[Piłkarz Roku 2019] Zaskoczenia nie ma. Robert Lewandowski wygrywa po raz dziewiąty!

Dziewiątka to liczba, która jest niezwykle ważna w karierze Roberta Lewandowskiego. To właśnie z tym numerem na „Piłkarz Roku 2019” kojarzy się najbardziej. Choć w reprezentacji Polski, we wrześniu 2008 roku, debiutował z numerem… 13. W kadrze, po raz pierwszy, z dziewiątką, zagrał w roku 2009. W towarzyskim meczu z Republiką Południowej Afryki na wyjeździe. Na stałe jednak jest właścicielem swojego charakterystycznego numeru od roku 2010, czyli od… dziewięciu lat. Rok później, po raz pierwszy w historii, został zwycięzcą plebiscytu „Piłkarza roku” w głosowaniu czytelników „Sportu”. I przynajmniej na razie nie zamierza z tego zaszczytnego, bo przyznawanego przez kibiców tytułu, zrezygnować. Wygrał go właśnie po raz dziewiąty z rzędu i nie trzeba w tym miejscu dodawać, że taka sztuka jeszcze nigdy nikomu się nie udała.

W niezwykłym gronie

Jeżeli chodzi o wybieranie piłkarzy roku w poszczególnych krajach, to bywa z tym różnie. Gdzieniegdzie jest podobnie jak u nas – wyboru dokonują kibice w drodze głosowania, a plebiscyt organizują tytuły prasowe. Nierzadko więcej niż jeden. Są również przypadki, że tytuł dla najlepszego zawodnika przyznaje krajowa federacja, ale są też kraje, gdzie w ogóle taką nagrodą się nie honoruje.

Reasumując jednak, dziewiąte z rzędu zwycięstwo Roberta Lewandowskiego w plebiscycie naszej gazety to wyczyn godny odnotowania w skali globalnej. Przykłady? Podajmy kilka. 12 razy najlepszym argentyńskim piłkarzem wybierano Lionela Messiego. 11-krotnie (z rzędu!) nagrodę „Guldbollen”, czyli złotej piłki, w Szwecji otrzymał Zlatan Ibrahimović. 10 razy honorowano w Portugalii Cristiano Ronaldo, co jedynie świadczy o wyjątkowości Roberta Lewandowskiego.

Chodzi o to, w jakim gronie rekordzistów z tytułem piłkarza roku znajduje się nasz znakomity napastnik. Bo np. w Niemczech „tylko” cztery razy wygrywał Franz Beckenbauer, a tyle samo wyróżnień otrzymał w Anglii Wayne Rooney. We Francji i w Hiszpanii, po pięć razy, nagradzano odpowiednio Thierry’ego Henry’ego i Raula. W tym miejscu należy zadać sobie pytanie, kiedy „Lewy” się zatrzyma? I czy ma szanse na kolejny, dziesiąty triumf? Z pewnością…

Rekordy za rekordami

Warto wrócić do tego, co działo się osiem lat temu, kiedy Robert Lewandowski po raz pierwszy triumfował w naszym plebiscycie. Selekcjonerem reprezentacji Polski był wówczas Franciszek Smuda. „Lewy” miał na swoim koncie 40 występów i tylko 13 goli w narodowych barwach.

W grudniu 2011 roku nasz zespół narodowy złożony z ligowców, bez Lewandowskiego rzecz jasna, rozegrał w Turcji towarzyski mecz z Bośnią i Hercegowiną. W spotkaniu tym zagrali m.in. Arkadiusz Woźniak, dziś gracz GKS-u Katowice, i Filip Modelski, broniący aktualnie barw Podbeskidzia. Jasne, że piłkarzy tamtej drużyny w jakimkolwiek stopniu nie można porównywać do Lewandowskiego. Choć teoretycznie byli oni kandydatami do gry u jego boku. Dziś jednak grają w II i I lidze, co jest najlepszym dowodem na to, w jak różnych kierunkach mogą się kariery piłkarskie potoczyć.


Dziś Robert Lewandowski jest: najskuteczniejszym w historii piłkarzem reprezentacji Polski (61 bramek), zawodnikiem z największą liczbą występów w biało-czerwonych barwach (112), królem strzelców trzynastu różnych rozgrywek, siedmiokrotnym mistrzem Niemiec, najskuteczniejszym piłkarzem w historii Bundesligi, a także ma na swoim koncie całą masę rozmaitych rekordów, które trudno zliczyć. Nic zatem dziwnego, że w oczach czytelników jest uważany za najlepszego polskiego piłkarza. I to zdecydowanie. Możemy bowiem zdradzić, że nazwisko napastnika Bayernu Monachium znalazło się na pierwszym miejscu na przygniatającej liczbie kuponów, które dotarły do naszej redakcji.


Piłkarz Roku 2019 nie zaskoczył. Zobacz o czym pisaliśmy w zeszłym roku: Robert Lewandowski – marka nie tylko piłkarska