Piłka wypełnia jej życie

Sabina Jatta od najmłodszych lat związana jest z Tęczą Wielowieś, w której obecnie jest sekretarzem klubu.


Nazwisko Jatta w śląskiej rodzinie piłkarskiej jest bardzo dobrze znane i to nie tylko dlatego, że pucharowa rywalizacja na szczeblu Podokręgu Zabrze od 6 lat toczy się pod szyldem Jatta Puchar Polski, a wybrany na Wiceprezesa Podokręgu Zabrze Herbert Jatta jest Przewodniczącym Komisji Rewizyjnej Śląskiego Związku Piłki Nożnej.

Na dobre imię w znanym ze sportowych zainteresowań rodzie od lat pracuje także Sabina Jatta, pełniąca obecnie rolę sekretarza świętującego w tym roku 75-lecie LKS-u Tęcza Wielowieś.

– Moja piłkarska przygoda zaczęła się gdy byłam przedszkolakiem – mówi Sabina Jatta. – Tata, który wtedy był sędzią zabierał mnie na mecze czołowych polskich drużyn: Górnika Zabrze, Ruchu Radzionków i Piasta Gliwice. A kiedy już miałam 11 lat to zostałam zapisana do drużyny trampkarzy Tęczy Wielowieś, gdzie tata był wtedy wiceprezesem.

Trenowałam z chłopakami, bo wtedy przepisy dopuszczały grę dziewczyn w chłopięcych zespołach. Grałam w tej drużynie trzy lata, bo gdy poszłam do gimnazjum to występowałam już tylko w rozgrywkach szkolnych. Nie wzięłam jednak rozbratu z klubem, bo już w wieku kilkunastu lat zostałam sekretarzem w zarządzie Tęczy, a później byłam kierownikiem drużyn seniorskich i jeździłam jako pomoc medyczna z zespołami młodzieżowymi.

Wystartowałam też w wyborach na prezesa klubu, ale ponieważ wygrała inna opcja, a ja skoncentrowałam się na studiach przyszedł czas krótkiego urlopu. Wróciłam z niego już jako działacz Zrywu Radonia, czyli w sąsiedniej miejscowości gdzie pomagałam przez rok, a w zeszłym roku dostałam propozycję powrotu do zarządu Tęczy i działam razem z Prezesem Aleksandrem Latoską znowu będąc sekretarzem klubu

Szkolenie dzieci i młodzieży

Historia zatoczyła więc koło, ale to nie znaczy, że czas stoi w miejscu. Widać to szczególnie po celach jakie mają obecni włodarze klubu z Wielowsi.

– Naszym podstawowym zadaniem jest szkolenie dzieci i młodzieży – dodaje pani sekretarz. – Chcemy mieć jak najwięcej grup wiekowych. Rok temu były dwie, a w tym sezonie mamy już: żaki, orliki i młodziki w rozgrywkach ligowych, a juniorzy młodsi występują w rozgrywkach poza unifikacją w lidze gminnej. Utrzymanie takich właśnie czterech grup jest naszym planem minimum.

Co prawda Wielowieś i nasza gmina nie ma tak dużo dzieci, żeby myśleć o szeroko rozbudowanym szkoleniu najmłodszych, ale rodzice z sąsiednich gmin Toszek i Tworóg przywożą do nas swoje pociechy więc mamy w grupach ponad 20 zawodników. Do tego oczywiście dochodzi zespół seniorów, którzy w poprzednim sezonie zakończyli rozgrywki w klasie A na 5. miejscu, a w tym po 8 kolejkach są na drugim miejscu. Nie ukrywamy, że chcemy się rozwijać i uważam, że klasa okręgowa jest w naszym zasięgu.

Grający prezes

Strzelecki popisy Tęczy w tym sezonie rozpoczął Robert Smolarz, który otworzył wynik pucharowego starcia z Naprzodem Świbie, a warto dodać, że inaugurującą rozgrywki potyczkę zespołu Marka Żelichowskiego z rywalem zza miedzy oglądało blisko 800 kibiców. Natomiast listę zdobywców bramek w rozgrywkach klasy A otworzył Wojciech Gała, który w meczu ze Zrywem Radonia skompletował hat-tricka. Królem polowania, bo mecz zakończył się wynikiem 12:0, okazał się Dawid Dziambor z czterema trafieniami.

– Ustaliliśmy, że jeżeli pojawi się taka możliwość to na pewno nie będziemy rezygnować z walki o awans – zapewnia Sabina Jatta. – Trener Marek Żelichowski, który prowadzi zespół drugi sezon ma do dyspozycji w większości zawodników z naszej gminy. Wielowsian, czyli mieszkańców naszej miejscowości i najbliższej okolicy, jest w zespole 90 procent. Grający

Prezes Aleksander Latoska i kapitan Marek Kloska, który jest naszym wychowankiem, potrafią zadbać o to, żeby w zespole była dobra atmosfera. W poprzednim sezonie naszą strzelecką gwiazdą był Andreas Osman, który gdy Marek Kloska był kontuzjowany zakładał też opaskę kapitańską, ale latem został na pół roku wypożyczony do MLKS Woźniki, bo chciał spróbować swoich sił w okręgówce. Mam jednak nadzieję, że wiosną pomoże ją nam wywalczyć i zagra w niej znowu w przyszłym sezonie już w barwach Tęczy.

Z optymizmem i radością

Sabina Jatta, której wujkiem był świętej pamięci Gothard Kokott, a kolegą jest Waldemar Matysik, także poza klubem jest bardzo aktywna na piłkarskim gruncie.

– Od kilku lat jestem animatorem sportu na Orliku w Wielowsi choć na co dzień pracuję w Narodowym Instytucie Onkologii w Gliwicach na stanowisku biurowym – dodaje Sabina Jatta. – Mam więc w ciągu dnia porę sukienkową od godziny 7.00 do 15.00, następnie trzy razy w tygodniu od 18.00 do 21.00 porę dresową, a weekendy spędzam na boiskach.

Oprócz tego, że jestem na meczach naszych drużyn to jeszcze mój partner Michał Rosołek jest sędzią piłkarskim więc mu towarzyszę na jego meczach zarówno na murawach jak i na parkiecie, bo sędziuje też mecze futsalu na szczeblu centralnym. Dlatego mogę powiedzieć, że piłka wypełnia moje życie i pozwala mi patrzeć w przyszłość z optymizmem i radością.


Fot. Dorota Dusik