PILNE! Wisła na krawędzi. Kolejne fiasko rozmów

W czwartek odbyły się kolejne rozmowy na temat przejęcia klubu i one także zakończyły się fiaskiem. Po weekendzie rozpocznie się zapewne wielka ucieczka piłkarzy Wisły.

Brakowało konkretów

To miało być kolejne „spotkanie ostatniej szansy”. Już jedno nazwaliśmy w ten sposób. W minionym tygodniu Wojciech Kwiecień spotkał się z Rafałem Ziętkiem o raz przedstawicielami firm Antrans i Dasta Invest i wtedy też rozmowy zakończyły się fiaskiem. Z planów przejęcia Wisły wycofał się Ziętek i wydawało się, że wszystko upadło.

Kwiecień jednak się nie poddawał i już dzień później siedział przy stole z inną osobą chętną do tego, aby dołączyć do spółki i przejąć krakowski klub. Tym razem zaprosił do współpracy Wiesława Włodarskiego, z którym zna się od lat. Włodarski też od dłuższego czasu krąży, niczym satelita, wokół klubu. Wspierał akademię piłkarską Wisły, jego firma jest też patronem sektora rodzinnego na stadionie Białej Gwiazdy. Włodarski w przeszłości próbował kupić klub od Bogusława Cupiała, ale nigdy nie doszło do konkretów. Gdy więc teraz pojawiła się okazja o jakiej zawsze marzył, szybko wyraził zainteresowanie.

Katastrofalny audyt

Siadł do stołu jako ostatni z potencjalnych inwestorów i szybko chciał nadrobić zaległości. W poniedziałek w klubie rozpoczął się audyt, a ostateczne wyniki przerosły oczekiwania Kwietnia, Włodarskiego i spółki, dlatego postanowili się wycofać. – Audyt wykazał, że zobowiązania jakie są wymagane w najbliższym czasie przekraczają nasze możliwości – powiedział nam szef firmy Food Care. Inwestorzy nie byli w stanie wyłożyć kilku milionów złotych w ciągu kilku tygodni, a takie są zobowiązania klubu. To oczywiście tylko część długu.

Klub oficjalnie potwierdził informację o wycofaniu się inwestorów.

Wedle naszych informacji, chodziło nie tylko o długi. Potencjalni inwestorzy nigdy nie doszli do pełnego porozumienia w kwestii podziału władzy, obowiązków i korzyści z przejęcia klubu. Nie pomagał fakt, że rozwiązania trzeba było znaleźć bardzo szybko.

Na wieści ze spotkania z niecierpliwością oczekiwali piłkarze Wisły. – Cały czas wierzymy, że ta cała sprawa zakończy się happy-endem – mówił w czwartek przed południem trener Maciej Stolarczyk. Jeszcze potrafił żartować z całej sytuacji, opowiadając, że drużyna pojedzie zimą na trzy zgrupowania, w tym jedno w Afryce. Potem jednak do śmiechu nie było już nikomu. Informacja o fiasku negocjacji dotarła do zespołu, gdy ten był w drodze do Płocka na piątkowy mecz z tamtejszą Wisłą.

Wypłaty miały być…

Większość drużyny zgodnie wstrzymywała się ze składaniem wniosków o wypłatę zaległych pieniędzy, co jest wstępem do procedury rozwiązania kontraktu z winy klubu. Piłkarze oczekiwali, że czwartkowe spotkanie przyniesie dobre wieści, rozpocznie się procedura przejmowania klubu, a oni będą mogli w miarę spokojnie oczekiwać na uregulowanie zaległości.  Przed wyjazdem z Krakowa usłyszeli zapewnienie, że w piątek zostaną do nich wysłane pieniądze, a teraz prawdopodobnie nic z tego nie wyjdzie.

W takiej sytuacji już nikt nie będzie nawet w stanie prosić ich o cierpliwość. Po weekendzie rozpocznie się zapewne wielka ucieczka z zespołu Wisły.

Pytanie brzmi, co dalej. Na tę chwilę nie ma planu B. Paweł Gricuk od kilku tygodni powtarza, że przywiezie do Krakowa ofertę kupna klubu, ale do tej pory w tej sprawie nie pojawiły się konkrety.

W Wiśle w tej chwili brakuje blisko 4 milionów, by spłacić zaległości wobec piłkarzy. Potem pętla będzie zacieśniać się coraz szybciej. Wisła z pewnością będzie mieć wielkie problemy w trakcie procesu licencyjnego.