GKS Katowice. Najmłodsi w pierwszej lidze

GieKSa jest jedynym zespołem na szczeblu centralnym, stanowionym wyłącznie przez Polaków urodzonych w latach 90. i późniejszych! Tak młodej jedenastki, jaką wystawiła przed tygodniem na zwycięski bój z Koroną, nie miał na zapleczu ekstraklasy nikt inny.


Na tle nie tylko rywali z pierwszej ligi, ale i innych zespołów występujących na centralnym szczeblu, wyróżniają się sposobem konstruowania kadry i… metryką. Trener Rafał Górak przypomniał nam o tym, gdy po zwycięskim meczu z Koroną Kielce zapytaliśmy o Filipa Szymczaka: 19-letniego napastnika, który powrót do wyjściowego składu uczcił w swoim stylu, a więc strzeleniem gola „z niczego” po indywidualnej akcji. To skłaniało do refleksji, dlaczego przez ostatni miesiąc miał status jedynie zmiennika.

– Mam świetną rywalizację w zespole. Ci ludzie naprawdę kapitalnie rywalizują. Młodsi bardzo mocno napierają na starszych kolegów, a oni również prowadzą to wszystko odpowiednio, dlatego tak – moim zdaniem – mimo wszystko rozwijamy się w tej lidze. Pięciu zawodników w podstawowym składzie na mecz z Koroną miało na początku roku urodzenia cyfrę „2” – zwrócił uwagę szkoleniowiec GieKSy, tylko pośrednio nawiązując do osoby snajpera wypożyczonego z Lecha Poznań, a bardziej dając dowód ciekawej polityki funkcjonowania zespołu z Bukowej.

Małopolska na drugim biegunie

Zawodnicy urodzeni w roku 2000 i później, którzy stanowili niemal połowę podstawowej jedenastki na wygrane spotkanie z Koroną, to prócz wspomnianego Szymczaka (2002) także Hubert Sadowski, Zbigniew Wojciechowski i Danian Pawłas (2000) oraz Patryk Szwedzik (2001). Średnia wieku wyjściowego składu GieKSy, która pokonała jednego z kandydatów do awansu, wyniosła ledwie 24 lata i miesiąc z niewielkim okładem. Sprawdziliśmy – w ostatni weekend na zapleczu ekstraklasy równie młodego składu nie miał nikt, choć poniżej 25 lat zeszły też zespoły ŁKS-u Łódź (24,5), GKS-u Jastrzębie i Stomilu Olsztyn (po 24,9), a na przeciwnym biegunie znaleźli się przedstawiciele Małopolski: Puszcza Niepołomice i Sandecja Nowy Sącz (po 28,5).

Trio po trzydziestce

Tak niska średnia zespołu z Bukowej nie zostałaby pewnie odnotowana, gdyby uraz nie wyłączył Adriana Błąda (30 lat). Nie zmienia to faktu, że w szeregach GieKSy jak na lekarstwo jest dziś zawodników po trzydziestce. Prócz Błąda, to tylko Rafał Figiel (obaj 1991) i najstarszy w tym gronie Arkadiusz Woźniak (ur. 1 czerwca 1990). W ekstraklasie i I lidze nie ma innego zespołu, w którym nie byłoby choćby jednego zawodnika urodzonego w latach 80. Niewiele jest ich także w II lidze: to Garbarnia Kraków (najstarsi: Donatas Nakrosius i Mateusz Bartków z rocznika 1991), GKS Bełchatów (Jewhen Radionow, Waldemar Gancarczyk – 1990) oraz Sokół Ostróda (Patryk Skórecki – 1991).

Warto też zauważyć jeszcze jedno: na szczeblu centralnym obok GKS-u grają jeszcze tylko cztery drużyny, których kadry w 100 procentach stanowią Polacy. W I lidze to inni beniaminkowie – Skra i Polkowice, zaś poziom niżej – Ruch Chorzów i Śląsk II Wrocław. Owszem, co bystrzejsi obserwatorzy naszej futbolowej sceny zaraz zwrócą uwagę, że na Bukowej można doszukać się rosyjskiej flagi przy nazwisku Daniana Pawłasa, tyle że ma on podwójne obywatelstwo, rzecz jasna mówi po polsku, wychował się w Polsce, tu też piłkarsko ukształtował i w Katowicach jest traktowany absolutnie jako Polak.

Przemyślana strategia

Na trzech najwyższych poziomach rozgrywkowych nie ma prócz GieKSy drużyny posiadającej samych Polaków urodzonych w latach 90. i późniejszych. To nie jest zbieg okoliczności. Przed sezonem dyrektor sportowy Robert Góralczyk wyjaśniał nam, że to przemyślana strategia. Na Bukową z założenia nie sprowadza się obcokrajowców oraz graczy powyżej 26 lat. To składowe, do których dochodzi też profil motoryczny, jakim ma cechować się zawodnik GieKSy. Liczą się wskaźniki siły czy szybkości odnoszące do danej pozycji. Dyrektor Góralczyk zaznaczał, że klub uznał, iż ma wystarczającą liczbę zawodników doświadczonych – Błąda, Figla, Woźniaka czy kapitana Arkadiusza Jędrycha (r. 1992). Podkreślał, że nie wyklucza w przyszłości pozyskania kogoś spoza Polski, bo to nie jest kwestia uprzedzeń, a raczej możliwości i finansów – sens ma tylko zakontraktowanie potencjalnego lidera drużyny, nie gracza tylko „do rywalizacji”. A to kosztuje. Kryterium wieku nagięto latem dla Dawida Kudły (1992) – przy czym bramkarze to odrębna kwestia – a zimą zrobiono wyjątek dla Rafała Figla (1991), który w Katowicach niegdyś już grał, znał ten klimat, pracował z trenerem Górakiem i dyrektorem Góralczykiem.

Najmłodsza w sezonie

Tak młodej jedenastki, jak przed tygodniem, GKS jeszcze w tym sezonie nie wystawił. Szukając młodszej, należałoby się cofnąć niemal o 12 miesięcy – do ostatniego w 2020 roku meczu przy Bukowej, przegranego 1:2 z Chojniczanką (23,72). Pobyt w II lidze i drugą kadencję Rafała Góraka GKS zaczynał ze średnią odrobinę wyższą niż w ostatnią sobotę (24,18, porażka ze Zniczem Pruszków), a przypomnijmy, że miał wtedy obowiązek wystawiać dwóch młodzieżowców – nie jednego, jak w I lidze.

Na wyobraźnię powinna też zadziałać średnia wieku jedenastki, którą ówczesny szkoleniowiec Dariusz Dudek wystawił na bój z Bytovią, po którym GKS w maju 2019 spadł z zaplecza ekstraklasy. Wynosiła blisko 28 lat, a w składzie było 3 ludzi po trzydziestce: Radek Dejmek, Jakub Wawrzyniak i David Anon. Dziś tylu jest w całej kadrze.

Wyniki – wynikami, ale za stawianie na polskość i względną młodość, zwłaszcza w obliczu braku napływu do I zespołu wychowanków akademii, z czym przy Bukowej jest problem, trzeba GieKSę pochwalić i życzyć konsekwencji w kroczeniu taką ścieżką nadal.


24 LATA wyniosła średnia wieku podstawowego składu GKS-u w meczu z Koroną Kielce, w którym jedynego gola strzelił najmłodszy w jej szeregach, 19-letni Filip Szymczak.


Na zdjęciu: Zbigniew Wojciechowski to jeden z przedstawicieli młodzieży w katowickiej szatni, urodzony już po 1999 roku.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus