Piłkarze Piasta tego potrzebowali i zrobili to
Rok 2020 jest dziwny. Także dla Piasta. Po brązowym medalu, nastąpił ligowy falstart i wysyp zakażeń koronawirusem. Po miesiącu przerwy gliwiczanie punktują aż miło, a w piątek odnieśli najwyższe zwycięstwo… w historii swoich gier w Ekstraklasie!
Piast to już zupełnie inna drużyna niż w poprzednich dwóch sezonach zakończonych złotym i brązowym medalem. W Bielsku-Bialej gliwiczanie zagrali dodatkowo bez Jakuba Czerwińskiego i Mikkela Kirkeskova, czyli kluczowych graczy z tamtych sezonów.
Trener Waldemar Fornalik po raz kolejny udowodnił, że potrafi układać puzzle jak nikt inny. Ewolucja w ekipie z Okrzei przebiega swoim rytmem i czasem boleśnie, ale kto zacząć… wątpić w byłego szkoleniowca powinien trochę się zawstydzić.
Fabryka punktów
Wygrana z Górnikiem w derbach, pokonanie niewygodnej Lechii, remis w Warszawie, remis z Zagłębiem i rozgromienie Podbeskidzia. Po „covidowej” przerwie Piast gra tak, jak… przewidywano przed sezonem. Solidność, cierpliwość oraz skuteczny Jakub Świerczok. Przewidywania usiały przejść próbę czasu, ale w końcu są realizowane. Mecz z Podbeskidziem był tego idealnym przykładem.
– Byliśmy lepszym zespołem i zasłużenie wygraliśmy to spotkanie. To, że strzelam to zasługa całego zespołu. Moje bramki na pewno cieszą, ale ważniejsze jest to, że wygrywamy, bo te punkty były nam bardzo potrzebne – stwierdził Jakub Świerczok, który zdobył 5 i 6 bramkę w tym sezonie.
Z tyłu coraz lepiej
Sztab szkoleniowy i kibiców cieszy pewnie nie tylko świetna forma snajpera, ale i mecz na zero z tyłu. To właśnie głównie defensywą Piast zdobywał medale. Obecnie ta formacja wygląda zupełnie inaczej, ale jak widać ciężka praca popłaca. Duet Malarczyk-Huk pozytywnie zaskakuje.
– Podbeskidzie, mimo ostatnich wyników, jest groźną drużyną i bardzo energetyczną, zwłaszcza na początku rywalizacji. Wiedzieliśmy o tym i byliśmy na to przygotowani, dlatego konsekwentnie robiliśmy to, co zostało nam wyznaczone. Oczywiście, cieszy nasza skuteczność – mówił po meczu Piotr Malarczyk.
Czytaj jeszcze: Demoniczna miazga pod Klimczokiem
Swoją cegiełkę dołożył także Frantiszek Plach. – Rywale mieli swoje sytuacje, ale udało nam się wybronić. Później z każdą minutą mieliśmy więcej z gry. Graliśmy dobrze i przede wszystkim skutecznie. Co tu dużo mówić – czyste konto i pięć bramek, to bardzo cieszy – podsumował piątkowy mecz słowacki bramkarz.
Na zdjęciu: 5:0 to najwyższe zwycięstwo w historii gier Piasta w Ekstraklasie.
Fot. Krzysztof Dzierzawa/Pressfocus