Piłkarze Odry przegrali na własne życzenie

W drugiej połowie uznaliśmy chyba za pewnik, że jesteśmy lepsi i spokojnie wygramy – kręcił głową Dietmar Brehmer po drugiej wiosennej porażce Odry.


Gol z rzutu rożnego, dwie czerwone kartki, szala przechylająca się to na jedną, to na drugą stronę… Działo się w piątek przy Oleskiej. Ostatecznie skończyło się wielkim rozczarowaniem dla gospodarzy. Zważywszy na dyspozycję i okoliczności – nie wypadało im nie wygrać, a zostali z pustymi rękami.

Dwa oblicza

Olsztynianie objęli prowadzenie po niespełna kwadransie. W oryginalnych okolicznościach. Jurich Carolina lewą nogą dośrodkował z kornera, dochodzącą do bramki piłkę próbował jeszcze uderzyć głową Adrian Szczutowski i choć tego nie uczynił, to i tak zaskoczył Mateusza Kuchtę, który po chwili musiał schylać się do własnej siatki.

Dosłownie kilka minut później nastąpił zwrot: drugą żółtą kartkę, za bezsensowny faul na Miłoszu Trojaku ujrzał Mateusz Skrzypczak. Opolanie w przewadze podkręcili tempo, wyrównująca bramka wisiała w powietrzu i wpadła tuż przed przerwą, gdy Adam Żak strzałem pod poprzeczkę zwieńczył dogranie Konrada Nowaka.

– Jestem bardzo zadowolony z pierwszej połowy. Zdarzyła nam się przypadkowa stracona bramka, ale to normalne w piłce. Walka, determinacja, pomysł na grę, ruchliwość, chęć dążenia do zwycięstwa – to widziałem w grze zespołu.

W drugiej połowie zareagowaliśmy jednak źle. Uznaliśmy chyba za pewnik, że jesteśmy drużyną lepszą i spokojnie wygramy. Niczego nie ujmuję Stomilowi, ale porażka wynikła z tego, że zmieniliśmy pogląd na mecz i grając 11 na 10 oddaliśmy inicjatywę – denerwował się Dietmar Brehmer, szkoleniowiec Odry.

Szacunek się należy

Kolejny zwrot akcji nastąpił w 55 minucie, gdy drugą żółtą kartkę za próbę wymuszenia rzutu karnego po starciu z Maciejem Spychałą ujrzał Piotr Żemło. Opolanie byli do tego stopnia skonsternowani zachowaniem swojego obrońcy, że nawet nie podjęli próby dochodzenia swych racji u arbitra. Nie było o czym dyskutować…

Trener Brehmer uzupełnił środek obrony Konradem Kostrzyckim, który zastąpił Szymona Drewniaka i… był zamieszany w utratę gola na 1:2. Znów zaważył rzut rożny. Na raty w pole karne miejscowych dośrodkował Spychała, a z bliska piłkę do siatki wpakował Szczutowski.

– Grając o jednego mniej, tracąc wyrównującego gola, ciężko się podnieść. Dlatego szacunek dla mojego zespołu – cieszył się trener Stomilu, Adam Majewski.

Odra próbowała, ale drugi raz wyrównać nie zdołała, nie pomogli jej też zmiennicy. O pierwszą wiosenną zdobycz walczyć będzie w środowym zaległym meczu z Widzewem.


Odra Opole – Stomil Olsztyn 1:2 (1:1)

0:1 – Carolina, 14 min (rożny), 1:1 – Żak, 45 min, 1:2 – Szczutowski, 67 min.

ODRA: Kuchta – Tabiś, Kamiński, Żemło, Matuszewski – Trojak, Drewniak (56. Kostrzycki) – Nowak, Kort (70. Niziołek), Żak (63. Gancarczyk) – Piech (70. Czapliński). Trener Dietmar BREHMER.

STOMIL: Skiba – Bucholc, Byrtek, Remisz, Carolina, Straus – Łuczak (65. van Huffel), Skrzypczak, Spychała, Szramka (58. Hinokio) – Szczutowski (86. Mosakowski). Trener Adam MAJEWSKI.

Sędziował Dominik Sulikowski (Gdańsk). Żółte kartki: Żemło, Drewniak – Skrzypczak, Łuczak, Byrtek, czerwone: Żemło (55, druga żółta) – Skrzypczak (17, druga żółta).
Piłkarz meczu – Adrian SZCZUTOWSKI.



Na zdjęciu: Bezsensowną czerwoną kartką Piotr Żemło walnie przyczynił się do przegranej Odry ze Stomilem.
Fot. Adam Starszynski/Pressfocus