Piłkarze Rekordu nie dali Polonii nawet cienia szansy

Statystycy wyliczyli, że w dotychczasowych III-ligowych meczach Rekordu i Polonii bytomianie jeszcze nie przegrali, a bilansie bramkowym 7:2 prowadzili niebiesko-czerwoni.


W dodatku przypomnieli, że trener bielszczan Dariusz Mrózek w czterech meczach przeciwko polonistom zanotował dwie porażki i dwa remisy, a Ryszard Wieczorek raz goszcząc w Bielsku-Białej – jako trener Górnika Zabrze wywiózł punkt po bezbramkowym remisie z Podbeskidziem. No i nie trzeba było nikomu przypominać, że w pierwszej kolejce obecnych rozgrywek bielszczanie przegrali na wyjeździe z Lechią Zielona Góra 2:3, a ich piątkowi rywale u siebie pokonali Wartę Gorzów Wielkopolski i przyjechali do Cygańskiego Lasu jako liderzy.

I co? I… psu na buty te wszystkie wyliczenia. Zieloni wygrali i byli zespołem wyraźnie lepszym. Już w 9. minucie po rzucie rożnym wykonanym przez Tomasza Nowaka główkujący Konrad Kareta zapewnił miejscowym prowadzenie, którego rozmiary podwyższył Szczepan Mucha po zagraniu Kamila Żołny, finalizując zespołową akcję. Ustalony w 37. minucie wynik pierwszej połowy utrzymał się jeszcze przez kwadrans drugiej części gry, bo w 60. minucie po rozegraniu rzutu rożnego przyjezdni zdobyli kontaktową bramkę. Dośrodkował Dominik Budzik, a Rusłan Zubkow wyskoczył najwyżej i odżyły nadzieje bytomian. Szybko jednak zgasił je Mucha, który w 65. minucie zaprezentował zimną krew. W pojedynku z Szymonem Gniełką minął bowiem golkipera przeciwników i ulokował piłkę w pustej bramce.

W końcówce meczu zagrały nerwy. W 85. minucie bowiem Zubkow „saniami” zaatakował Filipa Walusia, a gdy 17-letni pomocnik Rekord zwijał się z bólu jego koledzy wzięli się za wymierzanie sprawiedliwości. Zamieszanie zakończyło się pokazaniem czerwonej kartki stoperowi z Odessy, a Kareta obejrzał żółtym kartonik. Ponieważ było to drugie napomnienie obrońcy bielszczan sił liczebne zostały wyrównane.

Grając dziesięciu na dziesięciu gospodarze zadali jeszcze jeden – piłkarski – cios, bo po dośrodkowaniu Bartłomieja Twarkowskiego Mateusz Pańkowski główkując z bliska postawił pieczęć na zwycięstwie Rekordu i sprawił, że poloniści nie maja już takich znakomitych bilansów w spotkaniach z bielszczanami.

– To była zasłużona porażka – stwierdził Ryszard Wieczorek. – Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo słaba. Źle weszliśmy w mecz, a agresywnie grający przeciwnik skutecznie nas pressował. To, że mamy wysokie piłkarskie umiejętności pokazaliśmy w drugiej połowie, bo przez jej 20 minut graliśmy bardzo dobrze, ale po strzeleniu kontaktowego gola zaczęliśmy robić nerwowe ruchy i błędy, których konsekwencją była trzecia bramka Rekordu. Tym bardziej, że Szymon Gniełka niepotrzebnie wyszedł ze swojego pola karnego, a wracając został ograny przez rywala, który zakończył kontrę trafieniem do pustej bramki. Zresztą przy czwartym golu też się nie popisał tak samo jak Rusłan Zubkow, którego faul nas osłabił.


Rekord Bielsko-Biała – Polonia Bytom 4:1 (2:0)

1:0 – Kareta, 9 min (głową), 2:0 – Mucha, 37 min,, 2:1 – Zubkow, 60 min (głową), 3:1 – Mucha, 65 min, 4:1 – Pańkowski, 88 min (głową)

Sędziował Mariusz Goriwoda (Zabrze). Widzów 400.

REKORD: Kotełba – Żołna, Kareta, Pańkowski, Caputa, Kasprzak – Wyroba (90. Madzia), Nowak (90. Kowalczyk), Mucha (80. Twarkowski) – Wróbel (80. Tomiczek). Trener Dariusz MRÓZEK.

POLONIA: Gniełka – Bedronka, Zubkov, Lipp – Budzik (75. Andrzejczak), Wuwer (75. Konieczny), Gajda, Zejdler – Stefański (75. Tkaczuk), Wolny, Zieliński (46. Żagiel). Trener Ryszard WIECZOREK.

Żółte kartki: Feruga, Caputa, Kareta, Wyroba – Stefański. Czerwone: Kareta (85, druga żółta) – Zubkov (85, faul).


Fot. acebook.com/BSPoloniaBytom/Krzysztof Kadis