygodnie przed startem ligi ryzyko było zbyt duże. W wypadku zarażenia konieczna jest bowiem dwutygodniowa kwarantanna, a to mogłoby opóźnić rozpoczęcie sezonu. A to ja jestem odpowiedzialny za terminowe rozpoczęcie rozgrywek, za 22 zespoły Superligi mężczyzn i kobiet oraz sędziów i delegatów – tłumaczy Komisarz PGNiG Superligi.

Obowiązkowe testy

Między 24 a 28 sierpnia wszyscy zawodnicy, trenerzy i członkowie sztabów 22 klubów męskiej i żeńskiej superligi przejdą obowiązkowe badania genetyczne na koronawirusa, których koszt – jak nas poinformowano – pokryje superliga. Testy wykona ogólnopolska sieć laboratoriów, z którą ligowa spółka zawarła umowę, wymazy kluby będą przeprowadzać we własnym zakresie.

Co wydarzy się w przypadku pozytywnego wyniku testu lub większej ich liczby? Czy termin rozpoczęcia ligi może zostać przesunięty?

– Decyzję o dalszych krokach podejmują właściwe organy epidemiologiczne, które z urzędu są informowane o zakażeniu. Superliga będzie stosować się do zaleceń, w tym do zarządzonych kwarantann lub izolacji domowych. Niezależnie analizujemy każdą z sytuacji odrębnie i wydajemy zalecenia. Priorytetem jest zdrowie uczestników rozgrywek i kibiców, oraz zachowanie integralności rozgrywek – ogólnikowo na razie informuje Piotr Łebek.


Na zdjęciu: Zabrzanie musieli odcierpieć „kwarantannę” od kontaktów z innymi zespołami superligi.

Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus