Piłka ręczna. Rachunki wyrównane

Choć biało-czerwoni nie mieli szans na wygranie turnieju 4Nations Cup, udowodnili, że drzemią w nich spore możliwości.


Mamy z tą drużyną rachunki do wyrównania i zrobimy wszystko, by zwyciężyć – zapowiadał przed ostatnim meczem turnieju w gdańskiej Ergo Arenie Adam Morawski. Bramkarz Orlen Wisły Płock miał na myśli przede wszystkim dwa ostatnie mecze eliminacji mistrzostw Europy, które Holendrzy rozstrzygnęli na własną korzyść.

Pomarańczowa klątwa została zdjęta i gdyby nie wtorkowa porażka z Tunezją – ostatecznym triumfatorem imprezy – moglibyśmy mówić o całkiem udanym sprawdzianie formy przed styczniowymi mistrzostwami Europy. Nie o miejsce w towarzyskim turnieju tutaj chodziło, a o sprawdzenie różnych wariantów gry, przetestowanie wszystkich zawodników.

Pierwsza połowa nie zapowiadała pierwszego od 5 lat i do tego tak efektownego zwycięstwa Polaków. Gra była rwana, akcje mało płynne. Od początku trudno grało nam się przeciwko dobrze dysponowanemu Dennisowi Schellekensowi. Dobrze spisywał się też Florent Bourget, który po 11 minutach miał na koncie 3 trafienia. Holendrzy prowadzili wówczas 5:4. Od tego momentu nasi zawodnicy poprawili obronę.

Dobrze zaczął bronić Mateusz Kornecki (41% skuteczności), a po atomowym rzucie Damiana Przytuły prowadziliśmy 8:5. Wydawało się, że biało-czerwoni będą mieli to spotkanie pod kontrolą, ale zaczęli popełniać proste błędy i po kolejnych 3 minutach był remis. Przed przerwą Polacy znów doszli do głosu, w czym duża zasługa skutecznego Kamila Syprzaka. Kołowy PSG doskonale rozumiał się z partnerami, korzystał z większości i podań, świetnie uwalniał się spod opieki rywali.

Ten wysoki poziom utrzymał w drugiej połowie, choć nie zaczęła się ona zbyt dobrze. Trochę czasu musiało upłynąć, nim nowi zawodnicy złapali właściwy rytm. Ale gdy już złapali, to grali wręcz koncertowo. Dotyczyło to zwłaszcza wszystkich czterech kołowych, rozgrywających i skrzydłowych; Arkadiusz Moryto i Przemysław Krajewski w ofensywie byli niemal bezbłędni, potwierdzając, że to im należy się miejsce w pierwszym składzie.

Na brawa zasłużył też młody Ariel Pietrasik, który szybko wyzbył się tremy debiutanta. To po jego bramce na 6 minut przed końcem prowadziliśmy 28:24 i zwycięstwo było coraz bliżej, tym bardziej że nerwowo grający rywale przez 10 minut nie byli w stanie pokonać świetnie dysponowanego Morawskiego. W ostatnich fragmentach dał o sobie znać Michał Daszek. Zdobywając dwie efektowne bramki, przypieczętował w pełni zasłużone zwycięstwo.

Teraz będzie czas na analizę całego turnieju, postawę zawodników, którzy wzięli w nim udział, przywitanie Nowego Roku, krótki odpoczynek i kolejne zgrupowanie w Płocku przed turniejem w Hiszpanii, gdzie biało-czerwoni zmierzą się z gospodarzami, Iranem i ponownie Japonią. To będzie ostatni szlif i ostatnia selekcja przed Euro na Słowacji i na Węgrzech, gdzie naszymi grupowymi rywalami będą Austria, Niemcy i Białoruś. Po czwartkowym występie trener Patryk Rombel i jego sztab będzie miał spory ból głowy, ale… właśnie tego sobie życzył.


Polska – Holandia 33:27 (17:16)

POLSKA: Kornecki, Morawski – Moryto 6, Adamski 2, Olejniczak 1, Dawydzik 3, Przytuła 1, Czuwara 2, M. Pilitowski, Walczak 2, Syprzak 7, Daszek 2, Krajewski 4, Pietrasik 3, Bis. Kary: 10 min. Trener Patryk ROMBEL.

HOLANDIA: Schellekens, Ravensbergen – Visser, Sluijters 1, Bourget 5, Benghanem, Baijens 1, Falke 3, ten Velde 2, Schoenaker 2, Schagen 1, I. Steins 2, Jerry 1, Stavast 3, Jansen 6. Kary: 10 min. Trener Erlingur RICHARDSSON.

610 MECZÓW w roli fizjoterapeuty polskiego zespołu zaliczył Jerzy Buczak. W ciągu 30 lat pracy z reprezentacją opuścił tylko 3 spotkania.

Tunezja – Japonia 36:31 (16:15)


1. Tunezja 3 6 94:90

2. Polska 3 6 87:84

2. Japonia 3 3 91:94

4. Holandia 3 3 90:94


Na zdjęciu: Tak walczącego Kamila Syprzaka chcielibyśmy oglądać w każdym meczu.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus