Piłkarze uratowali Wembley

Kazimierz Mochlinski z Londynu

Liga Narodów, do której w Anglii podchodzono sceptycznie, ale która następnie całkiem kibicom się spodobała… uratowała stadion Wembley. Piękny triumf nad Chorwacją i awans do turnieju finałowego ocalił angielską świątynie od straty na rzecz… futbolu amerykańskiego. Niedługo przed decydującym starciem piłkarskim na najważniejszym stadionie w ojczyźnie futbolu rozegrano mecz NFL, który obejrzało prawie 86 tysięcy kibiców. Nigdy wcześniej sport ten nie cieszył się aż takim zainteresowaniem.

Rekord frekwencji padł w 24 meczu NFL rozegranym w Londynie na przestrzeni ostatnich 11 lat. Mało tego. W stolicy Zjednoczonego Królestwa zagrano aż trzy razy w ciągu trzech tygodni, a piłka nożna została zepchnięta na dalszy plan. Popularność futbolu amerykańskiego zdecydowała, że pojawiła się nawet szalona propozycja odkupienia stadionu przez Amerykanów od angielskiej federacji (FA). Podobno astronomiczna oferta była nie do odrzucenia, ale Anglicy – z pomocą piłkarzy – Wembley obronili.

Piasek, napisy, cyfry…

Najbardziej w okresie rozgrywania spotkań NFL na Wembley cierpiał Tottenham, który wciąż nie może uporać się z trwającą już dwa lata budową nowego White Hart Lane. „Koguty” wynajmują bowiem Wembley, ale ze względu na futbol amerykański ich mecze planowano w niesprzyjających terminach, co miało znaczący wpływ na frekwencję, którą stale spadała. Dodatkowo na Wembley zawitał Anthony Joshua, ze swoją walką bokserską. Wszystko to spowodowało, że cierpiała też murawa. Nawierzchnia w znacznej mierze złożona była z… piasku. Grę, a w zasadzie jej obserwacje, utrudniały napisy i cyfry potrzebne podczas gry w futbol amerykański. Linie do gry w piłkę były ledwo widoczne.

Sfrustrowani kibice przestali chodzić na mecze, a kierownictwo obiektu zaczęło zamykać najwyższą kondygnację trybun. Podczas gdy mecz Tottenhamu z Barceloną w LM obejrzało jeszcze niecałe 83 tysiące kibiców, na kolejne starcie „Kogutów” w tych rozgrywkach – z Interem Mediolan – pofatygowało się tylko nieco ponad 57 tysięcy fanów. Spotkanie z PSV Eindhoven zobaczyło z kolei 46 tysięcy sympatyków futbolu. Frekwencja na meczach Premier League była relatywnie jeszcze gorsza. Po ok. 56 tysięcy kibiców, co oznacza prawie 30 tysięcy wolnych miejsc, podczas z starć z Manchesterem City i Chelsea, to tragedia. A 33 tysiące obecnych na starciu z Southamptonem, to już katastrofa. Nigdy nie zdarzyło się, aby oddane do użytku w 2007 roku nowe Wembley było w dwóch trzecich puste!

Kane i jego cele

Na szczęście przyszedł w 2018 roku taki sukces reprezentacji Anglii, jakiego nie było od lat. Najpierw drużyna dotarła do półfinału mundialu w Rosji, a następnie świetnie zaprezentowała się w Lidze Narodów. Ludzie zaczęli się cieszyć, na trochę zapominali NFL, i na mecze reprezentacji na Wembley przychodzili niemal w komplecie. Gdyby nie to, to być może rzeczywiście stadion podupadłby dla piłki nożnej, kosztem futbolu amerykańskiego. Mecz z Chorwacją przywrócił jednak prawidłowy trend. Bilety na to spotkanie rozeszły się szybciej, aniżeli na spotkanie NFL. Najważniejsze było jednak zwycięstwo „Synów Albionu”, a dokonał tego nie kto inny, jak jeden z angielskich sportowych bohaterów 2018 roku – kto wie, czy nie najważniejszy – Harry Kane, który zdobył gola w 85 minucie. Co ciekawe kibice Tottenhamu nie za bardzo lubią oglądać go na Wembley, ale kibice reprezentacji Anglii kochają to robić.

Król strzelców mistrzostw świata może jeszcze nie wygrał niczego cennego ani z klubem, ani z reprezentacją, ale to cel na 2019 roku. Najpierw Liga Mistrzów, a także rozgrywki ligowe i pucharowe. W znacznej mierze dzięki niemu Tottenham zanotował najlepszy od lat start na krajowym podwórku. Ostatnio awansował do półfinału Pucharu Ligi Angielskiej i nieźle radzi sobie w Premier League. Jest też Puchar Anglii, w którym rywalizacja zacznie się tuż po Nowym Roku.

Później nastąpi to, na co Anglicy bardzo czekają. Mianowicie finał Ligi Narodów. Kibice liczą na wiele, nawet na bardzo wiele. Nie ma przecież tam Hiszpanii, nie ma Chorwacji, która pokonali „Synów Albionu” w półfinale MŚ, nie ma Włochów i wreszcie – co najważniejsze – nie ma… Niemców! Belgów, Szwajcarów czy Holendrów się szanuje, ale się przed nimi nie drży. Kane ma zatem poprowadzić zespół do pierwszego międzynarodowego sukcesu od zdobycia w 1966 roku mistrzostwa świata. Rok w 2019 zapowiada się w angielskim futbolu na ekscytujący, bo…

Przeszkadza Tamiza

… nie będzie sprzedaży Wembley amerykańskim inwestorom za setki milionów funtów, a jeden z prominentnych działaczy, który mocno lobbował za transakcję, odszedł ze wstydem. Nie wiedzie się również temu, który proponował kupić stadion, czyli Shahidowi Khanowi. Jakiś czas temu, w ten sam weekend, swoje mecze przegrały zespół… NFL, Jacksonville Jaguars i występujące w Premier League Fulham. Khan pozostaje zatem właścicielem Craven Cottage, a sytuacja zespołu w tabeli jest coraz gorsza. Właściciel chciałby powiększyć swój stadion, który ma pojemność cztery razy mniejszą od Wembley, ale jest to praktycznie niemożliwe, bo koło obiektu… przepływa Tamiza. Pakistańczyk zamarzył sobie, aby mecze obu jego drużyn rozgrywano na tym samym stadionie, ale obiekt musiałby być większy, choć może nie tak duży, jak Wembley.

Wydaje się jednak, że jesienią 2019 w Londynie będzie do dyspozycji obiekt o odpowiednich gabarytach. Będzie nim… White Hart Lane, nowy-stary dom Tottenhamu, budowany za 850 mln funtów. Ciekawe, czy „Koguty” zgodzą się wpuścić na swój nowiutki obiekt futbol amerykański? Raczej nie. NFL na swoim Emirates Stadium nie chcą kibice Arsenalu, chociaż właściciel „Kanonierów” – Stan Kroenke – jest jednocześnie właścicielem klubu NFL, Los Angeles Rams. Amerykański miliarder nie chce jednak denerwować fanów piłki nożnej i nie „funduje” im linii i cyfr, których większość z nich i tak nie rozumie. Wojna amerykańsko-angielska nie jest jednak zakończona, ale piłkarze, reprezentacja i Harry Kane – na razie – ocalili Wembley. Przed niedorzecznością.

 

Na zdjęciu: Harry Kane, wraz z kolegami, uratowali Wembley.