Piłka ręczna. Twardy orzech…

Dziś ma zostać ogłoszony ostateczny skład reprezentacji, która od piątku walczyć będzie w mistrzostwach Europy.


Chodzi jednak o to, żeby plusy nie przesłoniły nam minusów – ten cytat z kultowego „Misia” najlepiej oddaje sytuację reprezentacji Polski na trzy dni przed pierwszym meczem na mistrzostwach Europy. Trener Patryk Rombel i jego współpracownicy robią, co w ich mocy, by zestawić optymalną kadrę na najważniejszą imprezę w tym roku. Z szerokiego, 35-osobowego składu, zgłoszonego do EHF, pozostało 20 zawodników, ale na turniej, który od 13 do 30 stycznia rozgrywany będzie na Węgrzech i na Słowacji, pojedzie 18. Oficjalnie kadra ma zostać podana dziś, ale przebywający na finalnym zgrupowaniu w Płocku piłkarze poznali ją wczoraj wieczorem.

Kto zmiennikiem Sićki?

W podjęciu ostatecznych decyzji miały pomóc dwa turnieje. W ich trakcie biało-czerwoni rozegrali 5 meczów, odnosząc 3 zwycięstwa i doznając 2 porażek.

– Ten turniej traktowaliśmy jako etap przygotowań i realizowaliśmy w jego trakcie dość mocny trening motoryczny. Mamy jeszcze czas, by znaleźć się w tym miejscu, w którym chcemy być. Cieszę się, że wygrywamy na koniec roku z przeciwnikiem, z którym ostatnio dwa razy przegraliśmy – mówił selekcjoner po gdańskim 4Nations Cup, mając na myśli pokonanie (33:27) Holendrów. Przypomnijmy, że w tym turnieju nie wystąpili Piotr Chrapkowski, Malwin Beckman, Maciej Gębala i Szymon Sićko, którzy do zespołu dołączyli w nowym roku. Trzej pierwsi udali się z zespołem na turniej do Hiszpanii, gdzie zagrali przeciwko Iranowi oraz gospodarzom. Sićko został w kraju, gdyż zmagał się z urazem stawu skokowego i nie chciał ryzykować. Zresztą pozycja lewego rozgrywającego Łomży Vive Kielce jest niepodważalna. Trudno jednak sobie wyobrazić, że 24-latek cały czas będzie przebywał na parkiecie. Chcąc poszukać dla niego zmiennika, Patryk Rombel w dwóch ostatnich spotkaniach „piłował” tercet Damian Przytuła – Ariel Pietrasik – Beckman. Każdy z nich zagrał mniej więcej po 20 minut, ale szkoleniowiec nie chciał zdradzić, kto go najbardziej zachwycił.

– Pamiętajmy, że cała trójka jest młoda i nie ma doświadczenia w Europie. Wszyscy dają nam nadzieję na przyszłość – powiedział tajemniczo, ale można przypuszczać, że jeden z wymienionych zostanie w kraju.

Błysk młodziana

Drugiego do „odstrzału” najpewniej trzeba będzie poszukać w gronie kołowych. Trudno sobie wyobrazić, reprezentację bez Kamila Syprzaka i Macieja Gębali, od którego rośli Hiszpanie w sobotę wręcz się odbijali. Wygląda więc na to, że Euro w telewizji zobaczy ktoś z duetu Dawid Dawydzik – Patryk Walczak i w Bratysławie do dyspozycji będzie trzech kołowych. Z pewnością tylu samo zawodników obsadzi środek rozegrania, gdzie zmiennikami znajdującego się w świetnej dyspozycji Michała Olejniczaka będą Piotr Jędraszczyk i Maciej Pilitowski. Drugi z wymienionych z bardzo dobrej strony dał się poznać zwłaszcza w swym debiucie przeciwko Tunezji w Gdańsku, zdobywając 4 piękne bramki i zapisując 4 asysty.

– Ten chłopak nie ma układu nerwowego – komplementował 20-latka jego trener klubowy i asystent Patryka Rombla, Bartosz Jurecki. Przeciwko Japonii zawodnik Piotrkowianina wszedł na boisko w drugiej połowie i pod koniec spotkania został bezpardonowo powstrzymany przez jednego z rywali. Pojawiło się zagrożenie, że odnowiła mu się kontuzja prawego barku, ale skończyło się na strachu. Błyskotliwy młodzian przeciwko Holendrom i Irańczykom nie zagrał, by z Hiszpanami wyjść w podstawowej siódemce. Skok na głęboką wodę, bo tak należy określić starcie z mistrzem Europy, nie wyszedł najlepiej. Jędraszczyk był nerwowy, chaotyczny i często gubił piłkę, co skutkowało kontrami rywali.

– Dostał porządną lekcję – podsumował jego występ selekcjoner, który – chcąc ratować wynik (po 17 minutach przegrywaliśmy 3:10) – sięgnął po Olejniczaka, który udowodnił, że jest środkowym numer 1.

Nie do ruszenia

Wydaje się, że znak zapytania należałoby też postawić przy Rafale Przybylskim, mocno krytykowanym na forach internetowych. Wątpliwości co do jego przydatności na ważnym turnieju szybko jednak rozwiał selekcjoner.

– Wiemy, co Rafał może nam dać i potrzebujemy jego wsparcia – powiedział Patryk Rombel, oceniając nie najlepszy występ swego „ulubieńca” przeciwko Hiszpanom. „Ulubieńca”, bo leworęczny zawodnik Wisły Puławy jest przez niego powoływany na każde zgrupowanie, a poza tym jest jedynym nominalnym prawym rozgrywającym. Na Euro może być jednak zmiennikiem Michała Daszka, przesuniętego na tę pozycję ze skrzydła i wykonującego na niej dobrą robotę. O skrzydłowych i bramkarzach nie ma nawet co wspominać, gdyż miejsca Arkadiusza Moryty, Przemysława Krajewskiego i Jana Czuwary oraz Mateusza Korneckiego i Adama Morawskiego są niepodważalne.

Szlachetne zdrowie

Dużym plusem po Spanish International Cup w Cuence był brak kontuzji i przeziębień. Podczas telewizyjnych transmisji można było bowiem dostrzec grube bluzy i długie rękawy członków naszego sztabu oraz zawodników siedzących na ławce.

– Na sali było bardzo zimno. 13-14 stopni stanowiło spore wyzwanie – powiedział trener Rombel, a zdrowie w obecnych covidowych czasach jest wręcz na wagę złota. Na szczęście wyniki wymazów pobranych u wszystkich przebywających w Hiszpanii członków kardy narodowej były negatywne i oby do końca turnieju obyło się bez przykrych niespodzianek.
(mha)


25 PROCENT trybun hal w Koszycach i Bratysławie będzie mogło być zajęte podczas mistrzostw Europy. Spowodowane to jest względami bezpieczeństwa w związku pandemią. W pierwszym z obiektów mecze zobaczy 2090 widzów, a w drugim 2512.


Na zdjęciu: Choć Rafał Przybylski ma więcej przeciwników niż zwolenników, jego rola w reprezentacji jest trudna do podważenia.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus